Florianowi od dawna nie spało się tak dobrze. Śnił o nich i ich dzieciach. O dwóch słodkich tygrysiątkach i choć czegoś brakowało mu w tym obrazie, ignorował tę natrętną myśl. Miał przy sobie swojego partnera, swoje dzieci... Nie potrzebował niczego więcej.
Obudził się, gdy słońce zaczęło mocniej grzać. Przekręcił się wtedy i zsunął z ciała Tony'ego, a z jego warg wydostał się jęk, bowiem poczuł delikatny dyskomfort w dolnej części ciała.
Anthony nie sądził, że mógł spać głębiej i dłużej niż Florian. To zawsze on przy nim czuwał, on miał lekki sen... ale tym razem faktycznie było na odwrót. Ten jęk jednak zbudził go i gdy otworzył oczy, wszystko dookoła nich skąpane było w cudownie ciepłych, złotych promieniach słońca. Również Flo, który leżał tuż przy nim.
– Flo...? – Wymamrotał sennie, przekręcając się w jego stronę. – Wszystko w porządku?
– Mhm – mruknął chłopak, wtulając twarz w miękką trawę.
– Flo... – wyszeptał, wiedząc, że to kłamstwo. Powoli usiadł i przekręcił się, a potem pogładził jego nagi bok, patrząc na niego z góry.
– Jeszcze buziak na dzień dobry – białowłosy uśmiechnął się sennie i aż zadrżał, czując jak Kiran dotyka jego ciała.
Zmienny tygrys pochylił się w jego stronę, chcąc go pocałować... Ale nie zrobił tego.
– Najpierw powiedz mi, co cię boli.
– Miejsce, w którym wczoraj byłeś – odpowiedział mu Florian, z niewinnym uśmiechem.
Widział, jak Anthony w pierwszej chwili zamiera, a zaledwie sekundę później jego wargi wygięły się w lekkim uśmiechu.
– Byłem... zbyt ostry? – Zapytał, głaszcząc jego bok, aż do pośladków.
– Nie... bywałeś ostrzejszy – odparł, z trudem powstrzymując uśmiech. – Po prostu minęło trochę czasu.
Kiran przygryzł dolną wargę, patrząc na niego z góry. Owszem, niegdyś kochali się o wiele... gwałtowniej.
– Masz rację – szepnął czule, gładząc jego ciało. Po chwili podniósł głowę i się rozejrzał. – Już dość późno – mruknął. – Czeka nas długa droga do domu.
Florian uwielbiał czuć na sobie te duże, ciepłe dłonie, ale wiedział, że to nie mogło trwać wiecznie.
– No tak – zgodził się z nim i powoli się podniósł. Usiadł i rozejrzał się. – Wiesz, w którym kierunku musimy iść?
– Mniej więcej – odparł mężczyzna, rozglądając się. – Będziemy musieli jednak iść na około, aby ominąć moczary. Nie zamierzam ryzykować.
– Wszyscy na pewno się o nas martwią – oznajmił Flo i sięgnął po owoc, którego wczoraj nie zjedli. Zjadł szybko, ignorując to, że sok spłynął mu po brodzie, szyi oraz dłoniach.
– Zwłaszcza Shanti i Bora – potwierdził Anthony, zanim ujął jego podbródek i uniósł nieco jego twarz, a sam zlizał spływający sok.
Białowłosy aż zadrżał, a jego policzki zaróżowiły się, gdy poczuł ten gorący język na swojej skórze. Spojrzał mu w oczy i przysunął się do niego, zanim szybko go pocałował. Podarowali sobie tę chwilę czułości, zanim przemienili się i ruszyli w podróż powrotną do domu.
🐾
Droga była długa, ale przynajmniej bezpieczna. Zrobili kilka postojów, w czasie których Florian zjadł dużo owoców. Gdy zmierzchało, w końcu szczęśliwie dotarli do wioski, zmęczeni i głodni. Kiran wszedł do bungalowu jako pierwszy.... i zatrzymał się, słysząc jakiś dziwny dźwięk. W pierwszej chwili pomyślał, że to Rakesh, ale zaledwie sekundę później z kanapy w salonie poderwała się Shanti... cała czerwona na twarzy, poprawiając koszulkę.
CZYTASZ
Powrót do korzeni - Opowieść o Tygrysie i Śnieżnej Panterze. Tom 2
WerewolfAnthony pogodził się z utratą wspomnień. Pustka i żal, które od lat towarzyszyły mu z tego powodu, zostały zastąpione zupełnie nowym uczuciem - prawdziwą miłością. On i Florian, złączeni najświętszym rytuałem wśród zmiennych, zaczynają wieść razem s...