Anthony nie spał. Przez całą noc nawet nie zmrużył oka, aż do samego świtu. Czuwał przy Florianie, choć wiedział, że Rakesh więcej się nie pojawi... Ale nie mógł ryzykować.
Pozwolił swojej omedze się wyspać i dopiero po kilku godzinach od świtu, gdy chłopak w końcu się obudził, bez pośpiechu zjedli razem śniadanie. Uporządkowali porozrzucane przez Rakesha książki w gabinecie, ale było tego tak wiele, że zajęło im to naprawdę dużo czasu... A po południu ruszyli do dżungli.
Szli w ciele kotów, idąc znajomą im już drogą, gdy nagle Anthony zatrzymał się... a Florian również mógł to usłyszeć. Żałosny, pełen bólu dźwięk wydany przez jakieś zwierzę, całkiem niedaleko. Zatrzymał się tuż obok Tony'ego i wytężył słuch.
– Powinniśmy to sprawdzić... Może ktoś potrzebuje pomocy?
Zmienny kiwnął głową i bez chwili wahania ruszył w kierunku dźwięku jako pierwszy. Po cichu zakradli się bliżej, aż w końcu ich oczom ukazała się leżąca na ziemi łania, której noga uwięziona była w bolesnej pułapce. Na widok tygrysa zaczęła szarpać się i szamotać jeszcze bardziej, więc Anthony przemienił się, podchodząc do niej powoli.
– Hej, spokojnie – odezwał się, możliwe jak najłagodniejszym głosem. – Nie skrzywdzę cię – obiecał, a łania faktycznie uspokoiła się nieco... Zwłaszcza, gdy dostrzegła Flo w ciele pantery śnieżnej.
– Mam ci pomóc? – Spytał Tony'ego.
Gdy tygrys zobaczył, że łania obdarzyła go kruchym zaufaniem, uklęknął przy niej i pogładził ją po boku ciała... który był bardzo, bardzo zaokrąglony. Ocenił jej stan i przyjrzał się pułapce, w którą wpadła, krzywiąc się przy tym. Pogłaskał ją po brzuchu.
– Jest w ciąży – oznajmił, obracając się, by zerknąć na Flo. – I tak, będę potrzebował twojej pomocy. Spróbuję otworzyć pułapkę, a ty wyciągniesz jej nogę.
– Och – wymsknęło się białowłosemu. Momentalnie zrobiło mu się jeszcze bardziej przykro... i wiedział, że musieli jej pomóc. Znów spojrzał łani w oczy, zanim przemienił się. Wyciągnął dłoń i dotknął okrągłego brzucha, bardzo delikatnie. Potem przemieścił się, aby klęknąć tuż obok jej nogi. – Jestem gotowy – oznajmił.
Anthony złapał za obie części pułapki, wciskając palce w miejscu, gdzie ściskała kończynę łani. Musiał włożyć ogrom siły w to, by rozchylić ją wystarczająco, a za pomocą Floriana, łania wyciągnęła nogę, nie robiąc sobie przy tym większej krzywdy. Od razu zerwała się, ale odbiegła zaledwie kilka kroków, nim przewróciła się boleśnie. Florian od razu się podniósł i podbiegł do niej.
– Hej... – szepnął, dotykając jej brzucha. Pogłaskał go czule, zanim obejrzał się na swojego partnera. – Obejrzysz tę nogę?
Łania oddychała ciężko i szybko, zarówno ze stresu, jak i z bólu. Wydawało się jednak, że była spokojniejsza przy Flo... i obdarzyła go zaufaniem. Być może wiedziała, że Anthony był królem tej dżungli i nie skrzywdzi jej, ale Duch Gór... to było zupełnie coś innego.
– Zostań z nią – poprosił go Tony, nim przemienił się w tygrysa. – Będę blisko – obiecał mu. – Nie bój się.
Zgodnie ze swoimi słowami, zaczął rozglądać się za potrzebnymi mu roślinami tylko w najbliżej okolicy, tak, by mieć białe włosy Flo w zasięgu wzroku, a także zapachu. Udało mu się znaleźć niemal wszystko, czego potrzebował, i wrócił do nich już w ciele człowieka.
Gdy białowłosy uspokajał łanię, on obejrzał ranę i jej okolicę. Wydawało mu się, że kość nie była złamana, tylko mocno pogruchotana, a rana paskudnie krwawiła. Właśnie dlatego wtarł w nią jakieś małe, dojrzałe owoce, które zgniótł między swoimi palcami, obłożył liśćmi o leczniczych właściwościach, a potem z obu stron usztywnił patykami. Całość związał bardzo mocno długimi liśćmi oraz cienkimi lianami, aby łania nie zgubiła opatrunku i mogła spokojnie się z nim poruszać, Gdy już skończył, z drobną zachętą stanęła na własne nogi... i już nie kuśtykała.
CZYTASZ
Powrót do korzeni - Opowieść o Tygrysie i Śnieżnej Panterze. Tom 2
WilkołakiAnthony pogodził się z utratą wspomnień. Pustka i żal, które od lat towarzyszyły mu z tego powodu, zostały zastąpione zupełnie nowym uczuciem - prawdziwą miłością. On i Florian, złączeni najświętszym rytuałem wśród zmiennych, zaczynają wieść razem s...