W życiu tak szybko nie biegłem. Moje nogi chyba również nie mogły uwierzyć w szybkość jaką osiągnęły, bo przez przypadek o siebie zahaczyły powodując mój upadek. Jednak szybko się podniosłem się i wznowiłem ucieczkę. Nie zatrzymam się, za CHOLERĘ!
Eksplozje były coraz bliżej a ja prawie dobiegłem do akademika. Modliłem się w duchu żeby blondyn nie wbiegł za mną do budynku. Na początku miałem nawet cichą nadzieję, że nie będzie tak kurczowo za mną biegł ale byłem w ogromnym błędzie. Ogromny- zaznaczam. Z tą jakże mizerna myślą wolności uciekałem przez Kacchanem, który coraz szybciej zmniejszał odległość między nami. Nie używałem swojego daru, nie chciałem się wydać . Przecież nie wszystko jeszcze stracone prawda? Powiem mu, że dostałem się fartem i tyle. Jeśli przeżyje...
Wleciałem w zakręt i drzwi od budynku były tuż przede mną. W tym samym momencie poczułem jak ktoś ciągnie mnie za kaptur tym samym zatrzymując moją osobę. Upadłem na tyłek i spojrzałem za siebie. Stał tam dyszący Bakugo w czarnej podkoszulce i luźnych spodniach, również tego samego koloru. Patrzył na mnie ze wściekłością a ja już wiedziałem, że nie wyjdę z tego cało. Za żadne skarby! Jego spojrzenie ze mnie przeszło na akademik.
-O jak miło D-E-K-U. -przeliterował.- Kopę lat~, może pokażesz mi swój pokój?- powiedział z lekkim uśmieszkiem jakby właśnie wygrał w totolotka.
Zamarłem. Poczułem jak mój kaptur delikatnie się dymi. Cholera . Kiwnąłem głową, wiedząc, że za dużo opcji to ja teraz nie mam. Gdy tylko to zrobiłem na twarz blondyna wstąpił ten zadziorny uśmieszek, którego tak nienawidziłem. Powoli wstałem i razem z chłopakiem wszedłem do akademika. Na moje nieszczęście była dość wczesna pora i albo wszyscy byli na treningach albo na dodatkowych lekcjach. Kuźwa ...jest źle. Nikt mnie nawet nie usłyszy! Zaprowadziłem Bakugo do mojego pokoju na drugim piętrze.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg pomieszczenia, chłopak rzucił mnie na podłogę a sam zamknął drzwi na klucz, które były w zamku. Zacząłem się cofać na czworakach w stronę balkonu. Może wyskoczę i użyje float'u? Przecież nie chcę umierać tak młodo!
Nim się obejrzałem blondyn chwycił mnie i przewiesił sobie przez ramię.
-EJ KACCHAN ! C-CO ROBISZ ?!- krzyczałem, wierciłem się. On jednak nie odpowiadał. Wydawał się kompletnie nie poruszony całą tą sytuacją. Boże, jak źle musi być, że on tak milczy ??? Zacisnąłem powieki, modląc się.
Po chwili poczułem jak perfidnie rzuca mnie na coś miękkiego. Otworzyłem momentalnie oczy i przeraziłem się. Leżałem na łóżku a nade mną wisiał ten dupek z nieokreślonym wyrazem twarzy. Czekaj ..CZEKAJ. Dlaczego mam deja vu?!
-KACCHAN ! PRZESTAŃ, ZOSTAW MNIE W SPOKO-. nie dokończyłem, bo chłopak jedną ręką złapał moje nadgarstki nad moją głową a druga włożył kciuk do moich ust uniemożliwiając mi mówienie. Czułem jak dociska mój język do warg i delikatnie nim porusza. Z jakiegoś powodu mój brzuch dziwnie się zachowywał a całe ciało stało się nagle bardzo gorące.
-Teraz to sobie coś wyjaśnimy.- powiedział niskim głosem Bakugo, patrząc jak zaczarowany w moje usta gdzie kontynuował swoją zboczoną zabawę.
-Widzisz to? - zapytał i odwrócił głowę by dać mi spojrzeć na swoją szyję. Wzdrygnąłem się i zaraz tego pożałowałem, bo uścisk znacznie się zwiększył. Jęknąłem niekontrolowanie i z przerażeniem spojrzałem na Bakugo. Na jego szyi widniał czerwony ślad po ugryzieniu.
-Jeszcze raz mnie tak urządzisz a skończysz w grobie. - rzekł ruszając dalej swoim kciukiem w moich ustach. Chciałem coś powiedzieć ale jedyne co opuszczało moje usta to były jęki i niewyraźne pojedyncze słowa. To wszystko sprowadzało mnie do szału. Moje policzki były czerwone a ciało wariowało z przyjemności i podniecenia. CO TO MA BYĆ JA SIĘ PYTAM ?!

CZYTASZ
Dream-ON | bkdk
FanfictionIzuku Midoriya sprytem i przemyślaną strategią, dostaje się do wymarzonej szkoły dla bohaterów "U.A.", unikając swojego najgorszego wroga. Jest pewny siebie i zaczyna w końcu kroczyć drogą, o której marzył całe swoje życie. Jednak wszystkie jego sta...