31.

158 15 0
                                    


Pov. Bakugo

Cały boży dzień byłem atakowany najróżniejszymi pytaniami odnośnie porwania. Mnóstwo detektywów i osób trzecich truło mi dupę. Plus policja chciała wiedzieć co stało się z tym bladym patykiem i jego spółką bo, jak się potem dowiedziałem- uciekli. 

No kurwa serio?! 

Jakby było tam od cholery bohaterów, co oni niby tam robili? A oczywiście zamiast posłuchać mnie woleli zagrać bezpiecznie... no i mają kurwa bezpiecznie. Gdyby tylko pozwolili mi wtedy zaprowadzić ich w głąb, do tych debili, to na pewno by ich złapali. Ale nie, bo jestem tylko bachorem, "a my bachory mamy w dupie bo, jak cytuję- głosu nie mają".

 Zajebiście.

Pomijam w ogóle fakt, że myśleli, że kogoś zabiłem przez mój stan. Twarz miałem wtedy całą prawie we krwi a moje dłonie były również ukazane w szkarłatnej cieczy. Wyglądałem jakbym co najmniej umazał się w czyimś trupie. Komiczne. Ale nie ukrywam, że podobał mi się wyraz twarzy innych herosów gdy patrzyli na mnie jak na seryjnego mordercę-psychopatę. Trzymali przynajmniej dystans. Minus jednak tej całej akcji był taki, że wysłali mnie od razu do psychologa by sprawdził czy ze mną wszystko "OK".

Kurwa ja wam dam "OK", przegapiliście genialną okazję by zamknąć całą ferajdę debili.

-A więc tak, Bakugo-kun, zamknij oczy i weź trzy głębokie oddechy oczyszczając umysł.

Spojrzałem na siedzącą kobietę przede mną. Rozłożyła ręce w geście robienia tego pojebanego ćwiczenia. Ja natomiast siedziałem chamsko na krześle tuż przed nią. Prychnąłem wkładając ręce do kieszeni i odwracając wzrok od tej wiedźmy. Na pewno jest psychologiem? Jak dla mnie ona tu potrzebuje pomocy. I to natychmiastowej.

Na ten dokładny moment znajdowałem się w ośrodku dla chorych psychicznie. Nie jestem tu z własnej woli oczywiście, bo w przeciwnym wypadku w ogóle nie postawiłbym tu nogi. No ale cóż..., kiedy policjanci ciągną cię za wszystkie kończyny, bylebyś tylko wszedł do "pokoju uzdrowień", to jakby trudno jest się wydostać nie zabijając nikogo. A jak już mówiłem, z trupem na koncie raczej nie zostanę bohaterem.

-Zrób tak jak ja i rozłóż swoje ramiona rozluźniając mięśnie, czując jak aura spokoju otacza twój umysł.- powiedziała lekarka uśmiechając się do mnie sztucznie. Co za prawdziwa troska...

Nie wytrzymałem. Siedziałem tu już dobre pół godziny i wyraźnie dawałem jej znak, że ma się odpierdolić, a ona jedynie co to gada i gada. Westchnąłem teatralnie i podniosłem się z krzesła wysłuchując tylko jak kobieta za mną pieprzy coś w stylu "to dla twojego dobra".

Mojego dobra, co?

Z impetem otworzyłem drzwi od gabinetu i ruszyłem przez siebie korytarzem. Ignorowałem wszelkie krzyki w moją stronę do momentu kiedy wszedłem do windy na samym końcu. Zaraz odwróciłem się przodem do zbliżającej się psycholożki i pokazałem jej środkowy palec, zamykając drzwi od winy. Gdy ta tylko ucięła mi obraz zirytowanej kobiety uśmiechnąłem się i oparłem o ścianę wsłuchując się w cichą melodyjkę.

To jakiś absurd.

Zostałem porwany. Dowiedziałem się, że złoczyńcy zrobili mi pranie mózgu i chcieli zabić, a wszyscy dookoła mnie nadal ukrywają przede mną ważne fakty i zlewają. Jak na przykład co dokładnie zrobiły mi te cepy Shigarakiego.

Otworzyłem oczy słysząc, że winda zatrzymuje się na parterze. Odepchnąłem się od zimnej ściany i ruszyłem przed siebie po otwarciu się drzwi. Na szczęście funkcjonariusze policji zjechali już na swoją chatę. Dobrze, mam ich z głowy.

Dream-ON | bkdkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz