Pov. Bakugo
Kurwa, kurwa.. KURWA.
Zbiegłem na dół do kuchni. Spanikowałem. Przywlókł mnie tutaj, opatrzył i zaraz znowu chce mnie zostawiać?! Rozejrzałem się po pokoju zauważając leżący kawałek papieru na środku stołu. Był zgięty na pół a na zewnętrznej stronie widniał napis "Kacchan".
-TY JEBANY IDIOTO!
Krzyknąłem czując jak moje dłonie zaczynają się pocić. Przez naciągnięcie mięśni ramion po wcześniejszej walce czułem ból. Syknąłem próbując opanować gniew ale im bardziej się starałem tym gorzej mi to wychodziło.
Byłem w szale.
Pobiegłem w stronę drzwi wejściowych. Może jeszcze nie jest tak daleko? Może przed chwilą wyszedł? Mogę go złapać!
Olałem kompletnie list wbiegając w drzwi. One dziwnie szybko przepuściły mnie. Nie były zamknięte? Ta myśl przeleciała mi przez głowę przez co nie zorientowałem się, że nie patrzę przed siebie.
I to mnie kosztowało. Zaraz zderzyłem się z czymś co ewidentnie weszło mi w drogę. Byłem w amoku więc już chciałem rozpierdolić to coś jednak gdy tylko spojrzałem na tą "jebaną" przeszkodę poczułem jak wstrzymuje oddech.
-Ałuuua...- mruknął przeciążale Deku, który teraz leżał tyłkiem na ziemi.
Zastygłem. Po prostu stałem wgapiony w niego jak w zjawę.
-Um... Kacchan?- znowu ten słodki głosik.
Różana woń uniosła się w powietrzu ni z dupy ni z pietruchy drażniąc moje nozdrza. Co to kurwa? Jaki cyrk tu się odwala? Zaraz wymierzyłem sobie dość mocnego plaskacza w twarz.
-EY GŁUPKU. NIE PO TO CIĘ OPATRZYŁEM ŻEBYŚ SIĘ TERAZ BIŁ!!- teraz to był chyba najwyższy możliwy ton męskiego głosu jaki słyszałem w życiu.
-Ehh, nie przeczytałeś listu w kuchni?- mamrot chłopaka obił mi się o uszy.
Poczułem ciepłe dłonie na policzkach. Sprowadziły mnie na ziemię i rozluźniły moje napięte jak dotąd mięśnie. Spojrzałem w końcu na twarz chłopaka. Szmaragdowe oczy. Sterczące na wszystkie strony świata włosy...i te urocze piegi. Jego usta się poruszały ale nic nie słyszałem... nie, po prostu musiałem mu się przyjrzeć. Mimo, że jego dłonie były trochę chropowate to i tak chciałem mieć je na swoich policzkach jak najdłużej tylko mogłem.
-...poza tym słyszałem, że walczyłeś z jakimś Nomu...-
Te dłonie były strasznie ciepłe...a może to ja się rozgrzałem? Ale mrowienie miałem tylko na policzkach... CZEKAJ....Czy ja się rumienię?
-i wtedy powstała znikąd taka mgła....-
NIE. JA OBLAĆ SIĘ RUMIEŃCEM? TEŻ MI DOBRE. Ten brokuł po prostu ma gorące dłonie i tyle. To nie moja wina, że nie chce ich ze mnie zdjąć....
-mówiłeś wcześniej, że chciałeś "do domu" więc przyszedłem tu i.... Kacchan ? Ej ty mnie słuchasz w ogóle?
Silniejszy chwyt. Spojrzałem zdezorientowany w te szmaragdowe tęczówki. Zrobiło mi się nagle jeszcze goręcej gdy zorientowałem się jak blisko są nasze twarze. Nasze usta tak blisko....
-Już? EY Kachhnnnan? Żyjesz tam? - dobijał się do mnie zielonowłosy. Ale ja już nic nie chciałem wiedzieć. Był tu. Stał przede mną. Nie uciekł.
Agresywnie chwyciłem za twarz chłopaka i pociągnąłem w swoją stronę wypijając się w jego usta. Temu chwile zajęło pokumanie się w akcji. Gdy jednak poddał się pieszczocie, mruknąłem z przyjemności i sprytnie wykorzystałem jego nieuwagę. Jedną rękę zostawiłem wplecioną w jego puszyste włosy a drugą chwyciłem za biodra przyciskając je do swoich. Chwilę potem poczułem jak ręce Deku owijają się wokół mojej szyi. Mruknąłem zadowolony napierając na drobne usta piegowatego. Z jakiegoś powodu czułem, że mają smak róży co podrażniało mnie jak i podniecało.
CZYTASZ
Dream-ON | bkdk
FanficIzuku Midoriya sprytem i przemyślaną strategią, dostaje się do wymarzonej szkoły dla bohaterów "U.A.", unikając swojego najgorszego wroga. Jest pewny siebie i zaczyna w końcu kroczyć drogą, o której marzył całe swoje życie. Jednak wszystkie jego sta...