Pov. Midoriya
Po zjedzonym posiłku w ciszy, ruszyliśmy dalej w drogę. Bo jak się okazało naszym celem było centrum Reno. To w tym mieście odbywały się okoliczne wyścigi, w których brały udział najróżniejsze klasy ludzi. Od biednych walczących o życie, bezdomnych w mizernych osobówkach, po bogaczy sięgających po hypercary. Jednym słowem mówiąc, jeżeli masz samochód i umiesz jeździć to starujesz. Dave również wspominał o tym, że tego typu wyścigi mają trzy kategorie i to głównie na nich opiera się cała kultura tego miejsca.
Pierwsza, polega na jak najszybszym dojeździe z punktu A do punktu B. Droga jest dowolna, jednak zazwyczaj wszyscy wybierają tą samą trasę z uwagi na doskonałą już znajomość terenu. Wyścig odbywa się w normalnych warunkach jednak zabronione jest używanie własnego daru. Sumując jest to najzwyklejszy, tradycyjny wyścig.
Druga, nazywana jest drag racing'iem. Jak sama nazwa mówi, polega na osiągnięciu jak największej prędkości na prostej linii. Dwóch kierowców startuje równolegle do siebie i startuje w tym samym momencie. Wygrywa ten, który szybciej przejedzie 200 metrów asfaltu. Tu tak na prawdę liczy się moc pojazdu oraz jego przyspieszenie. No i oczywiście skill kierowcy.
A trzecia i ostatnia kategoria jest zarazem najtrudniejsza i najniebezpieczniejsza ze wszystkich i ma tylko jedną zasadę. Wygrywa ten, którego silnik będzie dychał do samego końca. A jest to trudne do osiągnięcia przez twoich przeciwników, którzy zrobią wszystko by albo zniszczyć twój pojazd albo załatwić ciebie samego. Jest to... moim zdaniem zabawa dla psycholi. Jednak gra jest niby warta świeczki jak to mówi Dave, ponieważ zwycięzca zabiera wraki pojazdów przegranych.
Wszystkie wyścigi odbywają się na ulicach Reno i zazwyczaj kończą się pościgiem policji, ale w żadnym stopniu nie zniechęca to ludzi by przyjść popatrzeć czy nawet wystartować. Można by nawet rzec, że to miasto słynie właśnie ze swojej ciemnej strony.
...
-Dobra młody, zaczniemy dziś od pierwszej kategorii.- mruknął Dave zajeżdżając na stację. Było na niej już parę samochodów jak i ludzi. Z tego co mówił chłopak cała zabawa zaczyna się dopiero o 23:00, więc na ten moment było to spotkanie towarzyskie, gdyż dochodziła dopiero dwudziesta druga.
-Dave ja nie wiem czy to jest dobry pomysł...przecież ja nigd--
- Aj gdzie tam!- przerwał mi chłopak wychodząc z samochodu.- Będzie git!
Obserwowałem tylko jak wysiada i westchnąłem sam nadal siedząc na miejscu. Czy to aby na pewno słuszna droga? Przecież czego mogę się nauczyć w takim miejscu? A może to tak naprawdę wymówka i Dave po prostu chce mieć pretekst by tu być?
Zacisnąłem ręce na materiale moich spodni czując jak czarne scenariusze zaczynają kiełkować w mojej głowie. Już widziałem jak coś trafia szlag a mnie razem z Davem aresztuje policja. To byłyby genialne początki złoczyńcy... a nie pro herosa.
Głośne pukanie w okno wybudziło mnie z zamyśleń, zmuszając do życia tu i teraz. Spojrzałem w stronę białowłosego, który stał przy drzwiach. Miał na sobie białą materiałową maskę oraz czarną czapkę z daszkiem. Gestem ręki zasłonił swoje usta, przekazując mi bym założył swoją maseczkę. Kiwnąłem głową na znak, że rozumiem i zwinnie założyłem czarną osłonę oraz kaptur od bluzy.
Cały zabieg miał pomóc w utrzymaniu mojej anonimowości. W końcu jeżeli kiedyś będę miał być prawdziwym pro bohaterem to muszę mieć czystą kartę. A uczestnicząc w nielegalnych wyścigach po prostu łamię prawo.
Oczywiście z przymusu.
Już po chwili oparłem się o przednią maskę Corvetty i spojrzałem na Dave'a obok mnie, który rozglądał się po zebranych. Sam wcześniej to zauważyłem ale dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że wszyscy patrzą ukradkiem w naszą stronę. Większość z nich przyglądała się białowłosemu i jego samochodowi. Ale również w moją stronę padało parę, spojrzeń co budziło we mnie uczucie stresu.

CZYTASZ
Dream-ON | bkdk
Fiksyen PeminatIzuku Midoriya sprytem i przemyślaną strategią, dostaje się do wymarzonej szkoły dla bohaterów "U.A.", unikając swojego najgorszego wroga. Jest pewny siebie i zaczyna w końcu kroczyć drogą, o której marzył całe swoje życie. Jednak wszystkie jego sta...