Czyli... Bakugo. Ten Bakugo idzie ze mną spać?
Leżałem trzymamy w objęciach chłopaka w moim łóżku nocą... z wiszącą katastrofą NAD GŁOWĄ? HA?! CZY KTOŚ NIE POMYLIŁ SCENARIUSZA CZASEM!?
Byłem w cholerę spięty. Nie wiedziałem, że tak to się potoczy. Miałem cichą nadzieję, że po tej jakże dorosłej rozmowie chłopak zwyczajnie wywarzy mi drzwi wychodząc na dobranoc. Ale nie. Ten debil wymyślił sobie, że będzie spał u mnie... A najgorsze jest to, że dopiero teraz zorientowałem jak bardzo wkopałem się w to bagno. Jest to wręcz niemożliwe by opuścić U.A., wróć poprawka... BY OPUŚCIĆ MOJE ŁÓŻKO, bez zaalarmowania blondyna. Mówiąc prościej moja ucieczka stała się nagle planem nie do zrealizowania.
Cholera.
Czułem jak z każdą minutą ciśnienie idzie mi do góry. Przeciwną postawę prezentował Kacchan, który spokojnie leżał na moim wyże trzymając mnie jak jakiegoś pluszaka. Jak mi się uda uciec od tego palanta to będzie cud- myślałem wgapiając się w otwarte okno.
Jedyną moją szansą było zaczekanie aż chłopak zwyczajnie w świecie odleci. Było dość wcześnie, bo jakaś godzina od zakończenia naszej rozmowy ale mimo to wiedziałem, że blondyn jest czujny i wyczuje jak będę chciał się wydostać z jego ramion.
A gdyby tak..?
Delikatnie i powoli obróciłem się twarzą w stronę chłopaka. Robiłem to niezwykle opanowanie tak by wykonywać jak najmniej zbędnych ruchów. Gdy z sukcesem leżałem już przed twarzą chłopaka to spojrzałem na niego ...i dostałem laga. Dosłownie. Nie przemyślałem tego...
Przede mną, tuż centymetry od moich ust znajdowały się jego. Skarciłem się w głowie za myśli, które pchały mnie do wypicia się w nie bez opamiętania i jedyne co to oblizałem swoją dolną wargę czując delikatne podniecenie. W ogóle sama bliskość blondyna sprawiała, że mózg często "przegrzewał się" przez co mój sposób myślenia był wolniejszy i mniej skuteczny niż normalnie. Wkurzało mnie to niesamowicie, ponieważ za każdym razem gdy Kacchan miał ochotę ze mną igrać udawało mu się to bez mniejszych problemów a to głównie za sprawą mojego mózgowego procesora, który dostawał zwarcia. Skubany debil. Wszystko szło po jego myśli. Nawet często zastanawiałem się jak on to robi, że w dwuznacznych sytuacjach panuje nad sobą i często napala przeciwnika a samemu sprawia wrażenie nietykalnego. Jakby...kuźwa... wkurzające to...
Wróciłem na ziemię delikatnie chwytając dłoń blondyna. Podniosłem ją powoli a samemu wysunąłem się z objęć chłopaka. Następnie zwinnie uwolniłem swoje nogi i przesunąłem się na koniec łóżka. Wszystko wydawało się niby proste jednak mi zajęło dużo czasu i ...nerwów. Gdy tylko zszedłem z łóżka od razu wyprostowałem się naciągając spięte mięśnie. Kątem oka spojrzałem na śpiącego Kacchana i poczułem nagle jak zimno było w pokoju. W końcu ten debil wleciał tu przez otwarte okno a potem nie raczył go zamknąć. Nie przeszkadzało mi to chwilę temu, bo leżałem w jego objęciach ...i było mi ciepło a teraz temperatura, którą odczuwałem z jakiegoś powodu mi dokuczała. Na mojej twarzy przez chwilę ukazał się grymas złości. Chciałem do niego wrócić... miałem w sumie jeszcze taką możliwość.
Mój wzrok z blondyna zszedł na plecak, który wcześniej spakowałem. Westchnąłem cicho podchodząc do niego i chwytając go. Skierowałem się do okna po drodze chwytając jeszcze za walizkę ze strojem bohatera... Chciałem ubrać się już na dole, bo przecież nie będę uciekał w piżamie. A zbyt bardzo się boję, że przebierając się tu, narobię hałasu. Szybko odpaliłem Full Cowling i gdy już miałem wyskoczyć przez okno, zawahałem się. Spojrzałem za siebie czując dziwne ukłucie w brzuchu. Widok śpiącego spokojnie Kacchana w pewnym sensie mnie rozczulił. Wzrokiem przeszedłem na stolik gdzie znajdował się jakiś zeszyt, kubek po herbacie i długopis.

CZYTASZ
Dream-ON | bkdk
FanfictionIzuku Midoriya sprytem i przemyślaną strategią, dostaje się do wymarzonej szkoły dla bohaterów "U.A.", unikając swojego najgorszego wroga. Jest pewny siebie i zaczyna w końcu kroczyć drogą, o której marzył całe swoje życie. Jednak wszystkie jego sta...