Pov. Alia
To już trzeci dzień nieobecności Midoriy'i. Cały ten czas chodziłam spięta i zdenerwowana. Nie mogłam się uspokoić. Tamten list, który napisał zielonowłosy poruszył mnie głęboko. Nie mogłam sobie tego wszystkiego jakoś logicznie poukładać. Do tego zszokowała mnie cała akcja Bakugo. Chłopak następnego dnia zniknął goniąc za Midoryią, mając na uwadze, że poniesienie konsekwencje łamania regulaminu szkoły. Chciałam co prawda pójść w jego ślady jednakże zaraz po jego ucieczce zielonowłosego, nauczyciele upatrzyli sobie najbliższe osoby z jakimi miał do czynienia. Pod groźbą aresztu domowego nie mogliśmy postawić nogi za teren U.A. . Było to strasznie frustrujące. Dlatego spamowałam zielonowłosego wiadomościami każdego dnia mając cichą nadzieję, że odpowie...
-Kurwa.- syknęłam patrząc na telefon. Zero nowych powiadomień. - Szlag by cię...
Głośne pukanie zatrzymało mnie w połowie zdania. Zaraz odwróciłam głowę w stronę drzwi od mojego pokoju. Mruknęłam niezadowolona pod nosem, podnosząc się z łóżka. Telefon rzuciłam na poduszkę jeszcze przedtem go wyłączając.
-Hej Al!- entuzjastyczny głos Kirishimy wypełnił pomieszczenie. Chłopak jak zwykle buzował pozytywną energią... w przeciwieństwie do mnie.
-Oh hey Kiri.- mruknęłam usuwając się z drogi by wpuścić chłopaka do środka. Ten kiwnął głową na ten gest i skierował się w stronę łóżka. Zamknęłam za nim drzwi by po chwili do niego dołączyć. Byłam sfrustrowana moją bezradnością w obecnej sytuacji. Czerwonowłosy natomiast położył się na plecach zakładając ręce za głowę i wpatrując się w sufit. Usiadłam zaraz obok niego chwytając znowu za ten cholerny telefon.
-Nadal nic, prawda?- głos Kiriego wyrwał mnie z ekranu.
-Ta.... . - warknęłam zdenerwowana.
-Z Bakugo tak samo. Nie daje znaku życia.
-Myślisz, że go znalazł?
-Midoriye? Na pewno!- odparł uśmiechając się w moją stronę.- Może nie znasz go tak jak ja, ale gdy chłop coś postanowi to dąży do tego po trupach.
-...Mówisz?
Westchnęłam wstając z łóżka i kierując się do aneksu kuchennego. Może ten cały Bakugo jest niezłym dupkiem, ale jak widać gdy mu zależy jest w stanie się zmienić. A skoro tak jest z Midoryią to na bank coś jest na rzeczy. Po tym całym incydencie jego pierwszego spotkania z piegowatym trochę poszperałam o jego reputacji i raczej nie byłam nastawiona do niego pozytywnie. Jak się okazało, jest on typowym egoistą, który jedynie co widzi to swój cel.
Idealny model na pro herosa.
Otworzyłam puszkę z ziarnami i spojrzałam kątem oka na Kirishimę.
-Kawy?
-Z przyjemnością.- podniósł głowę przyglądając się mojej osobie.
Byłam mu wdzięczna. Odkąd zniknął Midoriya przychodził do mnie codziennie dotrzymując mi towarzystwa. Pomagało to. Jemu myślę, że też... jakby nie patrzeć to jego kumpel zaginął w akcji ratując mojego. Też tośmy się dobrali.
Zapach parzonej kawy wypełnił pomieszczenie. Uśmiechnęłam się na tą charakterystyczną woń. Nalałam napoju do dwóch kubków i położyłam je na stole na przeciwko łóżka.
-Wstawaj pomidorze.- zażartowałam siadając na krześle. Zawsze lubiłam się droczyć z innymi ludźmi. Dzięki temu mogłam ocenić ich osobowość. Jeżeli dany rozmówca zaczynał obrażać się za głupie docinki lub wyolbrzymiał swoją osobę to kończyłam rozmowę. Tacy ludzie zazwyczaj mają o sobie zbyt wielkie mniemanie i czasami trudno się z nimi dogadać. A jeżeli cenią siebie o wiele wyżej niż inni to oczywistym jest, że nie będą wobec ciebie lojalni czy nawet przyjacielscy.
CZYTASZ
Dream-ON | bkdk
FanfictionIzuku Midoriya sprytem i przemyślaną strategią, dostaje się do wymarzonej szkoły dla bohaterów "U.A.", unikając swojego najgorszego wroga. Jest pewny siebie i zaczyna w końcu kroczyć drogą, o której marzył całe swoje życie. Jednak wszystkie jego sta...