Ten pocałunek...był niemal zwierzęcy. Chłopak zachowywał się tak jakby chciał mnie pożreć żywcem. Jego język wdarł się na moje podniebienie pieszcząc je i podniecając. Jednocześnie przycisnął mnie do siebie stykając się naszymi torsami. Jedną dłonią trzymał moją głowę zatapiając się w zielonych włosach, drugą zaś trzymał na plecach, pieszcząc ich skórę. Nie mogłem nic zrobić zablokował moje ruchy jak i ciało. Bez drogi ucieczki po prostu poddałem się uczuciu chłopaka. Położyłem swoje dłonie na jego ramionach oddając ten dziki pocałunek.
Długo trwaliśmy w tej zawziętej konkurencji. Za nic żadna strona nie chciała odpuścić.
W pewnym momencie poczułem jak chłopak delikatnie drży. Czułem jak jego pocałunek maleje na namiętności. Zwolniłem więc delikatnie tempo lecz dodałem głębsze podciągnięcia. Popchnąłem Kacchana na materac, zwisając nad nim. On nawet nie protestował. Było to dość dziwne bo, jego charakter raczej szedł w stronę dominującej roli, a teraz zwyczajnie odpuścił. Podczas całego ruchu nie zaprzestałem pocałunku ale zmieniłem ustawienie dłoni. Wisiałem nad blondynem nadając spokojne tempo. Mruczałem w usta chłopaka chcąc go uspokoić lecz czułem, że coraz bardziej traci kontrolę. Położyłem się na nim zaprzestając pieszczoty i po raz pierwszy patrząc na jego twarz.
On był załamany.
Jego krwiste oczy ukazywały ból. A zbierające się w nich łzy drżały pod ich ciężarem. Czułem jak się rozpadam. Coś we mnie pękło widząc stan w jakim był chłopak. Ten wnerwiający debil zawsze był żywy... pełen energii, ambicji i determinacji do osiągnięcia swojego celu. A teraz ta sama osoba leżała pode mną, załamana i bezsilna.
....nie mogłem temu uwierzyć.
Patrzyłem przerażony na wizerunek Kacchana. Też się bałem...ale z jakiegoś powodu nie umiałem porównać swojego uczucia do blondyna. Strach o własne życie jest niedoniesienia jednak gdybym miał świadomość, że ktoś poluje na kogoś kto jest mi bliski ...to byłbym krok od szaleństwa.
Delikatnie skierowałem swoją dłoń w jego stronę. Ten widząc ten gest chwycił moją rękę i przyłożył do twarzy składając na niej delikatny pocałunek. Potem zwiększył uścisk i przyłożył ją do swojego policzka. To go delikatnie uspokoiło bo, patrzył na mnie już inaczej. Jego oczy spoglądały na mnie z troską i czymś czego nie umiałem zdefiniować.
Hah.
Gdzie podział się ten bezczelny dupek?
Zbliżyłem się i na nowo go pocałowałem. Jednak cały akt był o wiele wolniejszy i bardziej namiętny od poprzednich. Odchyliłem głowę chcąc skosztować więcej ust blondyna. On nie protestował sięgając dłonią w moje włosy. W cholerę się podnieciłem. Było to coś innego. W porównaniu do zwierzęcego pocałunku ten był pełen uczucia. Uczucia, które przepełniło mnie i jego. Każde styknięcie z jego rozpalonym językiem, każde zassanie na wardze dawało nam niesamowitej satysfakcji. Nasze ciche pojękiwania wypełniły pomieszczenie a atmosfera zgęstniała. Chłopak mruczał z każdym moim dotykiem tak jakby chłonął każdą sekundę, każdy milimetr mojego ciała. Wcisnął jedną ze swoich dłoni pod moją koszulkę i przejechał powoli po moim torsie. Czułem jak bada mięśnie mojego brzucha przejeżdżając w górę i w dół. Westchnąłem zaprzestając pocałunku i przyglądając się ruchom blondyna. Usiadłem na niego okrakiem przecierając dłonią usta od jego śliny i spojrzałem w dół na chłopaka.
Widok Kacchana pode mną z lekkimi rumieńcami na pewno zostanie mi długo w pamięci. Jego delikatnie rozczochrane włosy dodawały mu uroku a rozchylone usta prosiły o więcej. Mimo, że chciałem myśleć pozytywnie w tej sytuacji to wiedziałem, że jedynym powodem tego całego zajścia jest świadomość Kacchana. On wiedział, że ktoś na mnie poluje. Z jakiegoś powodu byłem wręcz pewien, że on też słyszał ten głos.

CZYTASZ
Dream-ON | bkdk
FanfictionIzuku Midoriya sprytem i przemyślaną strategią, dostaje się do wymarzonej szkoły dla bohaterów "U.A.", unikając swojego najgorszego wroga. Jest pewny siebie i zaczyna w końcu kroczyć drogą, o której marzył całe swoje życie. Jednak wszystkie jego sta...