Pov. Thomas
- Pomocy! - krzyczałem przeraźliwie będąc już blisko Strefy.
Ben był coraz bliżej, a ja traciłem siły. Nie było to dziwne, w końcu to on był tu biegaczem, a nie ja. Byłem już przed lasem, gdy nagle poczułem ciężar na plecach. Ben powalił nas na ziemię i znowu zmierzał do duszenia mnie. Nie zdążył jednak nic zrobić. Ktoś szybko przybiegł do nas, wskoczył na Ben'a i przetoczył się z nim parę metrów dalej. Kiedy tam spojrzałem, zobaczyłem Susan siedzącą na Ben'ie. Trzymała go za nadgarstki, które dociskała do ziemi.
- Ben, purwa co ty robisz!? Uspokój się! - krzyczała do niego.
W między czasie dobiegli do nas inni, w tym Newt, Gally i Alby.
- Trzymajcie go! - rozkazała im.
Gally złapał Ben'a za ręce, a Newt i inny chłopak za nogi. Susan odwróciła się i spojrzała na mnie.
- Co się stało? - podeszła do mnie i złapała za ramię.
- Rzucił się na mnie - odpowiedziałem drżącym głosem.
- Nic ci nie jest?- dotknęła delikatnie mojej rany na nadgarstku.
- Nie... To nic takiego.
- Spokojnie, Ben- rzucił Newt do ciężko oddychającego Ben'a.
- Podnieście mu koszulkę - powiedział stojący nad nim Alby.
- Nie, proszę...- szeptał Ben.
Kiedy Gally to zrobił, zobaczyliśmy paskudną ranę po prawej stronie brzucha. Była dość głęboka, a wokół niej roiło się od fioletowych i ciemnoniebieskich żył.
- Nie...- szepnęła zszokowana dziewczyna. Puściła moją rękę i podeszła bliżej do Alby'ego i razem przykucnęli obok Gally'ego.
- Dziabnęgo go - powiedział Alby.
- W dzień? - Gally spojrzał pytająco na Susan - Jak to się stało?
- Nie wiem - zaczęła zszokowana, cały czas patrząc na Ben'a - Rozdzieliliśmy się tak jak zawsze... Potem gdy znowu się spotkaliśmy, powiedział, że źle się czuje i wróciliśmy wcześniej do strefy...
- Przepraszam, przepraszam - powtarzał Ben patrząc na nią - Już nie będę... Proszę pomóż mi!
- Zanieście go do Jeff'a. Tylko zwiążcie mu mocno ręce - powiedział Alby.
- Nie! Nie, proszę! - zaczął się szarpać - NIE!
- Uspokój się! - krzyknął Gally, ciągnąc chłopaka razem z innymi.
- Purwa...- Susan przeczesała zdenerwowana włosy i ruszyła za Ben'em. Chciałem iść za nimi, ale Alby mnie zatrzymał i kazał iść za sobą. Patrzyłem jeszcze chwilę na nich zanim zniknęli w jakiejś chacie.***
- Co z nim będzie?- zapytałem Alby'ego, gdy razem z Chuck'iem siedzieliśmy przy moim hamaku. Wzrok zawiesiłem na świeżo zabandażowanym nadgarstku.
- To się nazywa przemiana- zaczął Alby - Tak jest po użądleniu... Posłuchaj... Cały czas gada od rzeczy, bredzi bez sensu i będzie coraz gorzej. Choroba się rozwija, a to sprawia że staje się coraz bardziej niebezpieczny... Co ci powiedział?
-...Że mnie widział, że byłem z nimi... Nie rozumiem tego.
- Idź odpocząć- odpowiedział mi po dłuższej chwili i wstał by odejść.
- Alby - odwrócił się do mnie - Co z nim będzie?
- Nie może zostać w Strefie - odpowiedział mi enigmatycznie i odszedł.Siedzieliśmy z Chuck'iem długo w ciszy. On coś strugał, a ja próbowałem jakoś zrozumieć to co się wydarzyło. Szaleństwo Ben'a, jego słowa w moją stronę.
Czy miał rację? Czy to ma coś wspólnego z moimi snami? Zadawałem sobie pytania w myślach.
Rozmyślania przerwało mi poruszenie w Strefie. Większa część Streferów zgromadziła się w półokręgu przy wrotach. Trzymali długie kije na których końcach był przytwierdzony prostopadle krótszy, gruby kij. Razem z Chuck'iem podeszliśmy bliżej zbiegowiska. Po chwili ujrzałem Susan wychodzącą z chatki. Przed sobą prowadziła Ben'a, który miał związane ręce za głową. Chwiał się na nogach i coś co niej mówił, ale ona pozostała niewzruszona. Przynajmniej na zewnątrz. W drugiej ręce natomiast trzymała jakiś worek.- Posłuchajcie mnie! Proszę! - zaczął krzyczeć, gdy były już blisko reszty - Susie, błagam! Alby!
Susan pociągnęła go na środek półokręgu i popchnęła na kolana. Następnie wyciągnęła nóż, którym przecięła węzeł. Ben ledwo utrzymał się na kolanach. Z jego ust kapała ślina i czarna maź. Oczy były przekrwione, a oddech płytki.
Po chwili zaczął łkać i pluć mazią.
Susan podeszła bliżej wrót i spojrzała na Alby'ego ze smutkiem, na co ten pokiwał jej głową. Dziewczyna zrobiła zamach i wrzuciła worek do środka.
![](https://img.wattpad.com/cover/346937346-288-k745221.jpg)
CZYTASZ
Everything will be fine
Fanfiction- Życie ci niemiłe, smrodasie?! - rzuciłam gniewnie, patrząc mu w oczy." „-Każdy nowy sztamak, który pojawiał się w Strefie czuł to samo co ty. Nikt z nas nic nie pamięta, co było przed Strefą. To jest nasz dom i tutaj musisz trzymać się pewnych zas...