- No, no... Grubo lecicie - wyszczerzył się do nas Newt. Momentalnie poczułam, jak na moją twarz wypływają dorodne rumieńce.
- Uprzedźcie mnie następnym razem bo mogę się niechcący porzygać - Patelniak udał zdegustowaną minę, przez co dostał z pięści w ramię od Teresy.
- Miło się podziwia zakochańców w takim świecie, jednak - zaczął Jorge, który już po chwili odpalił samochód - Czas nas goni. Zapraszam do środka, amigos!***
Wszyscy siedzieliśmy z bananami na twarzach, gdy przemierzaliśmy kolejne kilometry z pomocą Berty. Jorge - wiadomo - prowadził, a koło niego siedziała Brenda. Za nimi na dwóch miejscach siedzieli Aris z Teresą, a Dopiero później na czterech pozostałych miejscach kolejno od lewej: Patelniak, Newt, Thomas i ja. Nie rozmawialiśmy. Delektowaliśmy się tym, że w końcu nie musimy zapikalać gdzieś z buta. Od czasu do czasu czułam jedynie, jak Tommy gładził kciukiem moją dłoń. Odwróciłam głowę w stronę szyby. Tym razem widziałam, że na pewno zbliżamy się do gór. Miałam nadzieję, że tym razem zyskamy szansę na lepsze.
Wjeżdżaliśmy pod górę wytyczoną drogą, aż wreszcie Jorge zatrzymał pojazd. Widzieliśmy i ujrzeliśmy przed sobą porozwalane samochody, które tamowały nam przejazd.- Dalej idziemy pieszo - zarządził Hiszpan. Ruszyliśmy powolnym krokiem przed siebie.
Po drodze zaglądaliśmy do porzuconych pojazdów w poszukiwaniu przydatnych rzeczy, jednak z marnym skutkiem. Stanęłam obok Teresy, która wpatrywała się w dal.
- Myślisz, że- - nie dokończyłam. Powietrze przeszył nagły wystrzał z broni, a zaraz za nim kolejne.
- Padnij! - krzyknął Jorge.
Od razu pociągnęłam za sobą Teresę i ukryłyśmy się za jednym z samochodów - Wszyscy cali? - zapytał Hiszpan, kiedy strzały ucichły. Miałam mu odpowiedzieć jednak poczułam promieniujący ból w prawym barku. Jęknełam i spojrzałam zszokowana na ranę. Dostałam kulkę.
- Susan dostała! - krzyknęła Teresa, kiedy zwróciła na mnie uwagę. Od razu przycisnęła dłonie do mojej rany.
- Przeżyję! - krzyknęłam. Nie chciałam siać jeszcze większej pani - Tereso - zwróciłam się do przerażonej dziewczyny - Sprawdź czy jest rana wylotowa - ta od razu wykonała moje polecenie.
- Tak, jest.
- Dobrze. Teraz musisz zatamować krwawienie - mówiłam spokojnie. Przez chwilę zdziwiłam się na swoje zachowanie, jednak patrząc na to co przeżyliśmy wcześniej, taka rana to było jak ukąszenie komara - Użyj swojej chusty - dziewczyna od razu zajęła szal z szyi i w miarę delikatnie zatamowała - co najmniej na kilka minut- krwotok. Zrobiła to naprawdę sprawnie - Dziękuję - uśmiechnęłam się do niej, co spowodowało, że dziewczyna się lekko rozluźniła.
- Widzieliście, skąd strzelali?! - krzyknął Newt.
- Nie! - odpowiedziała mu Teresa, uciskając mój bark.Po chwili znów padło kilka strzałów.
- Uwaga! - usłyszałyśmy głos Jorge'a - Na mój znak, biegiem do wozu! I zatkać uszy! - odwróciłyśmy się w stronę drogi, aby ruszyć na sygnał.
- Rzuć to! - tym razem usłyszałyśmy obcy, przytłumiony głos - Już! Rzuć! - obróciłam się w stronę głosu. Za nami stały dwie zamaskowane kobiety, które poganiały Thomas'a i Jorge'a - Do tyłu!
- Spokojnie - Hiszpan uniósł dłonie i wykonał polecenie.
- Wy też - wskazała na nas. Powoli wykonałyśmy jej polecenie - Ruszać się!
- Bez wygłupów! - dodała blondynka.Zebraliśmy się w grupę. Obok mnie stanął Nawet i Teresa, a za mną Aris. Jedna z kobiet zaczęła go mierzyć wzrokiem.
- Aris? - zapytała, opuszczając broń. Wszyscy spojrzeliśmy na niego zdezorientowani.
- Boże, Harriet? - powiedział chłopak, gdy dziewczyna zdjęła swoją chustę. Wyminął nas i ruszył do wspomnianej dziewczyny, którą przytulił.
-
CZYTASZ
Everything will be fine
Fanfiction- Życie ci niemiłe, smrodasie?! - rzuciłam gniewnie, patrząc mu w oczy." „-Każdy nowy sztamak, który pojawiał się w Strefie czuł to samo co ty. Nikt z nas nic nie pamięta, co było przed Strefą. To jest nasz dom i tutaj musisz trzymać się pewnych zas...