Rozdział 15

130 6 0
                                    

- Jesteś beznadziejny - rzuciłam żartobliwie, gdy Thomas przegrał partię w szachy z jakąś dziewczyną z kręconymi, ciemnymi włosami. Siedzieliśmy na pojedynczym łóżku w jasnoniebieskim pokoju. Jedynym źródłem światła była lampka na półce obok.
- Znalazł się Einstein - odgryzł się chłopak - Ale to ja pokonałem cię w najtrudniejszym sudoku w 10 sekund!

- Ale to ty ciągle dajesz dupy w testach sprawnościowych - odpowiedziałam i pokazałam mu język.
- Zachowujecie się jak dzieci - zaśmiała się brunetka i przewróciła oczami.
- Ale to Su jest większym dzieckiem - parsknął chłopak, na co ja zmrużyłam gniewnie oczy i trzepnęłam go w twarz leżącą obok mnie poduszką.

I tak między nami wszystkimi wywiązała się na śmierć i życie bitwa na poduszki, której towarzyszyły nasze głośnie śmiechy, a nikomu nic winne szachy zostały brutalnie zrzucone na podłogę.

- I co...- zaczęła zmachana brunetka, gdy siedzieliśmy zmęczeni na podłodze, opierając się o łóżko. Siedziałam w środku, a Thomas po mojej prawej stronie - Twój ojciec nadal nie odkrył waszego związku? - zapytała, poruszając zabawnie brwiami.

- Daj spokój...- machnęłam ręką na jej słowa, a Tommy zaśmiał się nerwowo - To by się nie skończyło dobrze. Powiedział by coś w stylu: To zaburza procesy rozwojowe mózgu i zajmuje niepotrzebnie myśli- powiedziałam, papugując głos ojca - A tak w ogóle to wywalić mi tego gówniarza z ośrodka.

Brunetka parsknęła głośno śmiechem, a chłopak przewrócił oczami.

- Ta... W najlepszym scenariuszu tak by właśnie to było.
- Wystarczy, że ja wiem - powiedziała brunetka - Wasza tajemnica jest bezpieczna... Tylko nie chce zostać ciocią w wieku 15 lat, błagam was - wszyscy zaśmialiśmy się tylko na te słowa.
- Cholercia - rzuciłam, gdy przypadkowo spojrzałam na zegarek - Już późno... Musimy spadać bo znowu nam dowalą karę - cmoknęłam chłopaka w policzek i wstałam na równe nogi - Chodź, Tereso - wyciągnęłam rękę w stronę brunetki - Dajmy się wyspać panu inteligencikowi.

Otworzyłam oczy. Przez zwisający bluszcz przebijało się światło kolejnego dnia. Uniosłam wzrok. Moja głową leżała na ramieniu jeszcze śpiącego Thomas'a, który opierał się odchyloną głową o ścianę. Spojrzałam na zegarek.
Za niedługo otworzą się Wrota, stwierdziłam.

- Thomas - delikatnie potrząsnęłam jego ręką - Musimy ruszać.
Chłopak mruknął coś pod nosem, marszcząc brwi. Jednak potem otworzył oczy, którymi kilka razy zamrugał, po czym przenosił je na mnie.
- A jednak udało nam się zasnąć - podsumował.
- Ta...-Parsknęłam i wstałam - Chyba w życiu się tyle nie nabiegałam, co wczoraj... Musimy ruszać. Wrota niedługo się otworzą. Reszta pewnie już nam wykopała symboliczne groby.
- Nie spieszy mi się jeszcze do piachu - powiedział i ruszył w moje ślady.

W miarę ostrożnie ściągnęliśmy cięgle się nieprzytomnego Alby'ego na ziemię i ruszyliśmy do Strefy. Po drodze opowiedziałam Thomas'owi o moim kolejnym wspomnieniu.

- Ta dziewczyna... Teresa - zaczął, zamyślony - Chyba też ją widziałem. Widziałem też jakąś starszą kobietę o blond włosach. Powtarzała, że program jest dobry... Nie widzę w tym żadnego sensu...
- Myślę, że z czasem przyjdą jakieś konkretniejsze odpowiedzi - odpowiedziałam pewnie - I tak dużo już sobie przypomnieliśmy.
- Obyś miara rację...

Everything will be fineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz