Rozdział 5

100 4 0
                                    

- Nie zatrzymujcie się! - mówił Thomas, gdy próbowaliśmy wchodzić po piaskowej górze. Za nami z bazy zaczęli wybiegać ludzie, ruszając w pościg - Dalej! - pchał mnie pod górę - Zgubimy ich w burzy!

I faktycznie nam się to udało. Dobiegliśmy do głęboko zasypanej konstrukcji. Jedna z szyb budynku była rozbita.
- Chodźcie! - Terasa wskoczyła do środka.
- Poczekaj! - krzyknęliśmy, jednak dziewczyna już zeskoczyła.
Ruszyłam od razu za nią. Zjechałam po piasku i stanęłam obok niej, rozglądając się wokół. Reszta dołączyła do nas. Zdjęłam plecak i zaczęłam go przeszukiwać.
- Tak! - rzuciłam uradowana, gdy udało mi się wydobyć latarkę. Od razu ją odpalilam i poświeciłam wokół - Gdzie my jesteśmy? - zapytałam zdezorientowana.
- Trzeba iść - powiedział zasapany Thomas i zaczął iść przed siebie. Od razu ruszyłam za nim, jednak zatrzymała nas Teresa.
- Nie, poczekajcie! - odwróciliśmy się do nich- Thomas, mów, co się dzieje.
- To DRESZCZ. Okłamali nas, nie uciekliśmy im. Aris i ja znaleźliśmy ciała. Mnóstwo.
- Jak to? Martwe? - zapytałam zszokowana.
- Nie - spojrzał na mnie niepewnie - Ale i nie żywe. Powiesili je. Podłączyli rurki. Coś z nich sciągają... DRESZCZ chce czegoś, co mamy w sobie. W naszej krwi.
- Dobra. Jaki masz plan? - zapytał Newt - Bo jakiś masz? - dopytywał, gdy Thomas nic nie odpowiedział.
- Chyba tak...
- Poszliśmy za tobą, a teraz mówisz, że nie wiesz dokąd iść ani po co?!
- Czekajcie - wtrącił - jak zdołałam się dowiedzieć - Aris - Janson mówił, że jacyś ludzie ukrywają się w górach. To ruch oporu albo armia.
- Prawe Ramię - Thomas podłapał temat - Jeśli są wrogami DRESZCZ-u, może nam pomogą.
- Ludzie. W górach. Ludzie z gór - starał się nie zirytować bardziej Newt - To twój plan?
- To nasza jedyna szansa - patrzyli na siebie przez chwilę.
- Ej, ludzie? - zwróciliśmy uwagę na kucającego kilka metrów dalej Winston'a - Popatrzcie - podeszliśmy do niego - Susan, poświeć - kucnęłam obok niego i wykonałam polecenie - Ktoś tu był - wskazał na ślady stóp na piasku.
Nie mieliśmy żadnego innego pomysłu, więc udaliśmy się wgłąb budynku. Zaczynałam się uważnie rozglądać, szukając czegoś wartościowego. Kiedy zajrzałam do jednego z pomieszczeń, zauważyłam dużą ilość dużych butli na wodę.

- Otwórzmy to! - wskazałam na metalową grodź oddzielającą nas od pomieszczenia, co reszta od razu zrobiła. Zaczęliśmy przeszukiwać to miejsce.

- Ktoś tu mieszkał - stwierdziłam, podnosząc ubrania z prowizorycznego posłania.

- Gdzie są teraz? - zapytał Newt, rozglądając się.

- Weźmy coś z tego - powiedział Thomas, ubierając na sobie znalezioną kurtkę - Wszystko, co może się przydać. Rozdzielmy
się i poszukajmy.
- Zaczekaj - Nawet rzucił mu latarkę.
- Okej. Chodźmy - kiwnął mi głową. Od razu ruszyłam za nim.
- Tommy - zaczynałam po dłuższym czasie, gdy się rozglądaliśmy. Chłopak obrócił się w moją stronę - Myślę o tych, którzy tam zostali... Nie chcę tak skończyć. Nie chcę żeby skończył tak ktokolwiek z nas - powiedziałam, patrząc mu w uważnie w oczy.
- Nie pozwolę na to - podszedł do mnie i złapał za rękę, lekko ją ściskając - Słyszysz? Nie wrócimy tam- powiedział pewnie i posłał mi pokrzepiający uśmiech, na który odpowiedziałam.
- Okej- odchrząknęłam i puściłam niechętnie jego dłoń - To czego szukamy? - zaczęłam się znów rozglądać. Natrafiłam na jasnobrązową kurtkę, którą od razu ubrałam. Poświęciłam wgłąb pomieszczenia i zamarłam.
- Oznak życia...Ocalałych. Każdego, kto mógłby nam pomóc - mówił i podszedł znów do mnie, spoglądając tam gdzie ja.
- A on? - wskazałam na postać siedzącą na fotelu.
Podeszliśmy bliżej. Postać nie żyła już jakiś czas, co można było stwierdzić po dużym stopniu rozkładu jej ciała. Najbardziej jednak zainteresowało nas to że miała ona szczelnie zawiązany worek na głowie.

- Cholera...- rzucił Thomas, przyglądając się trupowi.

Moją uwagę przykuło coś innego, a mianowicie stająca obok lampka.

Everything will be fineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz