Rozdział 17

70 4 0
                                    

Zawlekli nas na środek obozu, cały czas trzymając i  mierząc do nas ze swoich broni. Klęczałam w pierwszym rzędzie razem z Newt'em, Harriet, Patelniakiem i Aris'em. Niedaleko mnie natomiast była Mary, obok której rzucili Vince'a. Zaczęli wszystkim sczytywać coś, co mieliśmy na szyjach.

- B-4 - usłyszałam głos żołnierza, gdy przejechał zielonym laserem po skórze Sonyi.

Jak nas purwa znaleźli?!

Nie miałam jednak się nad tym zastanowić bo zobaczyłam zbliżającego się w naszą stronę Janson'a.

- Ilu mamy? - zapytał stojącego przed nami mężczyznę z tabletem.
- Prawie wszystkich.
- Prawie? - Janson zaczął oglądać klęczący tłum, a kiedy nasz wzrok się spotkał, zatrzymał się centralnie przede mną i uśmiechnął się z satysfakcją. Gdyby moje spojrzenie mogło zabić, już dawno leżałby martwy.
- Paru brakuje.
- A gdzie Thomas? - odwrócił ode mnie wzrok i zaczął rozglądać się po tłumie.

W dupie, krótasie.

- Tutaj - nagle usłyszeliśmy głos wzywanego chłopaka. Obserwowałam jak żołnierze prowadzą go w naszą stronę.
- Thomas... - Janson uśmiechnął się do niego sztucznie, gdy stanął obok niego. Zamachnął się i uderzył go pięścią w brzuch.
- Nie! - razem z Vince'em chcieliśmy się rzucić na pomoc chłopakowi, jednak powstrzymali nas ludzie w mundurach.
- Do szeregu - Janson rzucił Thomas'a zaraz obok mnie - Wyśmienicie - podszedł do mężczyzny z tabletem, szepnął mu coś i odszedł dalej.
- W porządku? - zwróciłam się cicho do Thomas'a.
- Tak - spojrzał na mnie, siląc się na uspokajający uśmiech.
- Dlaczego nie zwiałeś? - zapytał go Newt.
- Mam tego dość - westchnął i zaczął obserwować dalsze działania Janson'a.

Nagle znów usłyszeliśmy dźwięk jakiejś maszyny, jednak tym razem nie był to helikopter, a coś zdecydowanie większego. Pojazd zaczął ładować niedaleko nas, przez co musieliśmy zasłonić twarz przed uderzającymi w nas podmuchami powietrza.
Kiedy klapa się otworzyła, ze środka wyszła do nas Ava Paige w asyście czterech żołnierzy.
Całkiem żwawa, jak na kogoś kto strzelił sobie w głowie, zironizowałam w myślach.

- To wszyscy? - zapytała, podchodząc do Janson'a.
- Większość. Ale Wystarczy.
- Ładujcie - zarządziła i wyminęła mężczyznę.
- Tak jest.
- Słyszeliście. Ładować! - żołnierze zaczęli prowadzić po kolei klęczących za nami ludzi.

Traktują nas jak rzeczy.

Paige podeszła bliżej. Spojrzała na nas, a później i kiwnęła ręką na kogoś za nami. Po chwili jeden z żołnierzy pociągnął z kolan mnie i Thomas'a i postawił przed lekarką.

- Witajcie - przywitała nas. My natomiast posłaliśmy jej tylko wrogie spojrzenia. Kobieta odwróciła wzrok i spojrzała na prawo, co i my zrobiliśmy. Ujrzałam tam żołnierza prowadzącego Teresę.
- Cieszę się, że cię widzę, moja droga- lekarka przyciągnąła dziewczynę bliżej i lekko się do niej uśmiechnęła.

Co do...?

- Tereso? - zapytałam, patrząc na dziewczynę zdezorientowana - Co się dzieje?
- Jest z nimi - odpowiedział nam twardo Thomas.

Te trzy słowa.

Trzy słowa wystarczyły, abym poczuła jednocześnie tyle emocji: szok, wściekłość, ból, żal... Ale najbardziej uderzyło mnie jedno:

Poczucie zdrady.

- Co? - spojrzałam na dziewczynę, posyłając jej oburzony i pełen żalu wzrok- Od kiedy?

- Teresa zawsze rozumiała potrzebę większego dobra - odpowiedział mi pojawiający się obok nas Janson - A gdy przywróciliśmy jej pamięć - stanął obok Paige - Poszło z górki.

Everything will be fineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz