- Doskonały plan Tommy. "Posłuchajmy, co powie" - mimowolnie nie mogłam powstrzymać się od podsumowania całej sytuacji, ponieważ aktualnie wisieliśmy nad przepaścią, przywiązani za nogi i do tego głowami w dół - Świetnie nam poszło.
Wypurwiście, można by rzec.
- Zamknij twarzostan, księżniczko - odgryzł mi się Newt. Pokazałam mu język, jednak nie wiem, czy udało mu się to wyłapać.
- Spróbuję dosięgnąć liny - Thomas próbował podciągnąć się, aby złapać liny, co i my po chwili zaczęliśmy robić jednak bezskutecznie.
- Purwa mać - rzuciłam zirytowana i zmęczona.
- Jak wam się tu podoba, amigos?- usłyszeliśmy głos tego cholernego Hiszpana. Obróciliśmy się w miarę możliwości w jego stronę.
- Czego chcesz? - zapytał Thomas.
- Dobre pytanie - uśmiechnął się do chłopaka, wymachując jakąś laską - Moi ludzie chcą was odsprzedać DRESZCZ-owi. Brak im ambicji, ale ja jestem inny. Coś mi mówi, że wy też.
- Krew napłynęła mi do mózgu, albo ten gość bredzi - podsumowałam ten jego bezsensowny monolog. Jorge wychylił się zza Thomas'a i posłał mi zirytowane spojrzenie.
- Mówcie, co wiecie o Prawym Ramieniu - swoją uwagę znów skupił na Tommy'im, wskazując na niego laską.
- Podobno to duchy - wtrącił Newt.
- Przypadkiem w nie wierzę. Zwłaszcza gdy je słyszę, jak gawędzą w eterze - poklepał laską w ramię Thomas'a, po czym podszedł do dźwigni przy linie - Powiedzcie, co wiecie - złapał za uchwyt - To może się dogadamy.
- Nie wiemy wiele - zaczął niepewnie Thomas. Hiszpan zmierzył go wzrokiem i nagle opuścił dźwignię. Krzyknęliśmy chórem, gdy zaczęliśmy gwałtownie zjeżdżać z dół - Dobra, wystarczy! - wrzasnął do niego chłopak, dzięki czemu się zatrzymaliśmy - U-ukrywają się w górach. Zaatakowali DRESZCZ i odbili dużą grupę. To wszystko - Hiszpan przyswajał szybko informacje i miał już coś odpowiedzieć, jednak przerwał mu znienawidzony - szczególnie przeze mnie - głos.- Jorge? - z cienia wyłonił się Barkley i podszedł do nas bliżej - Co robisz?
- Nawiązujemy znajomość - odparł i spojrzał znów na Thomas'a - Już skończyliśmy.
- Zaczekaj. - zatrzymał go chłopak kiedy tamten odchodził - Więc nam nie pomożesz?
- Nie martw się, hermano - uśmiechnął się sztucznie - Wrócicie, gdzie wasze miejsce. Trzymajcie się! - rzucił jeszcze i odszedł, a zaraz za nim wyraźnie zniesmaczony Barkley."Trzymajcie się!?". Jakby mi nie powiedział to bym na to nie wpadła.
- Urocza pogawędka, jednak my tu purwa dalej wisimy - zaczęłam po chwili zirytowana - Tommy, czy twoja głowa mająca predyspozycje do wpadania w klumpsko, wymyśliła już jakiś pomysł? - obróciłam się w miarę możliwości w stronę chłopaka. Przez myśl przemknął mi obraz, gdy postanowił wbiec za mną do labiryntu.
- Próbuję to ogarnąć - spojrzał na mnie przepraszająco. Widać było, że starał się coś wymyślić.Rozejrzałam się. Najbliżej mnie wisiała Teresa, a co za tym idzie, byłyśmy najdalej od dźwigni.
Bingo.
- Mam plan! - rzuciłam szczęśliwa. Reszta od razu spojrzała w moją stronę.
- Co? Jaki? - Dopytywał Thomas.
- Purwa, sprytny - uśmiechnęłam się dumnie i zaczęłam im objaśniać pomysł.
- Dlaczego mnie? - dopytywała Teresa - Ty jesteś silniejsza.
- Być może, ale z bólem serca muszę przyznać, że ty jesteś lżejsza - odpowiedziałam udawanym, łamiącym głosem, na co reszta mimowolnie parsknęła - Podaj mi rękę - wyciągnęłam maksymalnie ramiona w stronę dziewczyny - Tommy, usuń się z linii ognia - chłopak złapał za rękę Newt'a, a ten przeciągnął go w swoją stronę, dzięki czemu miałyśmy pole do popisu. Kiedy udało mi się złapać Teresę, przyciągnęłam ją do siebie i obróciłam tak, aby była w stanie złapać za dźwignię - Dobra. Na trzy. Raz, dwa i jazda! - odepchnęłam z całej siły dziewczynę od siebie - Purwa! - przeklęłam, gdy zabrakło jej kilku centymetrów do celu. Wróciła z powrotem do mnie.
- Spokojnie, próbujcie dalej - Dopingował nas Tommy.
- Tak, w ogóle się nie spieszcie. Lubię jak krew spływa mi do mózgu - rzucił zaczepnie Patelniak.
- Jakbyś go jeszcze miał - odgryzłam się i znów złapałam Teresę by po chwili z jeszcze większą siłą ją odepchnąć.
- Jest! - krzyknęliśmy szczęśliwi, gdy Teresa dotarła do celu. Jednak po chwili znów wydaliśmy z siebie wrzask, ale tym razem ze strachu, gdy dziewczyna pociągnęła za dźwignię by znaleźć się na ziemi. Zaczęła rozwiązywać swoje nogi i po kilku sekundach była już wolna.
-Okej, teraz- - zaczęła, jednak przerwał jej głos, który pojawił się jakby w całym budynku.
- Dobry wieczór! Tu Departament Rozwoju Eksperymentów. Otoczyliśmy waszą bazę. Nieświadomie znaleźliście się posiadaniu własności DRESZCZ-u.
- Cholera, znaleźli nas! Tereso prędzej! - zaczynałam poganiać dziewczynę. Nie uśmiechało mi się stanąć znów twarzą w twarz z ojczulkiem. Teresa zaczęła podawać nam długi kawałek metalu. Kiedy na niego łapaliśmy, ta przyciągała nas do siebie.
- Jeśli nam ich zwrócicie, uznamy to za nieporozumienie - Janson nadal się produkował - Czekamy. W razie oporu, wszyscy zostaniecie zlikwidowani.
![](https://img.wattpad.com/cover/346937346-288-k745221.jpg)
CZYTASZ
Everything will be fine
Fanfic- Życie ci niemiłe, smrodasie?! - rzuciłam gniewnie, patrząc mu w oczy." „-Każdy nowy sztamak, który pojawiał się w Strefie czuł to samo co ty. Nikt z nas nic nie pamięta, co było przed Strefą. To jest nasz dom i tutaj musisz trzymać się pewnych zas...