- Kim jest Marcus? - zapytałam, równając krok z mężczyzną, gdy wreszcie odzyskałam władzę w głosie. Przechodziliśmy przez kolejne zniszczone pomieszczenia, a jedynym źródłem światła była nadal latarka Jorge'a.
- To viejo hijo de puta - spojrzałam na niego zdezorientowana. Ta paplanina nie za wiele mi mówiła. Ten, widząc moją minę, przewrócił oczami - W skrócie: człowiek, który służy wszystkim bogom. Gdyby mógł, sprzedałby własną matkę, aby przeżyć.
- I on nam niby pomoże? - rzucił, idący za nami Newt.
- Nie będzie miał wyjścia. Potrafię być przekonujący, a wiecie to bardzo dobrze bo poznaliście to na własnej skórze, prawda hermana? - posłał mi szeroki uśmiech. Mimowolne wzdrygnęłam się, gdy przypomniałam sobie o tym, gdy powiesił nas za nogi jak ozdoby choinkowe - Musimy się tu zatrzymać - rzucił po kilkunastu minutach marszu. Opuściliśmy już dawno tamten budynek i dwa z nim połączone - Tamte gmachy były sprawdzone, jednak dalej możemy iść dopiero za dnia. Poparzeńcy mogą czaić się gdzieś na zewnątrz - zrobiliśmy jak zarządził. Usiedliśmy na w miarę wygodnym gruncie w budynku - Do świtu zostało około godziny, więc możecie się zdrzemnąć, amigos.
- Newt - po dłużej chwili zwróciłam na siebie uwagę chłopaka siedzącego obok mnie - Myślisz, że Tommy...
- Żyje - odpowiedział mi pewnie - Kiedy zostaliście na noc w labiryncie, byłem przerażony. Wszyscy wiedzieli, że czeka was śmierć - przełknął ślinę - Wtedy jeszcze nie wiedziałem jaki dokładnie jest Thomas. Oczywiście oprócz tego, że zdecydowanie lubi pakować się w klumpska - mimowolnie parsknęliśmy na słowa chłopaka - Ale znałem ciebie i widziałem, że tak łatwo nie pozwolisz, aby Dozorca was dopadł. Teraz widzę, że Tommy jest tak samo niezrównoważony jak ty - uderzyłam go pięścią w ramię za to porównanie, a ten podnosił dłonie w obronnym geście i głupkowato się uśmiechnął - Nie mniej jednak udana z was para. Macie moje błogosławieństwo.
- Co? - zapytałam zdezorientowana, marszcząc brwi.
- Nie marszcz się tak często księżniczko bo ci tak zostanie - pstryknął mnie lekko w czoło - Daj spokój. Tylko głupi by nie dostrzegł tych waszych maślanych oczek i trzymania za rączkę. Już nie wspomnę o tym, jaki był wściekły, kiedy Barkley cię trzymał. Widać, że lgniecie do sobie jak Patelniak do miodu - patrzyłam na niego i czułam jak gorąc oblewał moją twarz. Nie zdawałam sobie sprawy, że to tak bardzo rzucało się w oczy - I to jest właśnie największy powód, dzięki któremu wiem, że Tommy żyje. Biedaczyna wie, że jak zginie to się nie odgonisz od adoratorów, hermana - roześmiałam się szczerze, gdy Newt zaczął przedrzeźniać Jorge'a. Chłopak zawsze potrafił postawić mnie do pionu, kiedy uginałam się pod ciężarem własnych problemów. Nie pamiętałam z przeszłości zbyt wiele, ale wiedziałam, że właśnie tak zachowywał się prawdziwy przyjaciel - Mogę być świadkiem na waszym ślubie?
- Przymknij się już lepiej krótasie...***
- To Harlem - powiedział Jorge, gdy znowu byliśmy w drodze, ale tym razem w parze z żarem lejącym się z nieba. Był ranek, a Słońce już dawało o sobie znać. Aktualnie wchodziliśmy w strefę zamieszkania. Gdzieniegdzie pojawiali się ludzie ubrani w podobne do naszych łachamny - Jedna z zacnych dzielnic Nowego Yorku... A przynajmniej to, co z niej zostało po wypaleniu. Jedna prośba do was, amigos - obrócił się lekko w naszą stronę, nie przerywając marszu - Starajcie się nie gapić i nie wyróżniać.
Po kilku minutach marszu zaczęli słyszeć muzykę. Jorge zatrzymał nas przy wyjściu jednej z uliczek i wychylił się lekko.
- Co jest? - zapytałam, gdy ten uśmiechał się zadowolony.
- Widzę tego malinowego ciecia. Znaleźliśmy go szybciej niż myślałem. Idzie na tyły klubu. Tam ma swoją obskurną melinę... Słuchacie mnie teraz uważnie, amigos - obrócił się do nas z poważną miną - Mamy jedną próbę, a czas jest krótki, więc robimy tak... - Hiszpan przedstawił nam szybko swój plan po czym rozdzieliliśmy się i ruszyliśmy na swoje pozycje.
CZYTASZ
Everything will be fine
Fanfiction- Życie ci niemiłe, smrodasie?! - rzuciłam gniewnie, patrząc mu w oczy." „-Każdy nowy sztamak, który pojawiał się w Strefie czuł to samo co ty. Nikt z nas nic nie pamięta, co było przed Strefą. To jest nasz dom i tutaj musisz trzymać się pewnych zas...