°Rozdział 7°•-Impreza-•

55 0 0
                                    

Przez kolejny miesiąc nic się nie działo. Chodziłam do szkoły, z Nate jest tak samo jak było od początku. Znowu się dużo kłócimy i bijemy, ale raczej coraz mniej. Jak zawsze wstałam do szkoły. Ubrałam się w czarne dresy i białą bluzkę. Zeszłam na dół gdzie czekał na mnie Theo.

-Nie wiedziałam że kiedyś wstaniesz wcześniej ode mnie- burknęłam ponuro.

-Jak widać jednak dałem radę- Powiedział z uśmiechem na ustach.

-Jak widać.

Wzięłam jabłko w rękę i poszliśmy do auta. Wsiadłam na miejscę kierowcy a Theo na miejscę pasażera. Wyjechałam z pod domu i zaczełam się kierować w stronę szkoły. Zaparkowałam przed budynkiem, wysiadłam z auta po czym zaczełam kierować się w stronę budynku. Jak zwyke przy samym wejściu stał, nie kto inny jak Nathaniel Shey. Patrzył na mnie jak wchodziłam do budynku. Podeszłam do szafki po czym wyjełam potrzebne książki.

-Vik!- Usłyszałam krzyk Chrisa, który po chwili znalazł się obok mnie- W weekend moim rodzice wyjeżdżają więc mamy dom wolny. Będzie impreza więc przyjdziesz?

-Oczywiście, że przyjdę- Powiedziałam na co chłopak się uśmiechnął.

-Super, to w piątek moi rodzice o godzinię 15 wyjeżdżają więc wieczorem jest impreza.

-Spoko.

-To pa!- Krzyknął jak szedł do swojej klasy. Na co pomachałam brunecię ręką i się odwróciłam.

-Hej!- Podskoczyłam w miejscu kiedy ktoś wrzasnął mi do ucha "hej".

-Shey! Nie strasz- obróciłam się w jego stronę. Jak zwykle na twarzy miał ten swój uśmieszek- Kiedyś dostanę przez ciebię zawału- Prychnęłam- debil.

-Nie przeginaj Clark- Powiedział a jego uśmiech spłynął z jego warg.

-Sam nie przeginaj, ciągle mnie straszysz- Prawię to wywrzeszczałam ale się powstrzymałam.

-Jest to zabawnę- Powiedział spoglądając gdzieś w bok.

-Aha, może dla ciebie ale nie dla mnie- Powiedziałam zakładając ręce a piersi.

-No nie złość się.

-Dobra ja lecę na lekcję- Powiedziałam do Nate na co on cofnął się o krok- Cześć!- krzyknęłam jak odchodziłam.

-Cześć Clark!

Odwróciłam się i w tedy to się stało. Wpadłam na Wooda gdy się skapnęłam, że to on serce mi staneło.

-Cześć mała- Powiedział z uśmiechem na twarzy.

-Zostaw mnie- Warknęłam.

-kochanie..-nie dokończył bo przywaliłam mu z liścia w twarz.

-Ani mi się warz tak na mnie mówić!- Krzyknęłam po czym go ominełam i ruszyłam w stronę dzwi od matematyki. Dalej czułam jak na mnie patrzy, ale nie chciałam na niego spojrzeć.

-Stara, kocham cię!- Usłyszałam krzyk Mii turz obok mnie- Słuchaj, powinnaś dać mu w ryj dwa razy mocniej za to co ci zrobił- Powiedziałam na co kiwnełam głową.

-Powinnam.

Weszłyśmy do sali gdzie czekała już na nad moja znienawidzona nauczycielka od matematyki. Usiadłam w ostatniej ławcę razem z Mią. Po lekcjach poszłyśmy z Mii na zakupy aby kupić jakąś nową sukienkę na imprezę. Ja kupiłam czerwoną obcisłą do połowy ud z małym rozcięciem na prawym udzie i do tego czerwonę szpilki, które owijały moje nogi po za kostki, do tego wziełam jeszcze złoty łańcuszek i pierścionek. Mia natomiast kupiła sobie rózowo-srebrną sukienkę też do połowy ud i do tego szpilki tego samego koloru. Wyszłyśmy ze galerii i poszłyśmy na lody. Ja wziełam lody o smaku czekoladowo waniliowym a Mia o smaku truskawkowo waniliowym. Poszłyśmy do parku gdzie usiadłyśmy na ławcę i zaczełyśmy jeść lody. Po zjedzeniu poszłyśmy do mojego domu.

I hate myself Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz