Pov: Clark
Obudziły mnie śmiechy innych. Nie chciałam jednak otwierać oczu bo było mi wygodnie i ciepło. Chciałam znowu zasnąć, ale nie mogłam. Mocniej przytuliłam rękę chłopaka. Brunet przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Czułam jego oddech na swojej szyi.
-Ej jak myślicie Vik i Nate są razem?- spytała Laura. Znowu to głupie pytanie. Czy oni nie mogą dać nam spokoju? Ręka Shey'a jeszcze bardziej mnie do siebie przyciągnęła.
-Na 99% tak tylko nie chcą nam powiedzieć- powiedział Luke.
-Na 100% tak- powiedział tym razem mój brat. Szczerze miałam ochotę go teraz uderzyć- słuchacie na początku siebie nienawidzą, później coś między nimi iskrzyło. Potem coraz częście ze sobą gadają, przytulają cię, dbają o siebie i się chronią. Nate wygrał dla Vik walkę, a Vik złamała Wood'owi nos aby ochronić Nate. Poddała się tym porywaczom aby nas chronić. Płakała najmocniej z nas wszystkich kiedy mieli wypadek i razem go przeżyli. Nate pocałował ją prawie przy całej szkole, a Vik prawie zabiła blond włosą dziwkę, która próbowała go poderwać- mówił Theo, a każde jego słowo było prawdą- przespali się ze sobą, byli na pierwszej randce, Vik kupiła mu razem z Lukiem prezent mimo tego, że jego urodziny były jakieś 4 tygodnie wcześniej. Vik ufa mu tak jakby znala go całe życie. Ostatnio miała koszmar i zadzwoniła w środku nocy do niego, a on do niej przyszedł w minutę. Ja już tysięczny raz widzę jak razem zasypiają i się budzą. Oni są gotowi poświęcić dla siebie życie. To napewno nie jest tylko przyjaźń. To musi być coś więcej.
Kiedy mój brat zakończył tą wymowę zdałam sobie sprawę, że oni już wiedzą. Na pewno będą nas pytać. Jak nie teraz to w poniedziałek albo kiedy indziej. A to wszystko co właśnie powiedział Theo Clark było prawdą. Bo ja z Nate'm byliśmy gotowi poświęcić za siebie życie. Tylko było jeszcze jedno pytanie. Skąd on to wszystkie wie?
-Theo ma rację to na pewno nie jest tylko przyjaźń- powiedziała Moore.
-Trzeba ich zapytać- powiedziała Mia.
-Przecież każdy z nas wie, że i tak nie powiedzą nam prawdy- powiedział Scott- a nie możemy ich męczyć.
-No nie możemy bo w końcu będą mieć nas dość i odejdą- powiedziała Audrey. Ja nigdy od nich nie odejdę oni są dla mnie jak rodzina.
-To co mamy zrobić?- spytała Mia. Słyszałam jak ktoś cicho wzdycha.
-Nie wiem- powiedział Matt w tym samym momencie, w którym Nathaniel zaczął udawać, że się przebudza. Chłopak chciał powoli zabrać rękę jednak mu nie pozwoliłam.
-Clark..- powiedział cicho. Jego głos był zachrypnięty i zaspany- możesz mnie puścić?- spytał. Pokręciłam przecząco głową. Shey cicho westchnął.
-Ja ci nie pomogę bo twoja dziewczyna ma strasznie długie szpony- powiedział Luke. Zaczyna się. Twoja dziewczyna. Podniosłam głowę i nie przytomnym trochę wzrokiem na niego spojrzałam.
-Zaraz tymi szponami wydłubie ci oczy- warknęłam na niego i znowu się położyłam tym razem puszczając rękę bruneta.
-Nie są takie długie- powiedział Nate. Położyłam się na brzuchu i chwile rozmyślałam kiedy spojrzałam na Mitchell.
-Jeszcze raz ktoś powie, że jestem dziewczyną Shey'a albo, że Shey jest moim chłopakiem to napradę wydłubie mu oczy- powiedziałam. Wszyscy oprócz Nathaniela od razu podnieśli ręce w geście obronnym.
-Ja nic takiego nigdy nie mowiłam- powiedziała Madison.
-Ja też- powiedziała Sharewood. To była prawda chyba bo nigdy nie słyszałam aby mówiły.
CZYTASZ
I hate myself
Storie d'amoreDziewczyna o imieniu Victoria Clark przeprowadza się do Culver City gdzie napotyka paczkę znajomych i się z nimi koleguje, lecz jest tam jeden chłopak którego nienawidzi a on nienawidzi jej. Ciągle się kłócą albo biją, lecz jedna impreza może wszyts...