°Rozdział 12°•-Zgoda-•

49 0 0
                                    

Wstałam o godzinie 6:35 ubrałam się w czarne dresowe spodnie, biały top i czarną zapinaną bluzę. Zrobiłam lekki make up i zeszłam dół. W salonie siedziała mama i piła kawę, a w kuchni był Theo. Miałam takie WTF kiedy go zobaczyłam w kuchnie robi sobie śniadanie.

-Jakim cudem wstałeś znowu pierwszy?- Spytałam szokowana.

-Nie wiem, widać że jednak teraz ty będziesz śpiącą królewną- mruknął złośliwie.

-Bla, bla, bla choć bo się spóźnimy- Burknęłam i wyszłam z domu.

Razem z Theo wsiadliśmy do auta i pojechaliśmy do szkoły. Droga jak zwykle zajęła nam 5 minut. Zaparkowałam przed szkołą i wysiadłamz auta. Skierowałam się w stronę moich znajomych  bo wszyscy tam byli Mia, Chris, Cam, Scott, Matt, Jasmine  Laura, Luke i Nate. Dołączyłam do nich i podeszłam do Mii i Laury. Popatrzyłam na Nate  ktoŕy się na mnie patrzył.

-Nate już zdecydował- odparł po chwili ciszy Luke.

-Zgodziłeś się czy nie?-Spytałam Shey'a.

-Zgodziłem- Powiedział cicho i z nie wzruszoną miną.

-Nie, masz się nie zgadzać- Powiedziałam- To zagraża twojemu życiu, możesz zginąć- ostatnie dwa słowa niemal wyszeptałam.

-Wiem- Odparł wszyscy się na nas patrzyli. Wszyscy, ale miałam to w dupie bo teraz liczył się tylko Nathaniel.

-Nate, ona ma racje- Powiedziała Jasmine- Przez to możesz stracić życie, a nikt tego nie chce- teraz Nate popatrzył na Sharewood.

-Podjąłem już decyzje- wyszeptał i po czym popatrzył na mnie- O godzinię 18:45 jedziemy do Brooklyn'a.

-Dobra, ale ja dalej jestem za nie- Powiedziałam. Bałam się o niego bo był dla mnie jak brat.

-Może po szkole spotkamy się i ciebie w pracy?- Spytał Luke Nate

-Czekaj?- Spytałam miałam totalnego laga mózgu- Nate ma pracę?

-Tak, moja mama nie daje rady nas utrzymywać dlatego jestem mechanikiem jak chcesz mogę naprawić ci ten twój złom.

-Nie obrażaj mojego auta- warknęłam.

- Dobra, luz Clark o 15:40 przed domem pojedziesz ze mną- Powiedział Nate.

-Dobra, ja już lecę bo zaraz mam lekcję-  Powiedziałam i weszłam razem z Mią i Chrisem do budynku.

***

Po lekcjach razem z Theo pojechaliśmy do domu. Ubrałam się w ciepłe dresy bo jest jesień zaraz zima. O godzinię 15:39 wyszłam z domu. Nate już na mnie czekał przy samochodzie. Oczywiście moim kochanym czerwonym mustangiem. Kochałam te auto było ładne i przytulne zawszę kochałam w nim jeździć. Nate był odwrócony do mnie tyłem więc postanowiłam że go wystraszę. Podeszłam od tyłu i krzyknęłam mu nad uchem.

-HEJ KSIĄŻE!- Ten na te słowa się wzdrygnął i do mnie odwrócił.

-Nie strasz księżniczko- powiedział z uśmiechem na ustach. Wyrzucił papierosa i go zdeptał butem. Nie lubię jak ktoś mnie tak nazywa więc podniosłam brew.

-Nie nazywaj mnie tak bo dostaniesz po ryju- warknełam.

-myślę że warto- Powiedział.

-ah tak? Czyli chcesz dostać po ryju?- Spytałam. Na co ten kiwnął głową pochyliłam się lekko w jegi stronę- Skoro tak bard..- nie dokończyłam bo się pochylił do mnie i mnie pocałował. Poczułam jego ręcę na swoich biodrach po chwili byłam jeszcze bliżej jego.

-Victorio, zapomniałaś tele..- Nie wiem jaką minę miała moja mama, ale od razu po usłyszeniu jej głosu oderwałam się od chłopaka. Moja mama stała z telefonem w ręcę z otwartą buzią i szeroko otwartymi oczami i się na nas patrzyła. Jak się otrząsnęła ledwo powstrzymać uśmiech. Szybko podbiegłam do mamy zabrałam telefon i wsiadłam do auta. W sierodku był już Nate, który jak zwykle miał nie wzruszoną minę. Przez całą drogę się nie odzywaliśmy. W końcu zaparkowaliśmy przed budynkiem, przy wejściu stali już wszyscy. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się w stronę grupki naszych znajomych.

-Co was tal długo nie było?- Spytał Wilson. Nate na niego popatrzył tak jak i ja ale ja nic nie powiedziałam bo nie miałam zamiaru.

-Korki- Powiedział Shey. Kiedy otwierał warsztat. W sierodku było sporo miejsca i było tam sporo narzędzi itp. Wszyscy weszli do sierodka- jutro też się tu widzimy po szkole.

-Dobra- powiedzieliśmy wszyscy jednocześnie.

-Ej, mam plan- Powiedział po chwili Chris. Pewnie znowu wpadł na jakiś głupi pomysł- Skoro nie mamy co robić a jesteśmy tu już wszyscy to może zagramy w nigdy prze nigdy?

-W sumie to i tak nie mamy co robić- Powiedział Cam. Wszyscy kiwnęli głowami i usiedli na krzesłach, które były w warsztacie- ej, ale przecież nie mamy picia.

- Czekajcie zaraz coś przyniosę- Powiedział Nate po czym wstał i gdzieś poszedł. Nie chciałam być pijana na spotkaniu z White'm ale teraz miałam to gdzieś. Po chwili Nate wrócił, każemu dał po kieliszku i nalał tam alkohol.

-Dobra to ja zacznę- Powiedział Matt- nigdy prze nigdy nie upiłem się do nieprzytomności- nie napiłam się bo nigdy tego nie zrobiłam choć kilka razy prawię tak się stało. Jedynymi osobami które wypiły byli Cam, Chris, Matt i Mia.

-Dobra tera ja- Powiedział Chris- nigdy prze  nigdy nie całowałem się z jakimś randomem na imprezie- tym razem wypiło więcej osób byli to Chris, Cameron, Scott, Matt, Jasmine, Mia, Luke i Laura. Wszyscy patrzyli na mnie i Nate którzy jako jedyni nic nie wypili.

-Nigdy prze nigdy nie całowałam się z swoim wrogiem numer 1- Powiedziała Mia z uśmiechem na twarzy. Razem z Shey'em na siebie popatrzyliśmy z uśmiechem. W tym samym czasie stukneliśmy plastikowym kubkiem i wypiliśmy zawartość. Po czym odłożyliśmy kubki i z uśmiechem na twarzach popatrzyliśmy na innych. Wszyscy mieli zaskoczone miny. Chciało mi się śmiać.

-No co tak patrzycie?- Spytałam. Dosłownie każdy patrzył to na mnie a to na Nate. Naprawdę ledwo co nie wybuchnęłam śmiechem. Widziałam że Shey też próbuje się powstrzymać.

Zrobiliśmy jeszcze parę rund, kiedy z Nate postanowiliśmy się zbierać. Wyszliśmy na zewnątrz Shey zamknął warsztat i ruszył w stronę auta. Po chwili też wsiadłam do auta i razem pojechaliśmy pod klub Death. Całą drogę próbowałam go przekonać aby się nie zgadzał ale ten mówił że to jwgo decyzja i tam coś tam. Zaparkowaliśmy przed budynkiem i wyszliśmy z samochodu. Razem skierowaliśmy się do klubu i weszliśmy do sierodka. Nate mnie zaprowadziła tam gdzie on wiedział a ja nie. Po chwili staneliśmy przy drewnianych drzwiach. Popatrzyłam na Shey'a który właśnie zapukał do drzwi usłyszeliśmy ciche "proszę" po czym weszliśmy do sierodka. W pomieszczeniu było 2 ochroniarzy i sam Brooklyn. Od razu się do nas odwrócił a na jego twarzy zawitał szeroki uśmiech.

-Witam moich ulubionych gości- Powiedział na co lekko się uśmiechnęłam. Po chwili na mnie popatrzył a jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył- I moja ulubienica, Victoria Clark- po tych słowach White popatrzył na Nate i odparł- Mam nadzieje że już zdecydowałeś. Mam również nadzieje że podałeś  słuszną decyzję- po tych słowach popatrzyłam na Shey'a z nadzieją że się nie zgodzi ale na jego słowa miałam ochotę go udusić.

-Kiedy i gdzie?

W szoku patrzyłam na chłopaka. White z uśmiechem na twarzy patrzył na Nate który z nie wzruszoną miną patrzył na mężczyznę.

-Kto ja kto ale ty zawszę musisz mnie rozczarować- powiedział Brooklyn- Za dwa tygodnie, mam nadzieję że będziesz zadzwonię do ciebie kiedy będzie już zdecydowane kto jest twoim zawodnikiem.

-Pamiętaj, do tego  czasu Clark jest nie tykalna jak ktoś ją dotknie to- nie dokończył bo White mu przerwał.

-Wiem, miłego wieczoru Victorio- Powiedział po czym się odwrócił i stanął na tym samym miejscu co kiedy tu weszliśmy. W końcu Shey na mnie spojrzał. Pokiwałam przecząco głową żeby powiedział że jednak odmówił ale on złapał mnie za rękę i razem wyszliśmy z budynku.

_____________________________________________

Jak wam się podoba rozdział? Jak są jakieś błedy to bardzi wad przepraszam ale poprostu czasami nie zwracam na to uwagi.

Miłego dnia/ wieczoru ❤

I hate myself Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz