°Rozdział 22°•-Kolejny miły dzień-•

51 0 1
                                    

Pov:Clark

-To co w końcu oglądamy?- spytał Parker. Ja ciągle szukałam jakiegoś dobrego filmu, lecz nic nie mogłam znaleść.

-Nie mam zielonego pojęcia- odpowiedziała trochę smutna Mia. Spojrzałam na nią.

-Dobra wy tu dalej szukajcie, a ja idę na dół- powiedziałam spoglądając na wszystkich trzech. W tym samym czasie kiwnęli głowami.

Roberts od razu zaczęła czegoś szukać, a reszta mówiła tak czy nie. Wyszłam z pokoju schodząc na dół. W salonie nie było mojej mamy. Zmarszczyłam lekko brwi. Pewnie jest u Pani Shey. Poszłam do kuchni i  otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu picia. Wyjęłam cole i wodę. Jak coś. Zamknęłam lodówkę i podeszłam do szafki ze słodyczami otworzyłam ją i. Pustka. Patrzyłam na pustą szufladę. Westchnęłam ciężko i zakryłam twarz w dłoniach.

-Co się tak kłaniasz nad tą szufladą?- pod skoczyłam w miejscu kiedy usłyszałam głos swojego brata. Obróciłam się w jego stronę.

-Nie ma żadnych chipsów, ani popcornu- powiedziałam, ale zanim cokolwiek powiedział dodałam o wiele głośniej- nie ma nawet ciastek!

-Spokojnie- zaczął, a na jego słowa założyłam ręce na piersi- idź do mamy ona na pewno coś ma, zawszę coś przed tobą chowa.

-Ta, przede mną mhm już ci wierzę- mruknęłam po czym go ominęłam- a tak wogóle gdzie jest mama?

-U Shey'ów- powiedział po czym poszedł na górę. Przewróciłam oczami po czym założyłam buty i wyszłam z domu. Szybko przeszłam na drugi koniec ulicy i weszłam do mieszkania.

-Kto to?- usłyszałam trochę rozbawiony głos Lily.

-Ja, nie bójcie się- powiedziałam wchodząc do salonu. Siedziała tam moja mama i mama Shey'a.

-Czegoś potrzebujesz kochanie?- spytała moja rodzicielka.

-Nie ma żadnych chipsów ani popcornu i chciałam spytać czy schowałaś czy nie ma- powiedziałam.

-A po co ci?- spytała. Spojrzałam na nią.

-No bo chcieliśmy coś obejrzeć- zaczęłam- a dla nas bez żadnych chipsów ani popcornu nie ma filmu.

-Ja ci coś dam kochanie- powiedziała pani Shey wstając z kanapy.

-Dziękuję- podziękowałam kiedy Lily dała mi dwie paczki chipsów.

Z uśmiechem na twarzy wyszłam z domu Shey'ów. W rękach trzymałam dwie paczki chipsów, paprykowych i duszków. Przeszłam szybko na drugą stronę ulicy i weszłam do swojego domu. Zamknęłam za sobą drzwi. Zdjęłam buty i poszłam do kuchni, aby wziąść cole i wodę. Weszłam na górę i skierowałam się w stronę drzwi do mojego pokoju. Ledwo otworzyłam drzwi tyle miałam rzeczy. Weszłam do środka i od razu zobaczyłam Mię i Luke śmiejących się. Szukałam wzrokiem Nathaniela. Siedział na parapecie i palił fajkę. Standardowo. Kiedy tak na niego patrzyłam przypomniał mi się moment jak razem siedzieliśmy na tym samym parapecie o 3:00 w nocy paliliśmy fajki i się śmialiśmy. Na samo wspomnienie na mojej twarzy zawitał uśmiech. Podeszłam powoli do łóżka, położyłam na nim rzeczy i podeszłam do okna. Chłopak chyba poczuł moją obecność bo obrócił głowę w moją stronę.

-Tylko znowu mnie nie wypchnij z tego okna- powiedzieł na co prychnęłam śmiechem.

-Spokojnie- powiedziałam siadając obok niego. Westchnęłam cicho- wybraliście już film?

-Tak, coś tam wybrali- powiedział wyrzucając fajkę na dwór. Od razu zgasła. Zeszłam z parapetu co i on zrobił po mnie. Roberts i Parker dalej się nie skapnęli, że wróciłam więc patrzyliśmy na nich jak się śmieją.

I hate myself Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz