°Rozdział 27°•-Jedna z imprez, na której się bardzo upiłam-•

32 1 1
                                    

Było już grubo po 1 w nocy kiedy ja razem z jakimiś dziewczynami z naszej szkoły tańczyłam na parkiecie. Tańczyłam, skakałam i śpiewałam razem z nimi. Po jakiś 10 minutach podbiegł do mnie wściekły Chris. Zmarszczyłam lekko brwi.

-Nie wierze!- krzyknął. Przechyliłam lekko głowę w prawo nie wiedząc o co mu chodzi- na początku się z tobą pieprzy później
całuje na oczach prawie całej szkoły, a teraz siedzi na kanapie z jakąś lafiryndom, która z nim filtruje a on sobie z tego nic nie robi!- mówił trochę bardziej ciszej, a ja dopiero po paru minutach zdałam sobie sprawę co on właśnie do mnie powiedział.

-Co?- powiedziałam lekko załamanym głosem. Chłopak na mnie spojrzał i przytulił. Byłam w szoku. Po chwili Adams się odemnie odsunął i spojrzał mi w oczy po czym poklepał po ramieniu i odszedł.

Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, aż w końcu go zobaczyłam. Siedział sobie na kanapie z jedną z cheerleaderek. Dziewczyna miała lekko zalokowane włosy w odcieniu blond i jasno zielone oczy. Spojrzałam w dół po czym znowu na nich popatrzyłam tym razem złapałam kontakt wzrokowy z Shey'em. Przełknęłam ślinę i ruszyłam w stronę schodów. Weszłam na górę i skierowałam się do pokoju gościnnego, w którym najczęściej śpię jak jestem u Chrisa. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i zdałam sobie sprawę, że długo u niego nie byłam. Westchnęłam cicho po czym ruszyłam w stronę łóżka przy okazji wyjęłam z torebki telefon i napisałam do Chrisa.

Ja: Jak coś to mnie nie szukajcie jestem w jednym z pokoi gościnnych. Miłej zabawy.

Miałam już serdecznie dość tej imprezy. Położyłem telefon na szafce. Przewróciłam oczami i glebłam na łóżko. Po chwili ciszy mój telefon zawibrował. Sięgnęłam po przedmiot i go odblokowałam.

Mia: Gdzie jesteś? Nie mogę cię z Laurą znaleźć.

Ja: Jestem w jednej sypialni gościnnej.

Odpisałam szybko i rzuciłam telefon gdzieś obok siebie. Usiadłam na łóżku i popatrzyłam na drzwi, w których momentalnie znalazły się dziewczyny. Były bardzo pijane. I to bardzo. Z uśmiechami na twarzach do mnie podbiegły i złapały za rękę.

-Choć szybko!- krzyczały obie. Matko boska ratunku. Wyszłyśmy z sypialni i ruszyłyśmy w stronę schodów.

-Czemu mnie wyciągacie z pokoju gdzie jest cicho!- krzyknęłam. Obie na mnie spojrzały i się zaśmiały.

-Będziemy grać w nigdy prze nigdy może w końcu się upijesz!- krzyknęła Mia. Westchnęłam ciężko po czym razem z nimi zeszłam po schodach. Boże dzięki Bogu one z nich nie spadły bo spadłabym z nimi. Po zejściu wszyscy już siedzieli przy stole.

-Vik, w końcu jesteś!-krzyknął Matt, który momentalnie podniósł się z siedzenia i wstał- gdzie się podziewałaś?

-Chciałam odpocząć, ale widać, że nie mogę- zaśmiałam się lekko siadając obok niego bo tylko tam było miejsce. Z drugiej strony siedziała ta głupia blond włosa suka. Chyba zaraz powyrywam jej kłaki.

-Więc nigdy prze nigdy nie wymknęłam się z domu- powiedziała Moore. Westchnęłam cicho po czym wzięłam plastikowy kubeczek i wlałam sobie do buzi. Popatrzyłam na Elliota, który też się uśmiechnął i wypił swoją zawartość. Zaśmiałam się cicho.

-Nigdy prze nigdy nie złamałem komuś nosa- powiedział mój kuzyn. Przewróciłam oczami i znowu wypiłam jeden kubeczek. Czy oni specjalnie tak robili abym się upiła.

-Szalejesz Vik!- krzyknął Scott- komu złamałaś nos?

-Później się dowiesz!- krzyknęłam na co chłopak cicho się zaśmiał.

I hate myself Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz