°Rozdział 25°•-drugi list-•

32 0 0
                                    

Weszłam do domu z uśmiechem na twarzy. Ściągnęłam buty i weszłam do salonu. Było już grubo po 19, ale dla mnie to nie robiło różnicy. Po wejściu do salonu zobaczyłam, że wszyscy na mnie patrzą. Moja mama była uśmiechnięta od ucha to uch. Smith też ledwo powstrzymywał uśmiech tak samo jak Theo. W telewizji leciał jakiś serial jednak nikt nie wzracał na to uwagi. Po paru minutach całkowitego milczenia usłyszałam jakiś hałas z kuchni. Zmrużyłam oczy i ruszyłam w tamtą stronę. Zatrzymałam się tuż przed niebieskooką blondynką, która chowała się za blatem kuchennym. Obok niej siedział Parker. Czy oni naprawdę muszą być wszędzie? Westchnęłam cicho.

-O Vik hej..- zaczęłam Mia. Jednak nie dokończyła bo zmierzyłam ją lodowatym spojrzeniem.

-Nic już nie mów- powiedziałam obróciłam się i szybko ruszyłam w stronę schodów.

-Vik!- krzyknęła za mną dziewczyna, ale nic sobie z tego nie zrobiłam poprostu weszłam na górę, a potem od razu do swojego pokoju.

Poszłam do łazięnki i się w niej zamknęłam. Wzięłam dwa oddechy i wydechy po czym popatrzyłam na lustro. Wyglądałam znośnie. Zmyłam makijaż po czym zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic. Musiałam się odświerzyć. Jeszcze dziś miałam włosy w piasku. Nigdy nie zapomnę tej randki.  Wyszłam z pod prysznica i zaczęłam szukać wzrokiem piżamy. Kurwa, zapomniałam wziąść piżamy. Zamknęłam oczy po czym je otworzyłam i zawinęłam się ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i pierwsze co na podkałam po tym jak spojrzałam na łóżko to czarne tęczówki Shey'a i jego palący wzrok. Przełknęłam ślinę. Nate wpatrywał się we mnie, a w jego oczach mogłam zobaczyć tylko pustkę. Nie mogłam się poruszyć. Po chwili patrzenia tak na siebie chłopak wstał z swojego miejsca dalej nie spuszczając ze mnie wzroku. Zanim jednak do mnie podszedł drzwi do mojego pokoju szybko się otworzyły. W progu stanęła moje mama i Mia. Od razu obie wybałuszyły oczy i spojrzały na początku na Shey'a a potem na mnie.

-Oj, to chyba zły moment- powiedziała cicho Roberts po czym od razu wyszły z pokoju zatrzaskując drzwi. Patrzyłam w miejsce gdzie przed chwilą stała Emily i Mia.

Po jakiś paru minutach ciszy usłyszałam ciche kroki Nathaniela. Popatrzyłam na niego dalej trzymając ręcznik, aby mi nie spadł. Brunet był coraz bliżej mnie i ciągle patrzył w moje oczy. Kiedy był już bardzo i to bardzo blisko znowu musnął mój podbródek. Miałam lekko rozchylone usta tak jak i chłopak. Shey chyba poczuł, że inaczej pachnie bo lekko zmrużył oczy i schylił się aby powąchać moje włosy. Momentalnie straciłam oddech. Nate jednak nie odsunął się odemnie tylko szepnął do mojego ucha.

-Inaczej pachniesz.

-Kupiłam nowy szampon do włosów i żel- powiedziałam od razu. Poczułam dłoń chłopaka na swojej szyi jego dotyk był jak dotyk piórka.

-Wiśniowy- poczułam jego oddech na swojej szyi. Był ciepły mimo, że na dworze o tej porze nie było za ciepło. Jego głos był zachrypnięty i spokojny.

Nie byłam w stanie się ruszyć. Poczułam jak brunet kładzie drugą dłoń na mojej taili. Moje serce biło dwa razy mocniej co pewnie i Nate wyczuł. Przełknęłam ślinę kiedy Shey się wyprostował i znowu spojrzał w moje oczy. Niby poczułam ulgę, ale wsumie chciałam aby to robił, lubiałam jego zapach, dotyk, głos. Nathaniel jeszcze bardziej się do mnie zbliżył przez co automatycznie zrobiłam krok do tyłu. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam. Cofnęłam się jeszcze o krok i spojrzałam za siebie aby się o nic nie podknąć. Kiedy znowu spojrzałam na bruneta ten stał już dużo bliżej mnie.

-Boisz się mnie?- spytał. Pokręciłam przecząco głową. Shey przekręcił głowę w prawo- usiądź, przyniosę ci piżamę.

Po jego słowach usiadłam na toalecie i czekałam, aż chłopak tu przyjdzie. Zamknęłam oczy i odetchnęłam cicho. Kiedy znów usłyszałam, że wraca otworzyłam je i spojrzałam w stronę drzwi. Nate miał w ręcę moją piżamę. Od razu mi ją podał i wyszedł z łazięnki przez co zostałam w niej sama. Ubrałam się poskładałam swoje ubrania i wyszłam z łazięnki. Na moim łóżku siedział Nathaniel myślałam, że wyszedł. Podeszłam do szafy i ją otworzyłam po czym zaczęłam wkładać tam poskładane ciuchy z dzisiejszej randki. Obróciłam się i wpadłam na tors bruneta. Chłopak oparł mnie szafę i wbił się w moje usta. Jedną ręką Nate złapał mnie w taili a drugą znowu złapał moje ręcę i przykuł do szafy. Shey jeszcze bardziej się do mnie przybliżył przez co miałam mniej przestrzeni, ale to się nie liczyło. Brunet jeszcze mocniej ścisnął moje ręce przez co jęknęłam mu w usta. Po minucie chłopach się odemnie oderwał, a ja mogłam w końcu złapać oddech. Patrzyłam w jego oczy, a on w moje. Przełknęłam ślinę i oblizałam usta. Spóściłam wzrok na podłogę szybko oddychając. Znowu popatrzył na Nate. Tym razem ja popatrzyłam się na jego usta i go pocałowałam. Chłopak puścił moje ręce przez co poczułam ulgę i szybki ruchem mnie podniósł. Nie protestowałam. Owinęłam nogi wokół jego bioder, a ręce wplątałam w jego włosy. Shey natomiast owinął swoje ręce wokół mojej taili. Po chwili znowu się od siebie oderwaliśmy. Oparłam swoje czoło o jego. Nasze oddechy były nie równe i się ze sobą mieszały. Tak samo jak zapachy. Kiedy czarno oki chciał coś powiedzieć przytknęłam palec do jego ust, a on od razu zamknął buzię. Zabrałam palec z jego ust i położyłam dłoń na jego szyi.

I hate myself Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz