ROZDZIAŁ 2

345 24 11
                                    

OLA

- - - - - 

W drodze do domu próbowałam wykombinować, jak uchronić chłopców przed losem, jaki planował dla nich Artur.

Trudno mi było się skupić, bo przeszkadzały mi docinki i zbereźne żarty moich towarzyszy.

Jak mam wytłumaczyć obecność Iwo? Co powiedzieć w pracy? Jak wyjaśnić nagłą przeprowadzkę? Miałam wrażenie, że kołowrotek myśli za chwilę rozwali mi czaszkę.
Opanowała mnie wściekłość.

Na Pawła - że okazał się egoistycznym, nieodpowiedzialnym dupkiem.

Na siebie samą - że jak nierozgarnięta kretynka, niczego nie podejrzewałam.

Do jasnej anielki! Powinnam zamienić się w Fionę, bo nadzieja ma ponoć kolor zielony. I z tego, co mówią – kocha swoje dzieci.
Mnie uznała chyba jednak za podrzutka, bo jakoś szczególnie się o mnie nie zatroszczyła.

I na tych rozbuchanych, bezmózgich osiłków, którym tylko bzykanie w głowie. Pewnie w spodniach zamiast penisa została im tylko mała wypustka od nadmiaru sterydów i gadają o seksie, bo zdziałać w łóżku mało co potrafią.

- Możecie się przymknąć, do diaska?! Nie słyszę własnych myśli! A mam kilka problemów do ogarnięcia i bardzo mało czasu... - głos mi się załamał, jakbym się miała rozpłakać. Zakaszlałam, żeby to jakoś zatuszować. - Muszę wymyślić powód, dlaczego wpuszczam do mieszkania faceta, którego do tej pory nigdy u nas nie było. Nie mówiąc już o tym, że ma ze mną być 24/7, kilka tygodni od śmierci męża! I najważniejsze – znaleźć bezpieczne lokum dla moich synów !!! - wrzasnęłam.

Frustracja wzięła górę i nie byłam w stanie się opanować.
Udało się. Przymknęli jadaczki. Wgapiali się we mnie, jak sroki w gnat.

- Na przyszłość radzę ci nie nadużywać decybeli – skwitował mój wybuch Iwo. - Nasz drogi szefuńcio nie trawi wrzasków i pyskowania. Jakiś czas temu jedna lalunia go zwyzywała, a kiedy kazał się jej uciszyć, grożąc, że jeśli tego nie zrobi, wyszoruje jej pyszczek mydłem, ona - zamiast go posłuchać, wszczęła jeszcze większy raban. Zawlókł ją do łazienki i kazał wszamić całą kostkę mydła. Daję słowo, że przez kolejne dwa dni tyłkiem mogła puszczać bańki.

Zatkało mnie. Pomyślałam, że ciężko mi będzie przywyknąć i się dostosować. Mam naturę choleryczki, szybko się unoszę i muszę się wywrzeszczeć, żeby emocje opadły. Moi trzej mężczyźni dobrze wiedzieli, że dopóki ich opieprzam i podnoszę głos, nie są w poważnych tarapatach. Zaczynali chodzić koło mnie na paluszkach, jak zamykałam jadaczkę, bo to był znak, że niewiele mi brakuje, bym wybuchła jak szybkowar, a wtedy marny ich los. Paweł był o wiele bardziej zrównoważony, starał się studzić moje emocje, pokazując inny punkt widzenia na dany problem i rozśmieszając mnie.

Na to wspomnienie poczułam ucisk w sercu i tęsknotę. Tak, mówię serio - mimo że nawarzył piwa, które ja muszę wypić, są chwile, że za nim tęsknię. Moje uczucie do niego było silne i szczere. Miłości jaką go darzyłam, nie da się wyplenić w ciągu kilku godzin. A ja przecież dopiero dziś dowiedziałam się, w jakie bagno mnie wpędził.

Paweł, dlaczego nie kochałeś mnie tak mocno, jak ja ciebie? Dlaczego ci nie wystarczałam? Tak mało dla ciebie znaczyłam, że szafowałeś moim ciałem? Naprawdę byłbyś gotów oddać mnie w ręce Artura, gdyby tego zażądał?!... Wszystko wskazuje, że tak, a wiedza o tym boli... potwornie boli...
Zdradziłeś mnie w najgorszy z możliwych sposobów.
Gdybyś zdradził mnie z kobietą, byłabym to w stanie jeszcze zrozumieć i przebaczyć. Serce nie sługa, a choć ja cię kochałam, wygląda na to, że dla ciebie nasze małżeństwo było po prostu wygodnym związkiem z rozsądku, dla dobra dziecka.
Ale ty kupczyłeś moim ciałem i życiem, nie biorąc pod uwagę moich uczuć

VI WŁADZA I BOGACTWO, "W OPRESJI"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz