Ola
- - - - -
- Możesz na chwilę zostawić mnie samą? Jak sam dobrze wiesz, to bardzo delikatna sprawa, a twoja obecność dodatkowo mnie krępuje.
- Sorry, dupeczko, ale słyszałaś szefa. Mam być z tobą 24/7. Ciesz się, że na noc zabrałem ci tylko telefon, a nie nalegałem, żeby spać z tobą w sypialni. Muszę wiedzieć do kogo dzwonisz i co mu powiesz.
Dosadnie przypomniał mi, jaką pozycję teraz zajmowałam. Stałam się maskotką jego szefa. A w zasadzie niewolnicą.
Biorąc pod uwagę to, jak zachowywał się wobec chłopców, pomyślałam, że Iwo choć odrobinę mi współczuje i okaże się trochę elastyczny.
Cóż, myliłam się.
Zacisnęłam zęby i skinęłam głową, godząc się z jego decyzją. Sięgnęłam po telefon oraz przygotowaną wcześniej wizytówkę.
- Pokaż – wyciągnął po nią rękę.
Kiedy odczytał nazwisko, spojrzał na mnie z zaskoczeniem.
- Victor Rogożin? Skąd go znasz?
Tym razem mnie szczęka opadła.
Skoro on go znał, to czy prosząc o pomoc wspólnika Damiana, nie wpadnę z deszczu pod rynnę? Ale jakie miałam inne wyjście? On był jedyną alternatywą. Raz kozie śmierć. Może i robi szemrane interesy, ale dziećmi przecież nie handluje, w przeciwieństwie, do tego drania Artura...
- To dobry znajomy mojego zmarłego brata. Ponoć robili wspólne interesy. Tak przynajmniej wywnioskowałam z listu, który mi przysłał wraz z tą wizytówką po pogrzebie Damiana. Zadeklarował w nim chęć pomocy, w razie jakichkolwiek problemów. Mam nadzieję, że będzie o tym pamiętał i podtrzyma propozycję, choć ogrom tej prośby może go przytłoczyć i wystraszyć.
- Wierz mi, strachliwy to on nie jest. Tyle, że - podobnie jak Artur - nie robi nic bezinteresownie. Ale może się mylę i to on ma dług do spłacenia wobec twego brata, skoro oferował się udzielić ci pomocy bez żadnych ograniczeń. Dzwoń, przekonamy się, jak sprawy stoją. Tylko pamiętaj – morda w kubeł odnośnie sytuacji, w jakiej się znalazłaś.
Wzięłam do ręki wizytówkę, którą Iwo mi oddał. Z obawą wystukałam widniejący na niej numer.
Jeden sygnał.... Drugi...
Odbierz....proszę cię....odbierz...
- Słucham.
Zacisnęłam z całej siły dłoń na telefonie, żeby mi przypadkiem nie wypadł.
- Pan Victor Rogożin? - musiałam się upewnić.
- Taaak? Z kim mam przyjemność? - odpowiedział z lekką rezerwą.
- Aleksandra Rakoczy. Siostra Damiana Zalewskiego.
- Ach! Pani Ola. Witam. Skoro dzwoni pani po tylu latach, przypuszczam, że ma pani jakiś spory problem. W takim razie słucham, w czym mogę pomóc? - mówił poprawną polszczyzną, ale lekko zaciągał, jak Rosjanin. A może Ukrainiec, czy Białorusin?
- Czyli nie wycofuje pan oferty? Jest pan skłonny mi pomóc?
- Zależy w czym. Do przestępstwa ręki nie przyłożę...
Iwo parsknął cichym śmiechem. Miałam nadzieję, że mój rozmówca go nie usłyszał. O co mu może chodzić, do jasnej anielki? Zgromiłam go wzrokiem i dalej prowadziłam rozmowę.
- Proszę o bardzo wielką przysługę, ale naprawdę nie mam się do kogo zwrócić po pomoc, a nie chcę, żeby „państwo" się w to wmieszało.
- „Państwo?" W sensieee - policja, czy pomoc socjalna?
CZYTASZ
VI WŁADZA I BOGACTWO, "W OPRESJI"
RandomHistoria siostry głównego bohatera IV i V części serii "WŁADZA I BOGACTWO". Mimo, że Damian zrobił, co w jego mocy, by jego rodzina była bezpieczna od wpływów mafii, jego siostra i tak wpadła w duże tarapaty, za sprawą swego męża-hazardzisty. W...