ROZDZIAŁ 38

370 24 16
                                    

Ola

- - - -

Nad ranem obudził mnie kolejny koszmar. Nie byłam już podpięta do aparatury, więc nikt z personelu nie przybiegł, zaalarmowany jej piszczeniem. Zamiast tego, z sąsiedniego łóżka dobiegło ciche:

- W porządku, Ola?

- Tak... po prostu kolejny zły sen.

Odsunął dzielącą nas kotarę.

- Przykro mi. Co tym razem ci się przyśniło?

- Dzień, kiedy przypięli mi nogi do drewnianej ścianki. Nie widziałam ich. Nie wiedziałam, co mi mają zamiar zrobić. Jedyne czego byłam pewna to to, że nie będzie to dla mnie przyjemne. I miałam rację...

- Achhh....Fisting... sorry...nic nie mogłem zrobić.   Artur dostał dodatkową kasę od jednego z klientów, za to, że ten punkt znajdzie się w tym konkretnym odcinku. Próbowałem nakłonić go do zmiany decyzji, ale się uparł... Wybrałem do tego faceta z najmniejszą łapą, ale i tak pewnie cholernie bolało...

- Nie będę zaprzeczać – spuściłam wzrok. Było mi wstyd, że to oglądał. Że dzień po dniu był świadkiem jak daję dupy innym facetom, którzy rżnęli mnie na wszystkie możliwe sposoby. - Bałam się, że mnie porozrywa.

Przez chwilę milczał.

- Olka...?

- Tak?

- Czy kiedykolwiek zdołasz mi wybaczyć?

Zatkało mnie. Jemu mam wybaczać?! Przecież mnie chronił i pomagał!

- Nie mam ci czego wybaczać – zapewniłam żarliwie. - Przeciwnie, mam wobec ciebie ogromny dług!

- Mylisz się. Już ci przecież mówiłem – tylko spłacałem zobowiązanie wobec twojego brata. A ty wcale nie musiałaś tak bardzo i tak długo cierpieć. Gdybym trzymał mordę w kubeł o twoim pokrewieństwie z Damianem, wprawdzie popracowałabyś jakiś czas jako dziwka, ale bez tej całej otoczki związanej z zemstą. No i mogłem wcześniej skontaktować się z Victorem, proponując swoją pomoc. Tak naprawdę – wstyd się przyznać – ale to Bocian wjechał mi na ambicję. Gdyby nie pewna rozmowa, którą odbyliśmy, prawdopodobnie zwlekałbym dalej, albo nawet całkiem odpuścił. Wygodną wymówką było bezpieczeństwo mojej własnej siostry.

Pokręciłam głową, bo według mnie pieprzył farmazony.

- W to raczej nie uwierzę, Iwo. Może faktycznie czekałbyś dłużej, ale na pewno byś w końcu zadzwonił.

- Tyle, że przez to, ty przeżywałabyś horror znacznie dłużej, ze szkodą dla psychiki i zdrowia fizycznego.

Tu musiałam się z nim zgodzić. Ale nie ma co płakać nad rozlany, mlekiem.

- Stało się, jak się stało, Iwo. Czasu nie cofniesz. I przestań się obwiniać, bo miałeś prawo dbać o dobro własnej rodziny.

Miał minę, jakby chciał się spierać, ale nie pozwoliłam mu dojść do głosu.

- Ja nie żywię urazy, tylko się cieszę, że mimo obaw i wątpliwości, stanąłeś po mojej stronie. W końcu to wiązało się ze zdradą, która ponoć karana jest śmiercią, tak? - upewniłam się.

Potaknął głową.

- No właśnie. Więc sam widzisz... przedłożyłeś moje dobro, nad swoje życie, Iwo! ... Czego mogłabym od ciebie więcej oczekiwać? No i jeszcze parasol ochronny, jaki nade mną roztoczyłeś. Wspólnie z Adamem kurowaliście mnie, pionizowałeś mnie i dodawałeś otuchy, kiedy byłam bliska załamania. Nigdy ci tego nie zapomnę.

VI WŁADZA I BOGACTWO, "W OPRESJI"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz