Leżałam, gapiąc się w sufit. Rozpamiętywałam moje życie i rozkładałam je na atomy. Wydawało mi się dobre i szczęśliwe, ale okazało się, że to ułuda.
Popełniłam karygodny błąd ufając w to, że mąż też jest w naszym związku szczęśliwy, a nauczka jaką dostał wystarczyła, by skończył z hazardem.
Ale kochałam go i wierzyłam, że jego uczucie do mnie i naszych synów też jest na tyle silne, żeby trzymał się w ryzach i nie podejmował ryzykownych działań, które mogły zaważyć na naszej przyszłości.
Cóż, okazało się, że byłam w błędzie.
- - - - -
Zakochałam się w Pawle niemal od pierwszego wejrzenia. Po maturze wyjechałam do Krakowa studiować ekonomię. Zawsze lubiłam cyferki. W tym byłam podobna do mojego brata, Damiana. Jednak on ostatecznie skupił się na informatyce.
Paweł był kuzynem mojej przyjaciółki. Przystojny, inteligentny, miał duże ambicje i chciał pomagać ludziom.
O dziwo - on też zwrócił na mnie uwagę. Po pierwszej randce zaproponował kolejną, a potem już samo poleciało. Byliśmy razem prawie dwa lata, ale o ślubie, a tym bardziej dzieciach, nie myśleliśmy. Paweł był zbyt pochłonięty nauką. Studia medyczne nie były tanie, więc uznaliśmy, że nie czas na założenie rodziny. Jednak kiedy mając dwadzieścia lat „wpadłam" z Adriankiem, nie podkulił ogona i nie uciekł, tylko wykazał się odpowiedzialnością, twierdząc, że w sumie może to i dobrze, bo im później, tym większe ryzyko, że będą problemy z zajściem w ciążę.
Za takie podejście do sprawy, pokochałam go jeszcze bardziej.Jeśli chodzi o sprawy łóżkowe - zgraliśmy się idealnie. Kręciły nas te same rzeczy, dbaliśmy o to, by nie wkradła się nuda i rutyna. Nasze charaktery też się uzupełniały - on idealista, ja twardo stąpająca po ziemi ekonomistka. Gdy spotykaliśmy się w połowie, równowaga była zachowana. Dla wszystkich dookoła tworzyliśmy idealny związek. I ja też tak czułam. Jedyną zadrą było to, że często brakowało mi jego wsparcia i obecności.
Najpierw nauka, potem wymagająca praca, w której często zostawał po godzinach.
Jak się okazało - nie tylko praca pochłaniała jego czas... wpadł w sidła hazardu. Poker był narkotykiem, który pociągnął na dno jego, a ostatecznie całą naszą rodzinę.Bo ja poszłam trybem typowego rodaka, działając w myśl przysłowia „Polak mądry po szkodzie".
Jednak sami osądźcie...
Czy to coś złego, że starałam się być dobrą żoną? Taką, która wierzy w przysięgę „na dobre i na złe" i wspiera męża ze wszystkich sił? Która ufa, że on do swoich zobowiązań podchodzi podobnie?
Myślałam, że jeśli ja zrobię wszystko, by nie miał powodu szukać odskoczni, podam mu pomocną dłoń i będę trwać wiernie u jego boku, mimo błędów jakie popełnił, Paweł to doceni i wykaże takie samo zaangażowanie, chcąc uratować nasz związek.
Bo mimo tego, że kochałam go całym sercem, był moment, że małżeństwo zawisło na bardzo cienkim włosku, kiedy pieniądze zaoszczędzone na mieszkanie poszły na spłatę jego długów.
Do dziś potrafię przywołać w pamięci widok jego sinej, opuchniętej, zakrwawionej twarzy i strachu w szaroniebieskich, wesołych na ogół oczach.
HPewnej nocy wrócił do domu z obitą facjatą, wystraszony nie na żarty, bo wierzyciele zagrozili, że jeśli nie odda kasy w wyznaczonym terminie, to połamią mu wszystkie palce w dłoniach. Wtedy przyznał mi się, że ma problem. Kajał się, przepraszał, obiecywał, że się opamięta...Uwierzyłam mu, zaufałam...
O święta naiwności! Jakaż ja byłam głupia!!!
Jak jednak mogłam się od niego wypiąć w momencie, kiedy był w dołku?
CZYTASZ
VI WŁADZA I BOGACTWO, "W OPRESJI"
RandomHistoria siostry głównego bohatera IV i V części serii "WŁADZA I BOGACTWO". Mimo, że Damian zrobił, co w jego mocy, by jego rodzina była bezpieczna od wpływów mafii, jego siostra i tak wpadła w duże tarapaty, za sprawą swego męża-hazardzisty. W...