ROZDZIAŁ 18

576 26 21
                                    

Ola

- - - -

Nie wiem, na jak długo zasnęłam, ale wybudziłam się, bo było mi niedobrze. Gardło miałam podrażnione i suche, ale czułam, jak zwiększa się wydzielanie śliny, a żołądek podjeżdża mi do góry. W głowie była karuzela, a ręce trzęsły mi się, jakbym stała naga na mrozie. Próbowałam dobiec do łazienki, ale mięśnie miałam jakieś takie wiotkie, więc skończyło się na tym, że walnęłam jak długa, a zaraz potem puściłam pawia. Dobrze, że głowa była już za progiem łazienki. Zabrudziłam kafelki, a nie dywan. Sięgnęłam po ręcznik, żeby nie czołgać się w rzygowinach i mozolnie posuwałam się w stronę muszli, a potem objęłam ją i i naciągałam na potęgę, choć leciała już tylko gęsta ślina i smarki. Usłyszałam jakiś szmer za sobą.

- Co jest, do kurwy... Fuj, ale śmierdzi rzygowinami.

- Nooo, miałeś rację Iwo, coś jest nie halo, bo rzyga jak kot. Zapaskudziła podłogę w łazience, a teraz wisi nad muszlą i wypluwa żołądek...

;;;;;;;;;;;;;;

- Ja mam posprzątać? Ani mi się śni, zlecę to jakiejś lasencji....

;;;;;;

- Aaalee, szefie, to nie należy do....Kurwa!!!!

Szarpnął mnie za ramię.

- Napaskudziłaś, to teraz posprzątasz. Nie mam zamiaru sprzątać po tobie rzygowin. Tu masz worek na śmieci. A potem pod prysznic. Ty też musisz doprowadzić się do ładu.

Choć nudności nadal były bardzo silne, wzięłam się za sprzątanie, mając nadzieję, że nie dołożę kolejnej porcji. Większość wchłonęła do ręcznika, resztę zgarnęłam do papieru toaletowego, na koniec sięgnęłam do szafki pod umywalka, gdzie spodziewałam się znaleźć jakąś ścierkę. Nie było, więc użyłam kolejnego ręcznika, że by umyć zapaskudzoną podłogę. Na dywaniku pod brodzikiem też były żółtobrązowe, cuchnące plamy, więc on też wylądował w worku. Potem wpakowałam się do kabiny i usiadłam na dnie brodzika. Olaf podał mi słuchawkę i odkręcił wodę. Wzdrygnęłam się, bo była zimna, a ja już i tak cała się telepałam. Uklękłam i ustawiłam odpowiednią temperaturę. Wypłukałam usta, ale dalej czułam gorzki posmak.

- Potrzebuję pasty, albo płynu do płukania ust – udało mi się wymamrotać.

Podał mi z wielką łaską. Ledwo wyszorowałam zęby, na nowo zaczęło mnie zbierać na wymioty. Oparłam ręce po obu stronach odpływu w wisiałam nad nim, próbując opanować nudności.

- Widziałem, co zrobiłeś, Olaf. Kazałem posprzątać tobie. Sam widzisz, w jakim jest stanie.

- Ale szefie...

- Co, kurwa szefie! Co, kurwa szefie! Ja mówię, ty wykonujesz rozkaz i tyle! Tak trudno to pojąć?!

Wypierdalaj! I schodzisz na ochronę, najniższy szczebel, przynajmniej na miesiąc. Przyślij tu Bociana. Przejmuje twoją rolę.

Olaf wyszedł jak niepyszny, a Iwo pochylił się nade mną.

- Pomóc ci? Co się dzieje?

- Nie wiem... obudziłam się, bo było mi niedobrze. Bolą mnie stawy, jest mi niedobrze, cała się trzęsę. Może to reakcja na któryś lek?

- Prawdopodobnie. Pokaż źrenice.... Reagują prawidłowo...

Wziął telefon i wybrał jakiś numer.

Tamten ktoś nie odbierał.

- Fuck!

Przejrzał kontakty, wybrał inny.

VI WŁADZA I BOGACTWO, "W OPRESJI"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz