ROZDZIAŁ 43

319 30 14
                                    

OLA

- - - -

To, czego byłam świadkiem po powrocie do mieszkania, było dla mnie nie lada szokiem. I to takim pozytywnym, choć na początku byłam trochę zła, że rozmawiają o mnie, beze mnie. Weszłam cichaczem, słysząc strzępki toczącej się rozmowy już w korytarzu. Jakimś cudem, drzwi pozostały uchylone. Najwidoczniej zatrzask nie zadziałał, kiedy wychodziliśmy.

Kajo wpuścił mnie do budynku, a potem pojechał załatwić jakieś sprawy, które zlecił mu Sasza. Zdjęłam buty na dole, bo padało i nie chciałam nabrudzić. Na podeście przystanęłam i zaczęłam nasłuchiwać. Rozmawiali o mnie, o tym, co zaszło wczoraj wieczorem. Zachowywali się swobodnie, spodziewając się mojego powrotu o wiele później. Ja jednak postanowiłam darować sobie farbowanie i pasemka, bo fryzjerka stwierdziła, że to byłoby świętokradztwo.

Nie psuj tego, kobieto, pleeeease! - piszczała. - Twojego naturalnego koloru można ci tylko pozazdrościć – przekonywała, składając ręce jak do modlitwy.

Uległam, bo mnie rozbroiła swoją postawą. Klasnęła w dłonie. Użyła tylko jakiejś płukanki i odżywki, skróciła długość, postopniowała, żeby włosy lepiej układały się wokół twarzy i wymodelowała. Raptem godzina z małym hakiem, zamiast trzech.

Kajo wiedział, że w mieszkaniu będą Gijas i Miriam, więc uznał, że nie musi dzwonić do Antona, żeby poinformować go o zmianie planów.

I dzięki Bogu, że tak postąpił.

Inaczej, choćby Anton składał mi nie wiem jakie obietnice, ja i tak miałabym obiekcje, żeby mu zaufać.

Tymczasem byłby to błąd, chyba największy jaki bym popełniła w życiu.

Bo okazuje się, że ten mężczyzna, który poznał mnie zaledwie kilkanaście dni temu, który twierdził, że nie wierzy w miłość, bo za bardzo się w życiu sparzył i do stworzenia dobrego związku wystarczy mu wzajemny szacunek i zaufanie, tak naprawdę w swoim poranionym sercu, już na tym etapie naszej znajomości, ma dla mnie chyba więcej uczucia, niż Paweł przez lata trwania naszego małżeństwa.

Na dodatek postanowił o mnie walczyć, choć to przecież ja potrzebowałam jego pomocy, a nie on mojej.

Paweł miał wszystko podane na tacy, a i tak nie chciało mu się starać i dbać o nasz związek. Anton robił mi łaskę, a mimo to, chciał zadbać o mój komfort fizyczny i psychiczny.

Tak bardzo zależało mu na mojej zgodzie, że prosił Damiana, żeby pomógł mu mnie przekonać.

Słysząc jego pełną pasji deklarację, chciałam jednocześnie śmiać się w głos ze szczęścia i płakać ze wzruszenia.

...marzę, żeby i nam się udało....przyrzekam, że zrobię w tym kierunku wszystko, co w mojej mocy. Dam z siebie naprawdę wszystko, będę jej towarzyszem, opoką, na której będzie mogła się zawsze wesprzeć, wzorowym ojcem dla jej synów. Postaram się otworzyć dla całej trójki serce, choć ryzykuję, że jeśli to wszystko nie będzie dla niej wystarczające, znowu będzie krwawić"...

Czegóż więcej mogłabym pragnąć?

Jedna tylko kwestia nie dawała mi spokoju.

Sprawy łóżkowe. Na razie nie byłam na nie gotowa. I nie wiem, jak długo mi zejdzie, zanim się przełamię, a Anton to przecież zdrowy, mężczyzna w kwiecie wieku. Dla niego ten aspekt jest pewnie bardzo ważny.

Ma swoje potrzeby, które do tej pory zaspokajał, kiedy tylko naszła go ochota. Kobiet wokół siebie ma do koloru do wyboru - od nowicjuszek, do rasowych, świetnie wyszkolonych dziwek.

VI WŁADZA I BOGACTWO, "W OPRESJI"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz