Od razu uprzedzam, że pierwszy rozdział jest raczej nudny ://
Nie ma tu akcji, ani nic się nie dzieje, ale codziło mi o to, żeby zrobić takie luźne wprowadzenie do tej "książki".
Proszę, nie rezygnujcie z niej ze względu na ten rozdział :(
Tak czy siak, zapraszam!
Miłej lektury <3 (wiem, przynudzam, już się zamykam)°•°•°•°
Był październikowy poranek. Delikatne promienie słońca wpadały przez okno do pokoju socjalnego w Leśnej Górze. Tam właśnie, grupka ratowników oraz lekarzy rozpoczynała swoje dyżury i czekała na wezwania (lub bardziej modliła
się, by ich nie dostać).– I słuchaj Piotrek, Tadzikowi wczoraj wypadł ząb! – relacjonowała koledze wydarzenia z ostatnich dni Basia.
– O jejku... Kiedy to zleciało, co? Pamiętam jak dopiero co się urodził...
– wspomniał Strzelecki, gdy nagle się zaśmiał. – A pamiętasz jak doktor Góra był z nim zżyty? Momentami wszyscy myśleliśmy, że ci go ukradnie – dorzucił po chwili, na co Basia również się zaśmiała. Doktor Góra zaś, spojrzał na nich zza ekranu telefonu, nieco oburzony.– Bardzo śmieszne – powiedział sarkastycznie.
– Ej no, Artur, nie obrażaj się – dołączył do rozmowy Banach, który kończył robić sobie kawę. – Ale muszę przyznać, że Piotrek ma rację, trudno cię było do niego odciągnąć – powiedział lekarz, po czym upił łyk napoju.
– A ty co, Nowy, taki nie w humorze? – spytał Piotrek, szturchając w ramię kolegę siedzącego obok niego na kanapie.
– No właśnie, Nowak – dorzucił Góra.
– A wiecie, po prostu nie chce mi się dzisiaj pracować za bardzo – odpowiedział Gabryś, przestając na chwilę scrolować w telefonie i przeciągając się.
– No to lepiej, żeby ci się zachciało, dokotor Góra nie toleruje takich leniuchów – powiedziała półżartem Basia, uśmiechając się do Nowego.
Wszyscy spokojnie wrócili do swoich czynności - Basia z Piotrkiem prowadzili ze sobą jakieś luźne konwersacje, dotyczące głównie ich pociech, doktor Banach delektował się swoją kawą, a Góra - podobnie jak Gabryś, przeglądał coś w telefonie.
– Cześć wszystkim! – krzyknęła Britney, uśmiechnięta od ucha do
ucha, wbiegając do pomieszczenia.
Pokój socjalny w mgnieniu oka wypełnił się entuzjazmem i energią, która wręcz kipiała od dziewczyny.Kąciki ust Nowego, mimowolnie podniosły się lekko do góry, gdy spojrzał na radosną przyjaciółkę.
– Dzień dobry, Britney – powiedział dokotor Góra. – Lepiej się pośpiesz, za dziesięć minut zaczynasz dyżur.
– Wiem, doktorejro, już lecę się przebrać – odpowiedziała, wieszając swoją kurtkę i torebkę do szafki.
Po krótkich przywitaniach z resztą, wyszła ze strojem ratowniczym do łazienki.
– Skąd ona bierze tyle energii..? – zamyślił się na głos Strzelecki.
– Nie mam pojęcia, Piotrek... – odpowiedział Wiktor, upijając kolejny łyk napoju z kubka. – Ciekawe, jaką kawę pije... I w jakich ilościach – dorzucił po chwili, na co reszta parsknęła śmiechem.
– Dajcie spokój, ja już jestem zmęczony, a jeszcze nawet nie zacząłem dyżuru – westchnął Nowak, a pozostali znów się zaśmiali.
Chwilę później, do socjalnego wróciła przebrana już Britney i usiadła na blacie. Właśnie miała zaczynać rozmowę z przyjaciółką, gdy nagle w pomieszczeniu rozległo się pikanie tabletu. Doktor Banach sięgnął ręką po urządzenie leżące na stole.
CZYTASZ
Ratownik serca || Historia z wątkiem shipu Notney z serialu "Na sygnale"
FanfictionNiektóre wydarzenia zostawiają po sobie ślad nawet na tych najsilniejszych. I właśnie to ją spotkało. Z radosnej i pełnej energii dziewczyny, pozostały jedynie wspomnienia. Na szczęście był przy niej chłopak, który pomógł jej te barwne wspomnienia...