25. Mieć to za sobą

298 18 14
                                    

Dopiero następnego dnia od przywiezienia Britney do Leśnej Góry, zaczęły napływać do niej te wszystkie wydarzenia. Może nie tyle co napływać, a docierać do niej mocniej.
Zaczęła być ich bardziej świadoma.

Wcześniejszego dnia, czuła się trochę otumaniona. Być może to przez leki, a być może przez ciągły szok, który ją wtedy ogarniał. Najpewniej jednak przez oba te czynniki.

Wcześniejszego dnia, w szpitalu, nie robiła tak właściwie niczego. Była strasznie zmęczona, tak więc głównie spała. Czas jednak, w którym tego nie robiła, był bardzo... nijaki. No oczywiście prócz odwiedzin jej przyjaciół. Wtedy rozmowy, a bardziej wysłuchiwanie ich, w przyjemny sposób zapełniało jej umysł. Miała również różne badania, no i jeszcze zabieg usunięcia części śledziony i to sprawiało, że jej zmęczenie posilało się. Nie czuła tej charaktersytycznej dla niej energii, zazwyczaj wręcz kipiącej z jej organizmu. Nawet nie chciało jej się specjalnie jeść. I choć było to całkiem dziwne, bo przecież nie jadła niczego przez naprawdę bardzo, bardzo długi czas, kiedy tylko brała kęs jakiegokolwiek jedzenia, zaczynało robić się jej niedobrze. I mimo, że cały czas czuła głód, chyba po prostu się już do niego przyzwyczaiła. Nie przeszkadzał jej aż tak bardzo. A nawet był jakby... trochę uspakajający.

To było strasznie dziwne. I dopiero, kiedy Britney zmusiła się, by trochę o tym pomyśleć, zorientowała się, że coś jest nie tak.

Chyba jednak odbiły się na niej słowa wypowiedziane przez tego psychopatę...

Przypominając sobie, co przeżywała kilka lat wcześniej przez, możnaby pomyśleć, że tak banalną rzecz, jak jedzenie, wpadła w lekką panikę, że może się to powtórzyć. Tak więc dosłownie zmusiła się do tego, by cokolwiek zjeść, ignorując nawet fakt, że cholernie bolał ją przy tym brzuch. Nie chciała w końcu, by musieli wciskać w nią jakieś Nutridrinki. Przez jej mdłości i tak nie zjadła większej części swoich posiłków, ale i tak była zadowolona, że zjadła cokolwiek.

Niestety, wyrzuty sumienia przy każdym gryzie dawały jej do zrozumienia, że coś naprawdę było nie tak.

Tego dnia, miał również przyjść do niej psycholog.

Tyle że odmówiła.

Z resztą lekarze powiedzieli to samo - woleli, by na razie sobie zwyczajnie odpoczęła. Pewnie widzieli to, jak otumaniona i nieprzytomna zdawała się być.

A Britney odmówiła wizyty psychologa, tak właściwie... W sumie to nawet nie wiedząc do końca dlaczego. Po prostu nie chciała.

Ciężko było jej się skupić na dosłownie czymkolwiek, a co dopiero gdyby miała brać się za poważniejsze rozmowy ze specjalistą. I choć dziwiło ją to, że tamtego dnia nie zadręczały ją wszystkie wspomnienia i natrętne myśli, doszła do wniosku, że najwyraźniej, po prostu stało się... zbyt dużo. I potrzebowała trochę czasu, żeby to przetrawić. Sama. A dopiero potem z psychologiem, którego wizytę tak czy siak, musiała odbyć.

Dzisiejszego dnia, gdy tylko otworzyła oczy, czuła się po prostu okropnie. Była obolała, cały czas bardzo zmęczona, a teraz, gdy doszły do niej ostatnie wydarzenia, również roztrzęsiona.

Jej humor poprawił się jednak odrobinę, gdy na odwiedziny wpadł do niej Benio.

– Hej, Britney – przywitał się z uśmiechem na twarzy, siadając na krześle obok jej łóżka.

Nie miał na sobie stroju ratowniczego, a musztardowy sweter z wystającym z pod spodu kołnierzykiem i jeansy. Oprócz tego, w ręku trzymał kurtkę, tak więc Britney wywnioskowała, że albo właśnie skończył swój nocny dyżur, albo dopiero zaraz rozpocznie ten dzienny.

Ratownik serca || Historia z wątkiem shipu Notney z serialu "Na sygnale"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz