– Chcesz grać z nami? – zapytał Nowy, a ona otrząsnęła się ze swojego chwilowego zawieszenia. Popatrzyła na niego nieco przytomniej, a moment później pokiwała głową.
– Dobrze się składa, chyba właśnie kończymy tę grę – uśmiechnął się pogodnie Piotrek. – Zaczekaj momencik.
Britney więc posłuchała i rozejrzała się za miejscem, gdzie może sobie usiąść, by oglądać rozgrywkę. I mimo że miała do wyboru praktycznie całą sofę, którą mogłaby dzielić jedynie z torebką Anny i marynarką Zdzisia, ona podeszła do nie aż tak wysokiego parapetu i, jakby robiąc to u siebie na blacie w kuchni, stając do niego tyłem oparła na nim ręce i odbiła się lekko od podłogi do góry, siadając na nim. Przez moment poczuła się jak mała dziewczynka, która tuż po kolacji Wigilijnej zasiadała na tym ważnym miejscu, obserwując dla żartów przekomarzające się ze sobą rodzeństwo cioteczne. Taki był już chyba zwyczaj, że ona, mimo że jedna z młodszych, jak prawdziwy sędzia rozstrzygała ich spory, a potem dostawała od starszego, roześmianego kuzynostwa skromną część ich słodyczy, jako prezent w uznaniu za "wyjątkowo roztropne wyroki". Julcia oczywiście te podarki z chęcią przyjmowała, czując rozpierającą ją dumę, że zdołała podołać tak trudnym zadaniom i że udało jej się zdobyć kolejne pochwały od rodziny. Niekiedy Britney tęskniła za tymi czasami.
– Ooo, ja też gram! – bardziej poinformował, niż spytał wesoło szczerzący się Kuba, wpadając do pomieszczenia. Dziewczyna spojrzała na niego i zaczęła zastanawiać się, jak to w ogóle możliwe, że on trzyma się jeszcze na nogach. A na dodatek ma zamiar grać w bilarda, który wymaga przecież ogromnej precyzji i skupienia. Trudno było jej stwierdzić, czy Szczęsny nie jest już pijany.
– Oj, Kubuś, Kubuś... – westchnął Piotrek, widząc stan przyjaciela. – Nie wiem, czy ty się do tego naszego baru nadasz...
~ • ~
Gra w bilarda okazała się jednak lekkim niewypałem. Przynajmniej biorąc pod uwagę zamysł, w jakiej grupie miała się ona odbywać. Zdzisio na końcu rozgrywki Gabrysia, Piotrka i jego, oświadczył, że idzie coś przekąsić i on już raczej odpada jeśli chodzi o następna grę. Strzelecki niby grał, niby nie grał, ale finalnie, gdy Banach przyszedł i zapytał go o coś, to jakoś tak się złożyło że ta ich krótka pogawędka we dwójkę zamieniła się w dłuższą rozmowę - do takiego stopnia, że Piotr zapomniał chyba w ogóle o grze, gdyż nie wiadomo kiedy, znalazł się z Wiktorem na tarasie ze szklankami whiskey z colą i z lodem. Szczęsny zaś, mimo że wykazywał ogromne chęci intensywnego uczestniczenia w rozgrywce i naprawdę poprawiał reszcie humory, w końcu, oburzony faktem, że nie udaje mu się wygrywać, postanowił rzucić tę grę, osadzając Britney i Nowaka o oszustwa. Oczywiście ta dwójka nie przyjęła się oskarżeniami Kuby - przeciwnie, śmieli się z tego, co jeszcze bardziej Szczęsnego denerwowało i nakręcało, ale oboje wiedzieli, że potem, opowiadając mu o tym będą śmiać się jeszcze bardziej. Już razem z nim. Kuba wyszedł więc, ale oczywiście wrócił po jakimś czasie, najprawdopodobniej zasługą zmęczonej jego narzekaniem Basi. Teoretycznie znowu grał z nimi, gadając o jakiś głupotach, ale w końcu obraził się po raz kolejny i położył się na sofie, mrucząc coś jeszcze przez jakiś czas. Potem umilkł. Cisza w jego przypadku mogła oznaczać chyba tylko to, że zasnął. Najwyraźniej zmęczył się czymś, co odwalał w czasie, gdy był obrażony na dwojkę swoich przyjaciół i opuścił grę. Nowak i Britney słyszeli jak coś głośno śpiewa, ale nie byli tacy pewni czy to karaoke, bo sądząc po głośnym śmiechu pozostałych i uciszających krzykach doktora Góry, które można było usłyszeć, występy podpitego kolegi nie były raczej czymś planowanym.
– Bronka... – zaczął spokojnie Nowak, spoglądając na dziewczynę.
– Noo..?
– Jak się czujesz..?
CZYTASZ
Ratownik serca || Historia z wątkiem shipu Notney z serialu "Na sygnale"
FanfictionNiektóre wydarzenia zostawiają po sobie ślad nawet na tych najsilniejszych. I właśnie to ją spotkało. Z radosnej i pełnej energii dziewczyny, pozostały jedynie wspomnienia. Na szczęście był przy niej chłopak, który pomógł jej te barwne wspomnienia...