4. Złudne nadzieje

396 23 17
                                    

– Widzieliście gdzieś Britney? – spytał dość mocno zaniepokojonym tonem Nowak, wparowując do pokoju socjalnego.

Basia, Martyna i Piotrek, którzy za dziesięć minut mieli kończyć swoje dyżury, spojrzeli ze zdziwieniem na Gabrysia, przerywającego ich rozmowę.

– Nie... A co się stało? – zapytała zdezorientowana Martyna.

– Nie przyszła na dyżur – odpowiedział szybko, wyraźnie zmartwiony.

– A dzwoniłeś do niej? – spytał Piotrek.

Nowak spojrzał na niego, tym swoim pretensjonalnym wzrokiem.

– No a jak myślisz? Oczywiście, że tak! Dzwoniłem, pisałem. Nie odpowiada – burknął.

– Ej, Nowy, nie denerwuj się... Może po prostu się spóźni, albo zapomniała, że ma dyżur i gdzieś wyszła – próbowała uspokoić chłopaka Basia.

– Bez telefonu? Britney?! Poza tym, ona nie zapomniała by o dyżurze.

– No dorba, fakt. To może po prostu zrobiła sobie drzemkę, ale wyciszyła telefon, więc nie usłyszała budzika, ani tego, jak dzwoniłeś – powiedziała.

Nowy wypuścił głośno powietrze i usiadł na krześle, opierając głowę na ręku. Nie miał pojęcia, co powinien o tym myśleć.

– I jak, wiadomo coś? – spytał Benio, gdy tylko wszedł do pomieszczenia.

Gabryś przecząco pokręcił głową.

– Dobra, to ja pojadę sprawdzić, czy jest w swoim mieszkaniu. Wiktor powiedział, że weźmie ode mnie ten dyżur. Jak nie będzie jej u siebie, to trochę jej poszukam i jeśli się nie znajdzie to dopiero wtedy zaczniemy się martwić, okej, Nowy? – powiedział, spoglądając na zestresowanego kolegę.

– Czekaj, idę z tobą – odparł niewiele myśląc i momentalnie podnosząc się z miejsca. Spojrzał na Piotrka, podszedł do niego i błagalnie złożył przed nim ręce. – Błagam cię, Piotruś, weź ode mnie tę nockę.

Strzelecki popatrzył nieco zakłopotany najpierw na Nowego, a potem na swoją żonę.

– Dobra, Piotrek, ja przecież zostanę z Lidzią – westchnęła Martyna.

Strzelecki pocałował ją w policzek, po czym w odpowiedzi przytaknął głową Nowemu.

– Kurczę, poszłabym z wami, ale muszę jechać do Tadzika... – powiedziała smutno Basia do Nowego i Benia.

– Dobra, nie przejmuj się – odparł Vick. – Poradzimy sobie, najprawdopodobniej będzie z nami jeszcze Zdzisio. A poza tym, uspokójmy się wszyscy, jeszcze nie ma w ogóle pewności, że cokolwiek jej się stało – dodał, patrząc na Nowego.

– Okej, to dawajcie znać, jak będzie coś wiadomo – poprosiła kolegów Basia.

Benio przytaknął głową, a Nowy wyjął swoje ubrania z szafki. Szybko przebrał się w łazience, odłożył z powrotem swój strój ratowniczy i korzystając z momentu czasu, spojrzał na Strzeleckiego.

– Dzięki, Piotrek – powiedział, na co mężczyzna uśmiechnął się.

– Spoko, nie ma problemu.

Po chwili do socjalnego wszedł doktor Banach i prawie w tym samym momencie, Benio oznajmił:

– Dobra, to my już lecimy.

– Trzymajcie się! – krzyknęła Martyna do wychodzących szybkim krokiem mężczyzn.

Gdy znaleźli się już na zewnątrz, wsiedli do samochodu Vicka i pojechali pod blok Britney. W tym samym czasie, przyjechał również Zdzisław. Mężczyźni podali sobie ręce na przywitanie. On również wydawał się być mocno zaniepokojony.

Ratownik serca || Historia z wątkiem shipu Notney z serialu "Na sygnale"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz