Czas mijał, myślenie Britney trochę się zmieniało, a mocno spóźniona impreza z okazji Dnia Ratownictwa Medycznego się przybliżała. W końcu miała być już następnego dnia.
Jednak ten poranek dziewczyna i tak zaczęła tak samo, jak praktycznie każdy ostatni. Nie sprawdzała nawet, która godzina była, kiedy wstała. Trochę bała się, że jeżeli by to zobaczyła, to w końcu kazałaby sobie wziąć się za nastawianie swojego zegara biologicznego na w miarę normalne godziny. A aktualnie nie miała na to ochoty, ani motywacji. Britney siedziała więc na swojej kanapie pod kocem, trzymając w ręku kubek z kawą na napoju migdałowym, posłodzoną erytrolem. Na tym etapie piła ten napój bardziej dla smaku, niż dla rozbudzenia. I tak była senna, a może bardziej zmęczona przez cały dzień. Nie wiedziała, skąd w niej tyle zmęczenia. I mimo że jej wcześniejsza wersja siebie załamałaby się wizją bezczynnego leżenia w salonie całymi dniami, teraz dziewczyna zdążyła już przywyknąć. W prawdzie jej podejście do kontrastu i iskierkach życia nie uległo zmianie, aczkolwiek jej wyczerpanie nie pozwalało na narzekanie przez brak aktywności. Nie tylko fizyczne, ale i psychiczne.
No dobra, mówiąc wprost - było źle. I już trudno określić jej było, na jakiej płaszczyźnie. Wszystko zdawało jej się być przymulone i zamglone do takiego stopnia, że w większości czasu traciła poczucie, że cokolwiek ma sens. Miała wrócić z porwania do szpitala, a ze szpitala do mieszkania, żeby odpocząć i zabrać siły na swój "wielki powrót". Cała ta wizja wydawała się być teraz śmiesznie idiotyczna. Ten plan jak na razie leżał w gruzach. Britney myślała, że w domu nabierze sił i zdoła zapomnieć o tym wszystkim, co się tam działo, a tymczasem każda, nawet najdrobniejsza rzecz o tym przeklętym koszmarze jej przypominała. Nie potrafiła się od tego zdystansować i ciągle nie nabyła umiejętności odcięcia się od tamtego tematu, by po prostu zostawić go w spokoju. Cały czas miała przed oczami sceny i miejsca z porwania, oczami wyobraźni widziała tych ludzi i te obrazy, a podczas wpadania we wspomnienia, jej głowa sama zaczynała jakby puszczać nagrania dźwiękowe. Słowa i głos jej byłego obijał jej się po uszach, wprawiając ją w panikę. Zasypiając, czuła na swoim ciele ten obrzydliwy, wstrząsający dotyk. Ciągle miała potrzebę bycia zakrytą, ale oprócz tego naprawdę było jej zimno. A kiedy zasypiała, zaczynało się najgorsze. To było jak rosyjska ruletka - albo uśnie, dając swojemu ciału potrzebny do regeneracji sen, albo będzie męczyła się przerażająco realistycznymi koszmarami, przedstawiającymi wstrząsające obrazy i wydarzenia podczas tego porwania, które już przeżyła, jak i ciąg dalszy tego piekła, ukazujący nowe, chore momenty. To ciągnęło się za nią, a ona nie miała siły, by się od tego uwolnić. Był załamana. Bo przecież to już minęło. Bo już była bezpieczna. Mimo wszystko jednak, część jej, której nie potrafiła wygłuszyć, wciąż tam tkwiła i te żywe uczucia rozrzucała.
Koszmary wracały, a tak właściwie to nigdy do końca się nie kończyły, bezsilność i wyczerpanie tym wszystkim trwała, a uczucie potrzeby kontroli cały czas rosło. Britney próbowała nie podchodzić to tematu jedzenia jako do problemu, a jako do czegoś... pozytywnego. W końcu to, że mogła nad tym panować dawało jej uczucie, jakby faktycznie coś robiła. Niejedzenie sprawiało, że nie czuła się tak odrealniona. To było powalone. Z jednej strony próbowała tłumić głos, który rozpaczliwie błagał, by nie wchodziła w to gówno ponownie, z drugiej strony tłumaczyła się sobie, że to przecież nic takiego, a z kolejnej, miała doskonałą świadomość tego, że "nic takiego" to nie było. I to właśnie kolejną stronę napędzało i satysfakcjonowało. Z resztą nie tylko to. Trudno byłoby dokładnie pojąć i opisać mechanizm, którym kierowała się Britney, bo ona sama też go chyba nie rozumiała. Czasem próbowała się sobie tłumaczyć, a czasem nie. Czasem była sobą zawiedziona, w czasem usatysfakcjonowana. Czasem chciała powrócić, nim będzie za późno, a czasem chciała się w to wgłębiać. Czasem wmawiała sobie, że to błahy temat, którego nie powinna rostrząsać, a czasem odwrtotnie - chciała się za to zabrać i nie dopuścić do doprowadzania siebie do stanu, w którym była kilka lat wcześniej. Wszystko było ze sobą sprzeczne. Jej myśli i uczucia się ze sobą sprzeczały, ona sama się ze sobą sprzeczała. Ale mimo że wszystko było tak niejasne, jedno jasne było - robiło się gorzej. Za każdym razem gdy patrzyła na swoje odbicie w lustrze, zaczynała analizować. Nie potrafiła wybić sobie z głowy słów Grzegorza dotyczących jej wyglądu, a oprócz tego nie umiała wybić sobie z serca tego uczucia gdy tam z nim była, jakby to, co on jej mówił był długo ukrywaną przez każdego prawdą. Zaczynała w to wszystko wierzyć. W to, jak i inne "brzydkie" rzeczy, które w swoim wyglądzie zauważała.
CZYTASZ
Ratownik serca || Historia z wątkiem shipu Notney z serialu "Na sygnale"
FanfictionNiektóre wydarzenia zostawiają po sobie ślad nawet na tych najsilniejszych. I właśnie to ją spotkało. Z radosnej i pełnej energii dziewczyny, pozostały jedynie wspomnienia. Na szczęście był przy niej chłopak, który pomógł jej te barwne wspomnienia...