26. Słowa, bez słów, jabłka i troska

334 24 11
                                    

– Cześć – usłyszała głos Nowego, co przywróciło ją z zamyśleń do rzeczywistości. – Co tam u ciebie?

– W porządku – wzruszyła ramionami, przekierowywując swoje spojrzenie zza okna, na twarz Gabrysia.

Nowy usiadł na krzesełku obok jej łóżka.

– W ogóle to sory, że nie wpadałem wcześniej, ale nie mam dzisiaj dyżuru, no i... – zaczął się tłumaczyć.

I wtedy, mimo kiepskiego nastroju Britney, jakieś ciepło rozpłynęło się w jej sercu.

Przyjechał do niej, mimo, że nie miał nawet dyżuru.

Przyjechał tutaj, specjalnie dla niej.

– Ej, nie masz za co przepraszać – obdarowała go lekkim uśmiechem, starając się, by wyglądał on naturalnie. – To mega miłe, że w ogóle przyjechałeś, nie musiałeś tego robić... W sensie, nie chodzi mi o to, że masz nie przychodzić, przciwnie! Znaczy... nie przeciwnie. Znaczy... – chciała rozprostować, ale zamiast tego, zaczęła się plątać. Czuła, jak jej policzki czerwienieją. Schowała twarz w dłoniach, słysząc tylko śmiech Nowego, którego najwyraźniej ta sytuacja rozbawiła. – Po prostu to mega miłe, że przyjechałeś i... w ogóle to bardzo to lubię, ale następnym razem wiedz, że nie musisz się tak dla mnie fatygować – dokończyła po chwili, gdy jako tako udało jej się odpowiednio dobrać słowa.

– Nie no, bez przesady, to nie żaden problem... Przecież nie mieszkam setki kilometrów stąd – zaśmiał się odrobinę nerowo. – No dobra, to dokańczając... Chciałem odwiedzić cię wcześniej, ale nie miałem jak się do ciebie dobić. Podobno był u ciebie psycholog, co nie..? I miałaś przesłuchanie policyjne... – powiedział już nieco ciszej.

– Co? Oh... tak... – mruknęła, wyraźnie się przygaszając i znów przenosząc swój wzrok za okno.

Nowy zauważył to, ale zacisnął tylko na moment wargi, po czym zaczął kontynuować temat.

– I... Jak się po tym czujesz..?

Britney milczała przez chwilę, zastanawiając się nad odpowiedzią.

Odruchowo chciała powiedzieć, że dobrze, ale przecież Gabryś dokładnie wiedział, że tak nie było. Nie chciała nadwyrężać jego zaufania. Przede wszystkim, czuła się... jakby roztrzęsiona. Trochę nieobecna. Jednocześnie spięta, ale i trochę spokojniejsza.

– Dziwnie... – w końcu odpowiedziała cicho. I w sumie to zgodnie z prawdą.

Gabryś milczał przez chwilę, mocno zaciskając palce na materiale swojej kurtki.

– Rozumiem... Chcę tylko, żebyś wiedziała, że... że jeśli będziesz chciała kiedykolwiek o tym pogadać... O tym, co działo się podczas porwania i o tym, co...

– Nie będę – przerwała mu nagle, znów przenosząc na niego swoje oczy.

Można było dostrzec zbierające się w nich łzy.

– Co?

– Nie będę chciała – powtórzyła pewnym siebie głosem, mimo, że zadrżał.

– Oh... No... dobra... – odpowiedział cicho, trochę zaskoczony jej reakcją. – W takim razie... wiedz... Po prostu wiedz, że tu dla ciebie jestem...

Dziewczyna wciąż patrzyła na niego błyszczącymi oczami. Błyszczącymi od emocji i od łez.

– Wiem... I dziękuję ci za to... – uśmiechnęła się lekko.

Britney przez myśl przemknął wyrzut, że może trochę za ostro potraktowała Gabrysia. W końcu nie miał żadnych złych intencji - wręcz przeciwnie. Chciał po prostu, by w razie potrzeby mogła się komuś wygadać. Julka szybko porzuciła jednak pomysł, by go za to przepraszać. Przecież on doskonale wiedział, że nie miała zamiaru zrobić mu tym jakiejkolwiek przykrości. Była pewna, że o tym wiedział, więc i ona miała pewność tego, że chłopak w żadnym wypadku nie będzie miał jej tego za złe.

Ratownik serca || Historia z wątkiem shipu Notney z serialu "Na sygnale"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz