36. Zakupy

282 22 26
                                    

– Mam zakupy! – oznajmiła z serdecznym uśmiechem Basia, wchodząc do mieszkania Britney.

– Dzię...

– O Boże, Britney, co ci się stało? – przerwała jej, odkładając na podłogę torby. – Wyglądasz koszmarnie – powiedziała z przejęciem, skanując jej twarz. – I co ci się stało w rękę?

– Dzięki... – mruknęła. – Ciebie też dobrze widzieć.

Dziewczyna domyślała się, że po jej wyglądzie można było zgadnąć, że jej stan nie był najlepszy, ale nie spodziewała się, że było to widoczne aż tak bardzo. Nie przeglądała się w lustrze, tak więc nie kontrolowała tego, jaki był jej wygląd. Co prawda wiedziała, że od płaczu może mieć trochę opuchnięte oczy, a jej twarz mogła być nieco zaczerwieniona, ale nie miała pojęcia, że aż tak. Pewnie gdyby miała na sobie makijaż prezentowałaby się o niebo stabilniej, aczkolwiek po prostu nie miało to sensu. Zmyła go do końca, gdyż podczas płaczu spływał razem ze łzami. W szczególności tusz. Nie chciało jej się poprawiać makijażu, czy robić nowy, bo dobrze wiedziała, że za jakiś czas i tak by spłynął, a poza tym i tak przecież nigdzie nie wychodziła. Jedyną osobą, która mogłaby ją zobaczyć była Basia, od której dostała wiadomość, że zrobi jej zakupy zamiast Nowego. A akurat o to, że Wszołek jakkolwiek by ją pod tym względem oceniała, nie musiała martwić się wcale. Obie widziały się nawzajem podczas płaczu, załamań, złości, głupawek, z mokrymi włosami, z przetłuszczonymi włosami, w codziennych odsłonach, jak i zrobione na bóstwa. Kobiety znały się dobrze i mogły być przy sobie zupełnie naturalne - i pod względem wyglądu, i pod względem zachowań, i pod względem emocji. Naprawdę, Basia nie była typem osoby, na której wizytę trzeba się specjalnie szykować. Britney doskonale wiedziała, że to jej "wyglądasz koszmarnie" nie miało na celu jakiegokolwiek obrażenia jej, a zauważenie, że coś jest nie tak i chęć dowiedzenia się, co takiego.

– Oj, no weź już... Lepiej powiedz co się dzieje.

– Eh... W sumie to nic wielkiego. Ze mną wszystko git. Po prostu... Po prostu schrzaniłam... – westchnęła, schylając się po torby z zakupami. – Jak masz chwilę czasu, to oczywiście możesz wejść.

Kobieta bez słowa sprzeciwu zdjęła buty i kurtkę, a następnie ruszyła za przyjaciółką do kuchni, gdzie zaczęła pomagać jej rozpakowywać zakupy.

– Chodzi o Nowego, tak..? – spytała, patrząc na nią kątem oka.

Britney powoli przytaknęła głową.

– O co poszło?

Dziewczyna przez chwilę milczała, próbując znaleźć dobre wytłumaczenie.

– Dzisiaj przed dyżurem, przyszedł do mnie Gabryś, żeby dać mi jakieś takie najbardziej basic podstawowe zakupy. Resztę miał mi dowieźć po dyżurze, kiedy podjechałby do jakiegoś marketu. Tylko że ja... No... – Britney zatrzymała się, nie mając pojęcia, jak ująć dalszą, kluczową część historii. Nie chciała zagłębiać się w to, co się jej stało, ale wiedziała, że musi rozprostować Basi sytuację z Nowym. Ona zapewne wiedziała już trochę od niego; w końcu musiał jej coś powiedzieć, gdy poprosił ją, by to ona zrobiła jej zakupy, a oprócz tego, już zaczęła opowiadać. Britney westchnęła więc i zebrała się w sobie, by kontynuować. – Powiedzmy, że średnio kontaktowałam...

– Jeju, ale co się stało? – spytała z lękiem w głosie, patrząc na nią zaskoczona.

– Sama nie wiem... Po prostu... Jakoś tak poprzypominało mi się kilka rzeczy... i... No i trochę słabo mi było... Nie wiem, nieważne. – mówiła wymijająco, mimo że czuła na sobie czujne, zmartwione spojrzenie Baśki. – Tak czy siak, wszedł do mieszkania bez mojego odzewu i zobaczył... co się działo. Nie potrafiłam mu na nic odpowiedzieć, tak więc koniec końców zaniósł mnie do salonu i siedział przy mnie.

Ratownik serca || Historia z wątkiem shipu Notney z serialu "Na sygnale"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz