Dalsze namowy Britney nie miały dla Nowego już żadnego znaczenia. Jak postanowił, tak też miał zamiar zrobić i nie zanosiło się na to, żeby swoje zdanie zmienił. Mimo że Julka nie chciała robić z Nowaka swojego prywatnego szofera i zadręczać go swoją obecnością jak i zobowiązaniami, które mogła mu podświadomie narzucać, to on wydawał się patrzeć na to wszystko z zupełnie innej perspektywy.
Jeśli miał być szczery, to trochę przeraziła go wizja jego przyjaciółki wsiadającej samodzielnie za kółko. Nadal miał przed oczami jej widok, kiedy już teoretycznie "będąc w formie" straciła przytomność. Kiedy tak bardzo zbladła, kiedy jej wzrok był tak nieobecny, sine usta zalewały się strużkami krwi, a po chwili całe jej ciało z braku siły bezwładnie się osunęło. Wtedy też przecież zapewniała, że nic jej nie jest. A więc czemu miałaby nie bagatelizować swojego stanu i teraz? To było podobne do Britney - zawsze wyrywała się do pracy i do normalności, nie dając sobie czasu na jakiekolwiek wydobrzenie. Robiła wszystko, żeby udowodnić innym, a może i sobie, że jest już w pełni sił. A może robiła to też po to, by po prostu ponownie dawać każdemu czerpać tą bijącą od niej nawet w tych najgorszych momentach energię? I choć narażanie innych osób na ucierpienie w jakimś wypadku spowodowanym przez nią nie było już tak bardzo w jej stylu - a uściślając, to wcale, bo jeśli chodziło o innych, to aż tak bezmyślna nie była - to nie zmieniało to faktu, że Nowak cały czas miał mnóstwo wątpliwości co do jej sprawności, która rzekomo była już tak dobra.
Skończyło się więc na tym, że Nowy zapewnił Britney, że on po prostu z nią pojedzie, gdy sam wróci od mamy. Spytał się jej, czy pasuje jej taka późniejsza wieczorna godzina, a ona potwierdziła. Oczywiście Nowak pomyślał też o tym, że Julka będzie mogła się niekomfortowo czuć, jeśli on będzie człapał za nią, podczas gdy ona mogłaby woleć spędzić te chwile przy grobie taty sama, tak więc zaproponował też, że jeśli będzie taka potrzeba, to on po prostu zostanie w samochodzie i na nią poczeka. No a jeśli ona będzie go potrzebować, to w razie czego do niego napisze lub przedzwoni.
Gdy w tamtych chwilach Gabryś sobie trochę nad tym myślał, to nie mógł już nawet się sobie tłumaczyć, że nie wie nawet dlaczego tak bardzo chciał jej pilnować. Bo teraz już wiedział. Po prostu dobitnie zdawał sobie sprawę z tego, że się o nią bał. I że z chwili na chwilę zależało mu na niej coraz bardziej. Nie chciał dopuścić do siebie myśli, że cokolwiek może jej się stać. A tym bardziej nie chciał dopuścić do faktycznego ziszczenia się takiej ewentualniści. Zwłaszcza, że już tak drastycznie tego doświadczył. Chciał móc w jakikolwiek sposób przyczynić się do tego, by Julka była bezpieczniejsza. A poza tym czuł, że po tym wszystkim, co Britney musiała tam przejść, powinna zostać otoczona jakimkolwiek poczuciem troski. Podświadomie czuł, że ona po prostu tego potrzebuje. A tak naprawdę oprócz tego, że czuł, że Britney należy się troska, to naprawdę szczerze sam z siebie chciał jej ją dawać. Nie to, że czuł się zobowiązany, że miał coś narzucone na sumienie, że to przez jej zachowanie myślał, że musi się nią "opiekować". Bo przecież nie musiał. On po prostu chciał.
Britney z kolei było trochę głupio. Czuła się ze sobą niesprawiedliwie, bo widziała ile troski i dobra wkłada w nią Gabryś, a ona nie miała zielonego pojęcia, jak może mu się za to odwdzięczyć. Dziwnie czuła się z faktem, że to on cały czas jej pomaga, a nie ona. Że to praktycznie tylko na niej skupiona jest uwaga. Bardzo chciała zrobić coś, co mogłoby wynagrodzić Nowemu to, ile czasu i chęci jej poświęcał. Niby zbierała się przecież do tego uroczystego dnia, w którym miała powiedzieć mu o tym, co działo się podczas porwania, by zaspokoić jego chęć wiedzy... Ale tak naprawdę czuła się, jakby i to było przysługą z jego strony, a nie z jej. Bo to przecież on będzie słuchał, to przecież znowu na nią skierowana będzie uwaga, to przecież ona będzie się zwierzać. Miała wrażenie, że fakt, że ona sama z siebie tego "zwierzania się" nie chce, nie miał akurat żadnego znaczenia. Czuła po prostu po tym wszystkim, że była mu to winna. Doskonale zdawała sobie jednak też sprawę z tego, że nawet jeśli Nowak przecież sam o to pytał, to on będzie po tym cierpieć. To z kolei sprawiało, że ta jedna, jedyna "przysługa", którą to ona miała mu akurat wyświadczyć, wykasuje się. Nie będzie to dla niego żadną pomocą, a dodatkowym ciężarem.
CZYTASZ
Ratownik serca || Historia z wątkiem shipu Notney z serialu "Na sygnale"
FanfictionNiektóre wydarzenia zostawiają po sobie ślad nawet na tych najsilniejszych. I właśnie to ją spotkało. Z radosnej i pełnej energii dziewczyny, pozostały jedynie wspomnienia. Na szczęście był przy niej chłopak, który pomógł jej te barwne wspomnienia...