Po przesłuchaniu Alka, sporządzeniu notatek, przeszukaniu jego mieszkania jak i piwnicy, o którą spytał Nowy, policja miała nowego, głównego potencjalnego sprawcę. Klis został w miarę oczyszczony z podejrzeń; nie znaleziono u niego nic, co mogłoby wskazywać na to, że to on stoi za porwaniem Britney.
Zdziś poczuł lekką ulgę słysząc tę wiadomość - cieszył się, że to nie ich kolega z pracy porwał Julkę. Z drugiej strony, zaczynał niepokoić się jeszcze bardziej - Alek był jedyną znajomą osobą, którą mógłby podejrzewać o posunięcie się do czegoś takiego. Skoro to nie on... To jaki musiał być ten porywacz?
– Naprawdę, proszę was, sprawdźcie tego weterynarza, to pewnie on za tym stoi – mówił do policjantów Alek, któremu Grzegorz od samego początku wydawał się być dziwny. I tym razem, nie była to tylko zazdrość. Generalnie czuł, że coś z nim nie tak.
– Myślę, że on może mieć rację... – zamyślił się Nowy. Spojrzał na lekko zmieszanych policjantów, więc po chwili zaczął kontynuować. – Znaczy, dzisiaj rano, gdy Julka kończyła dyżur, była bardzo zdenerwowana. Myślałem, że to dlatego, że nie mogła znaleźć kluczy, ale on raczej nie złości się z takich rzeczy. W międzyczasie sprawdzała coś w telefonie, a potem irytowała się jeszcze mocniej. A pamiętam, że wspominała niedawno o tym, z jej chłopak cały czas do niej wypisuje – wyjaśnił Gabryś, przypominając sobie poranną sytuację.
– Dobra, dzięki, sprawdzimy to. O, jeszcze jedno – przypomniał sobie o czymś policjant. – Zna może któryś z was hasło do jej telefonu? Bez hasła też sobie poradzimy, ale znając je, zaoszczędzimy trochę czasu.
Mężczyźni popatrzyli na siebie, ale po chwili pokręcili przecząco głowami.
– Prawie zawsze odblokowuje odciskiem palca – powiedział Nowy, który najczęściej miał z nią dyżury.
– Kiedy byliśmy razem, to jej hasło to było "300921", ale wydaje mi się, że potem zmieniła – poinformował Alek, po krótkim zastanowieniu.
– Okej, dzięki – zanotował funkcjonariusz. – Dobra, to chyba już na tyle, na pewno sprawdzimy tego Grzegorza i będziemy was informować, jak będzie coś wiadomo – powiedział po chwili.
– Mamy z wami jechać? – zapytał Zdzisław.
– Nie, już raczej się nie przydacie. Ale dzięki za pomoc, ułatwiliście nam robotę.
Moment później, policjanci wyszli już z mieszkania. To samo mieli zamiar zrobić Nowak, Zdzisław i Benio, gdy nagle usłyszeli niski głos Alka:
– No, to niezły z ciebie przyjaciel, Nowy.
– Mówiłeś coś? – odwrócił się w jego stronę Gabryś, z wargami zaciśniętymi w cienką linię.
– Owszem, mówiłem – odpowiedział Klis stanowczym głosem. – Ona serio musi cię w ogóle nie obchodzić, skoro nawet się jej nie spytałeś, czemu jest taka wkurzona.
Nowak poczuł ukłucie.
I przypływającą falę irytacji.
– Nie mogła znaleźć kluczy, to było przecież logiczne! Poza tym, po co niby miałem się wtedy doszukiwać drugiego dna?! - zdenerwował się.
– No, gdybyś się tego drugiego dna doszukał, to może potoczyło by się to trochę inaczej – powiedział Alek oschłym tonem.
– O ile dobrze widziałem, to ty też z nią rozmawiałeś i to chwilę przede mną, co? Nie zauważyłeś, że jest zdenerwowana?!
– Owszem, zauważyłem – burknął lekceważąco i wzruszył ramionami.
– A zareagowałeś jakoś?! – przybliżył się do Klisa Nowy.
– Jak ona zawsze jest przy mnie zdenerwowana – prychnął.
– To było się, cholera jasna, doszukiwać tego drugiego dna! – warknął Nowak, chcąc chwycić go za koszulkę, ale w tej samej chwili usłyszeli głos Zdzisława, przerywającego ich sprzeczkę:
– Ogranijcie się! Sprawa jest poważna, a wy się zachowujecie jak jacyś licealiści! Jeszcze tego brakuje, żebyście się tu pobili!
Alek i Nowy spojrzeli na siebie gniewnie, ale moment później, uświadomili sobie, że ich kłótnia jest przynajmniej nie na miejscu.
– No właśnie, chłopaki... Uspokójcie się, bo obwinianiem się nawzajem niczego nie zmienicie – westchnął Beniamin. – Po prostu bądźmy dobrej myśli i dajmy działać policji – dodał, po czym odwrócił się i razem z Nowym oraz Zdzisiem zaczął kierować się w stronę drzwi.
– Czekajcie – znów zatrzymał ich głos Alka. – Wy serio myślicie, że to ja ją porwałem? – spytał Klis.
Nie dostał jednak od nich odpowiedzi. Popatrzyli na siebie, ale nie zrobili niczego, by przerwać tę niezręczną ciszę.
– Przecież ja ją kocham, nie skrzywdziłbym jej... – powiedział, zaczynając niepokoić się tym, że mężczyźni wzięli go za psychopatę.
– Już i tak wystarczająco ją skrzywdziłeś – burknął cicho Vick, co usłyszał jedynie Nowy, spoglądający na wyraźnie zirytowanego kolegę.
Gabrysiowi ciężko było powstrzymać prychnięcie, ale jakoś się do tego zmusił.– Może i lepiej, że tak myśleliśmy... – westchnął Zdzisio. – Gdyby nie ty, to pewnie żaden z nas nie wpadłby nawet na pomysł, że może to być ten cały Grzegorz – przyznał mężczyzna, patrząc na twarz Alka, z której ciężko było wyczytać jakiekolwiek emocje.
– Dobra, będziemy już iść – powiedział Benio. – My widzimy się jutro na dyżurze, tak więc do zobaczenia – dodał z wymuszoną życzliwością, przypominając sobie, że następny dzień będzie musiał spędzić między innymi właśnie z Alkiem.
Po chwili, tym razem już bez zatrzymywania się przez Klisa, wyszli z jego mieszkania.
°•°•°•°
No i kolejny rozdział za nami! Jeśli mam być szczera, to według mnie nie wyszedł on specjalnie dobrze, ale bardzo chętnie poznam też i Wasze opinie :))
Do zobaczenia niedługo!!
P.S. Następny rozdział będzie całkiem mocny i wydaje mi się, że może przypaść Wam do gustu
CZYTASZ
Ratownik serca || Historia z wątkiem shipu Notney z serialu "Na sygnale"
FanfictionNiektóre wydarzenia zostawiają po sobie ślad nawet na tych najsilniejszych. I właśnie to ją spotkało. Z radosnej i pełnej energii dziewczyny, pozostały jedynie wspomnienia. Na szczęście był przy niej chłopak, który pomógł jej te barwne wspomnienia...