XXIV

318 20 1
                                    

Harry przekręcił się, marszcząc brwi z niezadowolenia. Było mu przyjemnie ciepło, a nagie ramię owinięte wokół jego talii wywoływało w jego brzuchu radosne trzepotanie. Niestety, jego pęcherz musiał zaprotestować i zmusić do wysunięcia się spod zaborczego chwytu Draco i udania się do łazienki. Nie zarzuciwszy nic na siebie, Gryfon wmaszerował do mniejszego pomieszczenia i z ulgą załatwił swoje potrzeby. Następnie umył dłonie i spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Miał wrażenie, że jego oczy lśnią. Wczorajszy wieczór był niezwykły i Harry'ego przepełniała radość. Przez jeden moment, gdy jego ciało topniało w dłoniach Draco, przeszło mu przez myśl, że się zakochał. To było nagłe, chwilowe, i znikło równie szybko jak się pojawiło. A teraz stojąc w tej jasnej, trochę zimnej łazience znów to poczuł. Tę myśl przebijającą się przez jego wciąż otumaniony wczesną porą umysł, . W końcu Harry mógł się założyć, że nie było jeszcze piątej.

Spuścił w końcu wzrok, spoglądając na swoje kościste palce, a na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech. Nie było sensu teraz się nad tym zastanawiać.

Gdy opuszczał pomieszczenie, już od progu wiedział, że Draco nie śpi. Choć nie mógł tego zobaczyć, bo w sypialni panował półmrok i dostrzegał jedynie sylwetkę chłopaka, czuł na sobie jego przeszywające spojrzenie. Wywoływało w nim ciarki.

- Chodź spać, Potter. - Wyciągnął jedną dłoń, więc Gryfon ujął ją i pozwolił wciągnąć się na miękki materac. Od razu został też przyciągnięty do rozgrzanego ciała blondyna, a na jego pośladku wylądowała ciepła dłoń chłopaka. Poczerwieniał gwałtownie, ale nie zaprotestował. Czuł, że jeszcze trochę mu zajmie, nim przestanie krępować się tak bezpośrednim dotykiem. To po prostu było dla niego nowe.

- Daj mi jeszcze swoje usta. - Draco złapał jego szczękę i przyciągnął go do długiego, mocnego pocałunku, który sprawił, że zalało go gorąco.

- Och - westchnął, gdy został puszczony i mógł wreszcie złapać oddech.

- Teraz możemy iść spać.

Harry uśmiechnął się i wtulił w drugie, męskie ciało. Znajdował się już na granicy snu, gdy dotarły do niego słowa Ślizgona:

- Potter? Śpisz?

Zmarszczył brwi i mruknął potakująco. Nie chciało mu się teraz rozmawiać. Był śpiący.

- Wprowadź się do mnie.

Brunet drgnął, a jego oczy otworzyły się szeroko. Chyba coś mu się przyśniło...

Uniósł głowę i ujrzał twarz blondyna zwróconą w jego stronę.

- Oszalałeś? - zapytał.

- Już dawno temu, Potter. Poza tym wolałbym, abyś ograniczył swoje spotkania z Thomasem, a przeniesienie się do mnie wydaje się dobrym rozwiązaniem.

- Jesteśmy w szkole, Draco. Nie mogę zmienić domu.

- Ale możesz codziennie zakradać się do mnie pod swoją peleryną.

Potter westchnął, zastanawiając się. Tak naprawdę podobał mu się ten pomysł, ale na dłuższą metę wydawał się zbyt uciążliwy.

- Może na jakiś czas... - mruknął i ułożył głowę na klatce piersiowej Malfoya. Na jego twarzy pojawił się trochę krzywy uśmiech, gdy pomyślał o Deanie... Wciąż nie mógł zrozumieć, jak jego przyjaciel mógł się w nim zakochać. Przecież był hetero!

Westchnął i przymknął oczy. Nie miał siły teraz o tym myśleć.

Gdy następnego dnia wszedł do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, miał mieszane uczucia. Z jednej strony rozpierała go radość spowodowana nocą spędzoną z Draco, ale z drugiej... bał się konfrontacji z Deanem. Nie wiedział, jak miałaby wyglądać ich rozmowa. Chyba nie był jeszcze na to gotowy...

Chłopiec o szmaragdowych oczach/DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz