X

341 21 0
                                    

Dwa dni później, Potter otworzył mu drzwi, ubrany w fartuch z nadrukiem znicza świecącego kolorami tęczy. Pokręcił głową, uśmiechając się z rozczuleniem. To było takie typowe.

- Pasuje ci to wdzianko - mruknął, uśmiechając się ironicznie.

- Prezent od Freda i George'a. - Gryfon wzruszył ramionami. - Wejdź.

- Czyli jednak postanowiłeś coś ugotować... - Skrzywił się. - Jesteś pewien, że nie potrzebujesz pomocy Zgredka?

- Och, przymknij się - burknął. - Idź do salonu i zajmij się sobą, a jak skończę, to cię zawołam.

- Kompletny brak manier, Potter. - Pokręcił głową, a widząc, że został zignorowany, krzyknął: - Nie zostawia się gości samych sobie!

- Jak chcesz dziś coś zjeść, to lepiej się zamknij! - Usłyszał, wchodząc do salonu. Parsknął cicho, z zainteresowaniem rozglądając się po wnętrzu. Gdy był tu ostatnim razem, nie mógł przyjrzeć się z bliska wszystkim elementom wystroju, ale skoro był tu sam...

Podszedł do półki z książkami, z lekkim niedowierzaniem przyglądając się sporej kolekcji magicznych lektur. Jakoś nie mógł uwierzyć, że Harry wszystkie przeczytał. W szczególności, że dostrzegł kilka pozycji traktujących o magicznych właściwościach niektórych składników eliksirów. Zauważył też kilka mugolskich tomów, których oczywiście nie znał. Wziął jeden z nich, z zaciekawieniem przyglądając się jasnej, nieruchomej okładce.

- "Co wie noc" - przeczytał, marszcząc brwi. Z zaciekawieniem zabrał się za czytanie opisu powieści, ale z każdym kolejnym zdaniem krzywił się coraz bardziej i w końcu odłożył ją na półkę. Nie rozumiał, jaki sens miało czytanie tego typu powieści. Jemu aż za bardzo przypomniało się życie w szeregach Śmierciożerców, a wystarczył jedynie opis. Nie chciał nawet sobie wyobrażać, coby się z nim stało, gdyby przebrnął przez całą książkę.

Odwrócił się, nie chcąc sprawdzać kolejnych elementów zbioru Pottera. Przeszedł na drugą stronę salonu, podchodząc do ciemnego regału. Nad telewizorem znajdowała się półka z fotografiami. Draco dostrzegł zdjęcie małej, rudowłosej dziewczynki, śmiejącej się radośnie przed obiektywem aparatu. Jej jasnozielona sukienka powiewała na wietrze, a długie włosy co rusz zasłaniały rumianą twarz. Rose Weasley była ślicznym, uśmiechniętym dzieckiem, którego zdjęcie zajmowało honorowe miejsce na półce Gryfona. Zaraz obok, oprawiona w jasną ramkę widniała fotografia małego, gaworzącego dziecka. Nie mogło mieć więcej, niż kilka miesięcy i Ślizgon zmarszczył brwi, nie rozpoznając go. Dalej znajdowały się zdjęcia Harry'ego z Alice, stare zdjęcie z Philem, które ominął wzrokiem, a na samym końcu, z tyłu, stała fotografia zrobiona przez samego Dracona. Magicznie powiększona i oprawiona w ramkę, ale rozpoznał ją z łatwością. Gryfon był ubrany w swoją uczniowską szatę, na jego twarzy co rusz pojawiał się uśmiech, a oczy błyszczały autentycznym szczęściem. Ślizgon pamiętał ten dzień, jakby to było wczoraj. Pamiętał jak bardzo był szczęśliwy; jak wielką radość sprawiało mu patrzenie na śmiejącego się Pottera.

Gdy wziął ramkę w dłonie, młodsza wersja mężczyzny przygotowującego w tym momencie obiad, schowała się za obramowaniem. Po chwili jednak Harry wychylił się, uśmiechając się nieśmiało i Draco nie potrafił nie odpowiedzieć tym samym.

- Znalazłeś coś ciekawego?

Drgnął, gwałtownie odkładając fotografię na jej miejsce, za co otrzymał zirytowane spojrzenie młodszego Gryfona. Mrugnął do niego, ostatni raz przyglądając się chudemu, niezbyt rozgarniętemu chłopcu, w którym się zakochał.

- Wspomnienia - mruknął, odwracając się do Harry'ego, który opierał się o framugę drzwi. - Dużo wspomnień.

- Tych dobrych... - chrząknął - czy tych złych?

Chłopiec o szmaragdowych oczach/DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz