Wrzesień minął bardzo szybko i Harry nawet nie spostrzegł, a już był październik. Liście zaczęły przybierać różne odcienie żółci i czerwieni. Dni stawały się coraz krótsze, a noce zimniejsze. Deszczowa pogoda sprawiła, że brunet wpadł w stan otępienia i snuł się po korytarzach niczym cień. Jego spotkania ze Snape'em zostały na razie odwołane ze względu na to, iż profesor był zajęty przygotowywaniem antidotum dla Remusa. Jedyną odskocznią od szarej rzeczywistości, okazały się dla niego spotkania z Malfoyem, który zawsze pojawiał się w starej klasie i słuchał jego gry. Czasami rozmawiali, pijąc piwo kremowe, a czasami po po prostu siedzieli, ciesząc się swoim towarzystwem. Coraz częściej też, Draco przyciągał go do siebie i przytulał, nie mówiąc przy tym ani słowa. A jemu to nie przeszkadzało. Cieszył się nawet tymi krótkimi chwilami, gdy mógł poczuć bliskość innego ciała i nie trząść się przy tym ze strachu. Blondyn wywoływał u niego wiele zupełnie różnych emocji. Na początku, Harry nie chciał się nad tym zastanawiać. Postanowił, że pozwoli temu czemuś, co wytworzyło się pomiędzy nimi, płynąć własnym torem. Niestety, wszystkie postanowienia przestały mieć znaczenie, gdy podczas jednej nocy obudził się z silną erekcją i świadomością, że we śnie był brany przez Dracona Malfoya. To nim wstrząsnęło. Nie mógł już zasnąć, więc założył pelerynę niewidkę i poszedł na Wieże Astronomiczną. I myślał. A to do czego doszedł, wywołało u niego bardzo mieszane uczucia. Podobał mu się książę Slytherinu. To był fakt. I patrząc na ich barwną przeszłość, Gryfon stwierdził, że zaczyna przejawiać skłonności masochistyczne. Innego wytłumaczenia nie miał. W końcu ten dupek nie był nikim wyjątkowym. Może faktycznie był przystojny, ale nie on jeden w tej szkole. Inteligencją też nie przewyższał większości Krukonów, nie mówiąc już o Granger. A jego sarkastyczne uwagi nawet w połowie nie były tak wyszukane, jak te wypowiadane przez Snape'a. Więc o co chodziło? Co sprawiło, że to właśnie on zwrócił uwagę Harry'ego?
Nie miał pojęcia. Nie potrafił odpowiedzieć na żadne z wielu mnożących się pytań, a to sprawiało, że postanowił zostawić to wszystko w spokoju i po prostu żyć. Dlatego właśnie teraz szedł sprężystym krokiem, trzymając w ramionach śnieżnobiałego kociaka, który mruczał rozkosznie i nadstawiał się do pieszczot, kierując się w stronę ,,swojej'' sali. Dzień minął mu nadzwyczaj nudno i nawet wcześniejszy trening quidditcha nie poprawił mu nastroju. Czuł, że w tym roku nie jest już tak naprawdę częścią drużyny. Niby wciąż był jej członkiem, ale z pewnością nie częścią. Coraz częściej zastanawiał się, czy nie zrezygnować z funkcji szukającego. Nie czuł już tej radości z gry, gdy inni go ignorowali i odzywali się tylko w nagłych przypadkach. To było męczące.
Wszedł do starej sali transmutacji i ze zdziwieniem stwierdził, że Malfoy przyszedł wcześniej. I najwidoczniej się przygotował, bo na środku pomieszczenia zamiast zwykłych ławek, stał okrągły stół z dwoma krzesłami. Na blacie ustawione były skromne, ale smakowicie pachnące potrawy. Do tego dwa kieliszki i butelka czerwonego wina. Aż otworzył szerzej oczy, gdy ujrzał to wszystko. Przeniósł swoje zaskoczone spojrzenie na Ślizgona, który stał po przeciwnej stronie pomieszczenia, opierając się o ścianę i patrząc na niego przenikliwie.
- D-dlaczego... - wydukał i nie skończył, wskazując dłonią na przygotowaną kolację. Był zdezorientowany, ale gdzieś wewnątrz siebie poczuł przyjemne ciepło rozlewające się po całym ciele. Nikt nigdy nie zrobił dla niego czegoś... takiego i to było... zaskakująco miłe. Krwistoczerwony rumieniec rozlał się po jego brzoskwiniowych policzkach, gdy zdał sobie sprawę, że ta kolacja była niemal jak randka. Ale czy mógł tak to nazywać? Czy właśnie to było intencją blondyna? Nie wiedział. Równie dobrze, mógł zupełnie opacznie interpretować zachowania chłopaka i robić sobie złudne nadzieje. Jednakże nic nie mógł poradzić na to, że myślenie o tym, iż naprawdę mógłby podobać się Malfoyowi, było bardzo... ekscytujące.
- Jesteś po treningu i... - wzruszył ramionami - ...pomyślałem, że na pewno nie zdążyłeś nic zjeść...
Brunet pokręcił głową, ale na jego ustach błąkał się delikatny uśmiech.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z Draconem Malfoyem? - zaśmiał się wesoło, nie zauważając, że w jednej chwili rysy blondyna stwardniały, a ten spojrzał na niego ostrzej.
- Jeśli coś ci się nie podoba, Potter, to mogę to sprzątnąć. - syknął.
Gryfon spojrzał na niego z zaskoczeniem i gwałtownie zaczął zaprzeczać:
- Nie, nie! Jest... idealnie. Usiądziemy? - spuścił lekko głowę, starając się ukryć swoje zawstydzenie i wskazał na stół. Chciał już zabrać się za jedzenie. Dopiero teraz poczuł, jak bardzo był głodny. Poza tym potrzebował rozluźnienia, a to wino nad wyraz go kusiło.
- Dobrze - usłyszał w odpowiedzi i odetchnął w duchu. Nie chciał go denerwować. Ślizgon bardzo się postarał i brunet nie chciał niszczyć tej przyjemnej atmosfery. Zasiadł na jednym z krzeseł i poczekał, aż blondyn zajmie miejsce naprzeciwko. Gdy tak się stało, wziął półmisek z pieczonymi ziemniakami i nałożył sobie sporą ilość. Tymczasem, Malfoy otworzył wino i nalał do szerokich kieliszków. Harry od razu upił łyk, a następnie oblizał usta, czując na wargach lekko słodkawy smak.
- Pyszne - skomentował i posłał delikatny uśmiech w stronę chłopaka.
- Cóż, to raczej oczywiste... - odchrząknął - ...to Bordeaux. - widząc pytającą minę bruneta, prychnął - Merlinie, Potter, ty ignorancie... - pokręcił głową.
Gryfon nadąsał się lekko.
- Wybacz, że nie znam się na winach, ale moja ciotka rzadko piła alkohol, a wuj gustował w szkockiej. Poza tym i tak nie mógłbym spróbować, więc...
Draco posłał mu pełne wyższości spojrzenie, ale szybko się zreflektował i spojrzał na niego z zainteresowaniem.
- Jak wyglądało twoje dzieciństwo? - słysząc to pytanie, zielonooki zamarł na chwilę, ale szybko się ogarnął i przełknął pieczeń, a następnie nie patrząc na chłopaka, zapytał:
- Czemu cię to interesuje? - ten wzruszył ramionami, ale wciąż uważnie go obserwował.
- Po prostu. Jestem ciekaw.
Harry chrząknął i czując nagłą suchość w ustach, upił łyk wina.
- Hmm... nie sądzę by było to jakoś szczególnie interesujące... - mruknął. Ślizgon delikatnie przechylił się do przodu i oparł łokcie na stole, mrużąc oczy.
- Dla mnie jest to bardzo interesujące. - powiedział spokojnie.
Brunet zagryzł wargę, zastanawiając się nad odpowiedzią. Nigdy nie opowiadał o swoich przeżyciach z dzieciństwa i nie miał pewności, czy miał na to ochotę. Poza tym nawet nie wiedział od czego miałby zacząć.
- Może następnym razem... - szepnął. Jego radość z przygotowanego posiłku zdążyła już wyparować.
- Hej... - poczuł delikatny dotyk na swojej brodzie - ...co to za mina?
Uniósł wzrok i uśmiechnął się wymuszenie. Nie chciał, by Draco się obwiniał.
- Um... jest ok. - mruknął. Odłożył sztućce i machnął dłonią, a w rogu pokoju pojawiła się kremowa, skórzana kanapa. - Usiądziemy?
Blondyn skinął głową i zabrawszy ze sobą swój kieliszek, ruszył w stronę wyczarowanej sofy. Harry poszedł w jego ślady i również zabrał swój kielich, ale wraz z nim wziął też butelkę, która teraz była już tylko w połowie pełna. Zasiadł obok chłopaka i kolejnym machnięciem dłoni, wyczarował malutki stoliczek, na którym postawił butelkę Bordeaux. Oparł się wygodniej o oparcie i odetchnął głęboko. Tymczasem Ślizgon zmierzył uważnym wzrokiem wyczarowane przedmioty i uniósł jedną brew ku górze.
- Nie wiedziałem, że twoja magia jest na tak zaawansowanym poziomie. - Gryfon wzruszył ramionami.
- To nic wielkiego. - mruknął.
- Yhym.
Przez chwilę siedzieli w ciszy, aż w końcu Draco odstawił pusty już kieliszek i przesunął się bliżej bruneta. Ten nie zareagował, udając, że niczego nie zauważył i starając się nie zwracać uwagi na poczynania blondyna. A ten poczynał sobie coraz śmielej. Położył jedną z dłoni na jego kolanie, a drugą przesunął po wrażliwym karku.
- C-co r-robisz? - wydukał. Czuł delikatne podekscytowanie, ale strach znów okazał się silniejszy i jego serce przyśpieszyło, a zimny pot oblał plecy.
- Cii... - wyszeptał i nachylił się, składając czuły pocałunek na brzoskwiniowej skórze. Potter zamarł, czując tę subtelną pieszczotę, a jego strach osiągnął apogeum.
- Nie... - zaczął kręcić głową. - Proszę...nie...
Malfoy złapał jego brodę i przekręcił go tak, by móc patrzeć w te błyszczące, szmaragdowe oczy. Patrzył ze zdezorientowaniem na zlęknionego bruneta, który zaciskał swoje drżące dłonie na brzegach koszulki.
- Przepraszam... - szepnął - ...nie chciałem cię przestraszyć. - pogładził kciukiem jego dolną wargę. Harry odetchnął głęboko, starając się uspokoić swoje skołatane serce. Przymknął oczy i powoli zaczął się rozluźniać. Miał nadzieję, że jest z nim już troszkę lepiej, ale okazało się, że jednak się mylił. Przecież wiedział, że Draco nie chciał zrobić mu krzywdy, a jednak nie potrafił powstrzymać swoich odruchów. Krwistoczerwony rumieniec wypłynął na jego policzki, gdy zrozumiał, że właśnie mogło spełnić się jedno z jego nocnych marzeń, gdyby nie ten idiotyczny strach. Zagryzł wargę i uciekł spojrzeniem.
- Przepraszam. - wymruczał. Był zawstydzony swoim zachowaniem i nawet nie chciał wiedzieć, co blondyn sobie o nim pomyślał.
- Hej... - złapał jego twarz w dłonie i spojrzał na niego przenikliwie. - ...hej, spójrz na mnie.
Potter powoli zwrócił swój wzrok na blondyna, który patrzył na niego tak... miękko.
- Nie masz za co przepraszać. To ja nie powinienem był się tak śpieszyć. Przepraszam. - wyszeptał i objął go w pasie, przyciągając do swojego silnego ciała. Harry ufnie wtulił się w tors chłopaka, a z jego szmaragdowych oczu, wypłynęła jedna, pojedyncza łza. Był żałosny.Nie wiedział, ile tak siedział, wtulony w chłopaka, który głaskał go uspokajająco po plecach. Wiedział tylko, że był już na granicy snu, gdy po pomieszczeniu rozniósł się głośny dźwięk jego komórki. Podskoczył i szybko wyciągnął urządzenie z kieszeni, wciskając zieloną słuchawkę. W międzyczasie, Malfoy złapał go po bokach i wciągnął na swoje kolana, przez co oczy Gryfona rozwarły się szeroko, a na jego policzkach wykwitły pokaźne rumieńce.
- H-halo?
- Siemasz Harry! Co tam u ciebie słychać?
- Ee... - zerknął ukradkiem na twarz Ślizgona, który ze skupieniem gładził jego lewy bok. - ...wszystko dobrze.
- Na pewno? Masz jakiś dziwny głos...
- Nie, nie! Skąd! Wydaje ci się... - wymamrotał.
- Coś kręcisz... ale nieważne. Zgadnij, kto ma zajebistą przyjaciółkę i idzie z nią za tydzień na koncert Metallici?
- Hmm... ja? - zaśmiał się lekko.
- Bingo! I wiesz co? - zamruczała - Phil też tam będzie...
Ręka na jego boku znieruchomiała.
- Ee...przecież wiesz, że ja i Phil...my... - zamilkł, powoli gubiąc się w swoich myślach. Przez ostatnie dwa tygodnie nawet nie pomyślał o przyjacielu, ponieważ cała jego uwaga była skupiona na Draco. I teraz, gdy Alice przypomniała mu o Philu, który liczył na coś... poczuł się źle.
- Wiem, wiem... - mruknęła - Jesteście przyjaciółmi... bla bla bla. Ale może gdybym coś zorganizowała, udałoby się... - Harry nie usłyszał już, co jego przyjaciółka miała na myśli, ponieważ telefon zniknął z jego dłoni i zaraz znalazł się przy uchu Ślizgona, który uśmiechał się perfidnie.
- Nic nie będziesz organizować, ponieważ Harry jest już zajęty. - syknął - I przygotuj o jeden bilet więcej. Nie będzie sam. - i wcisnął czerwoną słuchawkę.
Brunet otworzył szeroko oczy i spojrzał na niego z oburzeniem.
- Nie miałeś prawa! - warknął.
- A ty nie miałeś prawa umawiać się z tym... Philem! - wysyczał i wbił paznokcie w jego skórę. Gryfon prychnął i szarpnął się.
- Będę umawiał się z kim będę chciał! - krzyknął, zaskakująco silna dłoń zacisnęła się na jego karku i szarpnęła go do przodu, sprawiając, że ciemnooki znalazł się dokładnie twarzą w twarz ze Ślizgonem.
- Jesteś. Tylko. Mój. - syknął - Zapamiętaj!
Harry otworzył ze zdziwienia usta, ale z pomiędzy malinowych warg wydobyło się tylko krótkie:
- Eee...
Był zszokowany. Nie spodziewał się takiego zachowania po Malfoyu. I choć jego dłoń zaciśnięta na karku była niepokojąca...to i tak zrobiło mu się dziwnie miło.
On naprawdę mnie chce. - pomyślał i przełknął głośno ślinę.
Powoli, z wahaniem wymalowanym na twarzy, skinął głową. Wiedział, że nie powinien tak szybko ulegać, ale przecież... chciał tego. Uścisk na jego karku rozluźnił się, a mięśnie blondyna przestały być tak napięte.
- Dobrze - mruknął - A teraz się połóż i śpij.
Schował twarz w zgięciu szyi chłopaka i przymknął oczy. Miał mętlik w głowie, ale ku swojemu zaskoczeniu, czuł się dobrze. Był komuś potrzebny i tylko to się liczyło.Późną nocą, gdy Harry wracał do Pokoju Wspólnego Gryfonów, jego myśli wciąż krążyły wokół Malfoya. Nie wiedział, jak ma interpretować jego zachowanie. Czy teraz byli czymś w rodzaju... pary? W końcu powiedział, że brunet jest jego...
Na jego brzoskwiniowych policzkach pojawił się delikatny rumieniec. Nie mógł uwierzyć, że tak łatwo się na to zgodził. Ale z drugiej strony, Ślizgon bardzo mu się podobał i Harry pragnął jego uwagi.
Westchnął. Nie miał pojęcia, co o tym wszystkim myśleć. Poza tym pozostawał jeszcze ten koncert. Czy Draco naprawdę zamierzał tam iść? I jak zareaguje Phil, gdy zobaczy go z innym chłopakiem, choć jeszcze dwa tygodnie temu, Gryfon zatwardziale tłumaczył, że chciał być sam? Miał nadzieję, że przyjaciel mu to wybaczy. Nic nie mógł poradzić na to, że ten wyniosły Ślizgon zakręcił mu w głowie.
Stanął przed portretem Grubej Damy. Ta spojrzała na niego karcąco, najwidoczniej wybudzona ze snu. Nie zwróciwszy na to uwagi, wypowiedział hasło i wszedł do środka. Tak, jak myślał, pomieszczenie było puste. Ruszył w stronę schodów prowadzących do dormitorium chłopców, gdy do jego uszu dobiegł cichy szloch. Zatrzymał się i począł nasłuchiwać. Już po chwili miał pewność, że ktoś siedzi przy kominku i płacze cicho. Starając się nie wydawać żadnych dźwięków, podszedł na palcach do jednego z foteli i wychylił się do przodu. Jego wzrok spoczął na burzy brązowych włosów.
- Hermiona...? - szepnął. Słysząc głos, dziewczyna poderwała się i spojrzała na niego swoimi zapłakanymi, brązowymi oczyma. Zacisnęła dłonie w pięści. Wyglądała na wściekłą.
- Wynoś się! - wrzasnęła, a Harry podskoczył, słysząc taką ilość decybeli. Uniósł dłonie w geście obrony i powoli wycofał się do tyłu. Odwrócił się szybko i wbiegł po schodach. Nie miał pojęcia, kto skrzywdził dziewczynę, ale nie chciał mieć z tym nic wspólnego. Na początku chciał pomóc, bo w jego sercu, aż coś drgnęło na widok zrozpaczonej, byłej przyjaciółki. Jednakże, gdy tylko ujrzał jej wzrok... to pełne nienawiści spojrzenie, zrozumiał, że nie powinien w ogóle się odzywać. Ona miała swoje sprawy, a on swoje. I tak powinno pozostać.
CZYTASZ
Chłopiec o szmaragdowych oczach/Drarry
Fiksi Penggemar⚠️OPOWIADANIE NIE JEST MOJE! Tytuł: Chłopiec o szmaragdowych oczach (tom I,II) Autor: rehab-e Beta: Natalie Paring: Harry Potter/Draco Malfoy Rating: NC-17 Ostrzeżenia: wulgaryzmy, sceny erotyczne, gwałt, mpreg. Opis: Harry wraca do szkoły, aby rozp...