VIII

652 39 7
                                    

Minęły dwa dni i Harry powoli zaczął wariować. Chciał porozmawiać ze Ślizgonem o tym, co wydarzyło się między nimi, ale Draco najwyraźniej go unikał. Brunet nie widywał go na żadnym posiłku ani na przerwach, a podczas wspólnych lekcji, blondyn uciekał wzrokiem. To było irytujące. Zaczął zastanawiać się, czy Malfoy przypadkiem nie żałuje swojego zachowania wobec niego. To było bardzo prawdopodobne. A może czuł się zawstydzony?
Zaśmiał się na tę myśl i pokręcił głową. Jego przypuszczenia stawały się coraz bardziej absurdalne.
Harry zapukał w mocne drewno, które uchyliło się pod jego dotykiem. Wszedł do środka, od razu zauważając wysokiego mężczyznę, siedzącego za biurkiem.
- Siadaj Potter. Musimy porozmawiać.
Posłusznie zajął swoje miejsce i spojrzał z wyczekiwaniem na czarodzieja. Nie miał pojęcia o co chodzi.
- Możesz mi powiedzieć, czemu nocowałeś w dormitorium jednego ze Ślizgonów? - dopiero teraz zauważył zaciśnięte zęby i zmrużone oczy. Odwrócił wzrok. Był zaskoczony bezpośrednim pytaniem, choć w przypadku tego mężczyzny, nie powinien tak się czuć.
- Um...Draco i ja...ee... - nie wiedział co ma powiedzieć. Nie chciał mówić o swoim wyjściu, bo był niemal pewien, że to nie skończyłoby się dla niego dobrze. - ...wypiłem trochę za dużo i on mi pomógł...
Snape zacisnął mocno oczy i odetchnął głęboko, a następnie spojrzał na niego morderczym wzrokiem.
- Czy zdajesz sobie sprawę, ty bezmyślny bachorze, że Malfoy już niedługo będzie śmierciożercą?! Że on nie jest odpowiednim kandydatem na kolegę, przyjaciela... - jego twarz wykrzywił brzydki grymas - ...lub kochanka?! Potter, naprawdę jesteś takim kretynem, czy tylko udajesz?
Brunet skrzywił się lekko, ale nie spojrzał na starszego czarodzieja.
- Ale on się zmienił, naprawdę. - Severus zrobił minę, jakby nie mógł się zdecydować, czy już ma wypróbować na nim jakąś klątwę, czy może jeszcze się wstrzymać. - Poza tym nie musi się pan o mnie martwić, profesorze. Malfoy nie jest dla mnie zagrożeniem.
- Potter... - syknął, ale powstrzymał się, a jego spojrzenie stało się bardziej przenikliwe. - Nie wiem skąd pomysł, ty głupi dzieciaku, że mógłbym się o ciebie martwić w jakikolwiek sposób... - uśmiechnął się ironicznie - Po prostu uważaj o czym rozmawiasz z Malfoyem. Mam nadzieję, że rozumiesz tym samym, iż Draco nie powinien się dowiedzieć o naszych lekcjach, ani twoich...zdolnościach magicznych?
Gryfon skinął głową, ale nie mógł powstrzymać delikatnego uśmiechu, który wypłynął na jego usta.
Czyli jednak się martwił...
- Profesorze?
- Hmm...?
- Malfoy jest hetero?
Snape spojrzał na niego, jakby ten spytał go, czy to prawda, że Mcgonagall nosi stringi.
- Na Merlina, Potter, jesteś obrzydliwy - warknął, a zielonooki wyszczerzył się. Przez chwilę trwała cisza, aż w końcu profesor odezwał się:
- I z tego co mi wiadomo, jak dotąd Draco Malfoy przejawiał skłonności do kobiet.
Więc dlaczego zainteresował się właśnie mną? - pomyślał, ale nie powiedział tego na głos. Musiał to jeszcze przemyśleć.

Tego dnia Harry również nie spotkał Malfoya, więc gdy wracał wieczorem do swojej wieży, nie był w najlepszym humorze. Podczas zajęć ze Snape'm nie potrafił się skupić, wciąż rozmyślając nad tym, co powiedział mu mężczyzna, przez co omal nie wysadził kociołka. Mistrz Eliksirów był tak wściekły, że kazał mu się wynosić i wrócić, gdy wreszcie doprowadzi się do porządku. W duchu, Potter przyznał mu rację. Był rozkojarzony i to nie mogło się dobrze skończyć.
Przeszedł przez dziurę za portretem, a następnie ruszył przez pokój, jak zwykle nie zważając na to co dzieje się w środku. Wszedł po schodach, prowadzących do dormitorium chłopców z szóstego roku i otworzywszy drzwi, rozejrzał się, ale w środku nie było nikogo. Z westchnieniem rzucił się na swoje łóżku. Ostatnimi czasy rzadko widywał swoich współlokatorów i czasami miał wrażenie, że tak naprawdę mieszka tu zupełnie sam. Wraz z kociakiem, którego nazwał Silver, oczywiście. Poszukał wzrokiem małego sierściucha, ale tego jak na złość nigdzie nie było i z irracjonalnych powodów, Harry poczuł się naprawdę samotny. Jakby bardzo długo wypierał tę myśl, aż wreszcie wypłynęła na powierzchnię jego umysłu i nie chciała zniknąć. Brakowało mu przyjaciół, kogoś z kim może porozmawiać na każdy temat. Oczywiście, miał Phila i Alice, ale takie rozmowy przez telefon nie były nawet namiastką tego co miał, podczas czasu spędzonego z nimi.
Z kolejnym westchnieniem położył się na boku i wbił wzrok w kamienną ścianę. Nie chciał myśleć o tym, jak bardzo brakuje mu kogoś bliskiego w Hogwarcie. Z trudnością wyparł te myśli ze swojego umysłu, ale ich miejsce zajął jasnowłosy Ślizgon. Harry zamknął oczy i odwrócił się na plecy. O nim też nie chciał myśleć. Miał już dość zastanawiania się nad zachowaniem chłopaka, który najwidoczniej tak naprawdę wcale się nim nie interesował, skoro cały czas go unikał. Gryfon aż się zaśmiał przez swoje absurdalne myśli. Jak mógł w ogóle sądzić, że ktoś taki jak Draco Malfoy, mógłby uznać go za atrakcyjnego? W szczególności, że tak jak powiedział Snape, był on heteroseksualny. Wciąż nie rozumiał zachowania chłopaka, ale nie miał już siły, żeby ciągle o tym rozmyślać. Nagle poczuł się bardzo wyczerpany tym dniem i całym swoim życiem. Zacisnął mocniej powieki i odetchnął głęboko. Powoli zaczął zapadać w spokojny sen.

Chłopiec o szmaragdowych oczach/DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz