XI

584 34 12
                                    

Znaleźli się w ciemnej uliczce, dwie przecznice od miejsca, w którym odbywał się koncert. Harry szybko rozejrzał się wkoło, sprawdzając czy są sami i pośpiesznie odsunął się od towarzysza. Schował dłonie w kieszeniach ciemnych spodni i luźnym krokiem ruszył przed siebie. Nadal nie wiedział, jak interpretować zachowanie Draco. Ten natomiast zrównał się z nim krokiem i w milczeniu szedł obok. Dopiero po chwili przerwał ciszę, panującą między nimi.

- Gdzie nauczyłeś się teleportacji? - zapytał.

- Um... Syriusz mnie trochę uczył... - odpowiedział wymijająco i wzruszył ramionami. Draco zmierzył go powątpiewającym spojrzeniem, ale nie skomentował. Wyszli zza zakrętu, wychodząc na jedną z głównych ulic i poczuł krótką wibrację na poziomie biodra. Wyciągnął telefon z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz, na którym widoczna była jedna nowa wiadomość. Otworzył ją szybko i przeczytał:

"Czekamy na Road Street przy barze z czerwonym banerem."

Zgasił wyświetlacz i schował urządzenie do kieszeni, a następnie spojrzał na chłopaka.

- Czekają na nas przy Road Street - powiedział - Napisała, że są przy jakimś barze...

Draco zmrużył oczy i rozejrzał się, a następnie odwrócił zaskoczonego Pottera i wskazał na coś palcem. W odległości jakichś dwudziestu metrów widniała tabliczka z białym napisem: ,,Road Street''. Harry mruknął potakująco i przebiegł wzrokiem po okolicy. Jego uwagę zwrócił czerwony przebłysk w oddali. Kierowany intuicją, ruszył w tamtą stronę. Malfoy nie skomentował tej jawnej ignorancji jego osoby i w ciszy podążył za chłopakiem. Wiedział, że zaraz mają spotkać się z tajemniczym Philem, który podobno rościł sobie prawa do ,,jego'' Pottera i wolał się nie odzywać, aby nie wywoływać niepotrzebnych spięć. Musiał pokazać temu mugolowi, że jego i Harry'ego łączy coś więcej niż zwykłe koleżeństwo i lepiej, aby ten trzymał się z boku.

Jakieś trzy minuty później na twarzy Pottera wykwitł szeroki uśmiech, a oczy zabłysły. Przyspieszył kroku, a szare oczy Malfoya zarejestrowały dwie osoby. Wysokiego chłopaka i średniego wzrostu, dziewczynę. Oboje stali przed barem o jakże oryginalnej nazwie: ,,Hot Bar". Rozmawiali o czymś, co chwila wybuchając śmiechem i najwidoczniej jeszcze ich nie zauważyli, ponieważ całą swoją uwagę skupiali na sobie nawzajem. Gdyby nie wiedział, że chłopak jest gejem, mógłby wziąć ich za parę. Zachowywali się w swoim towarzystwie nad wyraz swobodnie. Niestety, wiedział o tym, aż za dobrze, dlatego zmrużył oczy i obserwował go uważnie. Wyglądał... dziwnie. Całe jego ramiona i części łopatek, które były odsłonięte przez mocno wcięty bezrękawnik, były pokryte malunkami. Obrazy były różne. Czarne i kolorowe. Jedne duże, drugie małe. Nie było to jednak najdziwniejsze. Jego uszy miały dziury. Dosłownie. Draco nigdy nie widział czegoś takiego, ponieważ pochodził z rodziny arystokratów, która brzydziła się mugolami oraz ich dziwacznymi wynalazkami. A teraz wydało mu się to dość... obrzydliwe. Nie miał pojęcia, dlaczego Harry zwrócił na niego uwagę. Nawet jego fryzura nie była normalna! Wygolona po bokach, niemal do łysa, czaszka, a na środku włosy ułożone na bok, przez co przypominały trochę koguci grzbiet. Ledwo ukrył grymas. Takie ,,coś" nie mogło być jego konkurentem!

Tymczasem Harry z szerokim uśmiechem stanął przy swoich przyjaciołach i najzwyczajniej w świecie, powiedział:

- Hej.

W jednej chwili w jego stronę odwróciły się dwie głowy. Chłopak nawet nie zdążył się poruszyć, gdy został objęty przez rozochoconą Alice.

- Harry! - zapiszczała i cmoknęła go głośno i morko w policzek. - Tęskniliśmy!

Potter skrzywił się, czując powoli rozprzestrzeniający się ból żeber i wykrztusił:

- Miażdżysz...

Chłopiec o szmaragdowych oczach/DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz