II. Rozdział 6

6.7K 367 30
                                    

HOLLY

Przyglądałam się Amy śpiącej w ramionach Diany, gdy przypomniałam sobie dzień jej narodzin. Na to wspomnienie na moich ustach od razu pojawił się uśmiech.

Przykryłam się ciepłym kocem i upiłam łyk herbaty. Obok mnie siedzieli Mark i Diana.

- Znów musimy oglądać ten film? - Zapytał brunet. Diana uparła się żebyśmy obejrzeli Trzy metry nad niebem.

- Tak. - Powiedziała, odkładając pilot na stolik.

Podczas filmu ja i Mark gadaliśmy, a Diana cały czas nas uciszała.

- Cicho! To już koniec. - Powiedziała, nie spuszczając wzroku z telewizora.

Siedzieliśmy cicho, aż nagle krzyknęła, a ja i Mark spojrzeliśmy na nią zaskoczeni.

- Ja.. Rodzę. - Szybko wstałam i pobiegłam po nasze kurtki.

- To sobie czas wybrał nasz bobasek. - Zaśmiał się Mark, patrząc na zakończenie filmu.

Po czym pojechaliśmy do szpitala. Po siedmiogodzinnych mękach Diany na świat przyszła jej piękna mała córeczka.

***

Przyglądałam się Dianie, gdy do pokoju wszedł Mark.

- Nadal śpi?

- Jest zmęczona, nie dziwie się jej. A jak tam nasza mała? - Zapytałam.

- Wszystko z nią dobrze. - Powiedział, a jego oczy przepełnione były radością.

Diana obudziła się, gdy w pokoju pojawiła się pielęgniarka z jej córeczką. Szczęśliwa brunetka wzięła małą na ręce. Przyglądałam się im wraz z Markiem. Zmęczona Diana trzymała na rękach swoją córeczkę, a uśmiech nie schodził z jej ust.

- Jest taka śliczna. - Powiedział Mark, gdy pielęgniarka opuściła pokój. - Jak dasz jej na imię? - Zapytał.

- Zastanawiałam się nad imieniem... Amy - Powiedziała, patrząc na nas.

- Piękne. - Uśmiechnęłam się do niej.

- Chcesz ją potrzymać? - Zapytała.

- Jasne. - Podała mi mała. Trzymałam ją na rękach, przyglądając się jej zamkniętym powieką i malutkim rączką. - Nasza mała Amy. - Wyszeptałam, składając pocałunek na jej główce.

- To co zrobimy jej pierwsze zdjęcie? - Zaproponował brunet, wyciągając z kieszeni telefon. Usiadłam na łóżku szpitalnym obok brunetki, która oparła głowę na moim ramieniu. Mark zrobił nam zdjęcie.

- Moje piękne trzy kobiety. - Zaśmiał się, pokazując nam zdjęcie.

Ale oczywiście nie skończyło się na jednym, Mark zrobił chyba z 300 zdjęć w pierwszy dzień życia Amy.

DIANA

- Co się tak uśmiechasz? - Zapytałam, przyglądając się Holly.

- Wspominam dzień jej narodzin. - Powiedziała, patrząc na śpiąca Amy. - Minęły już trzy lata. - W jej oczach zobaczyłam łzy.

- Czemu płaczesz? - Zapytałam zdziwiona, na co blondynka wzruszyła ramionami.

- Jeszcze trochę i Amy będzie nastolatką, zacznie się buntować, imprezować. Będzie miała pierwszego chłopaka.

- O ile Mark pozwoli się jakiemuś do niej zbliżyć. - Zaśmiałam się.

- Tak. - Zgodziła się ze mną. - Nasza Amy dorośnie, a my będziemy stare.

- Spokojnie minie jeszcze wiele lat zanim tak będzie. - Zapewniłam ją.

Zapadła cisza, którą po chwili przerwała blondynka.

- Diana.

- Tak?

- A co jeżeli nigdy nie spotkam tego jedynego? Zawsze będę sama.

- Nie jesteś sama. Masz mnie, Amy i Marka.

- Tak, ale chodzi mi o to, że boję się, że nigdy nie spotkam chłopaka, którego pokocham tak jak ty Nialla. - Holly wstała i podeszła do mnie. Usiadła obok mnie na kanapie i położyła głowę na moim ramieniu.

- Na pewno spotkasz takiego chłopaka. - Zapewniłam ją. - I będziecie razem już na zawsze.

- Ta, o ile ze mną wytrzyma. - Zaśmiała się przez łzy. - Jak na razie jednym chłopakiem, któremu się to udaję jest Mark. - Powiedziała, gdy do salonu wszedł brunet.

- Co się stało? - Zapytał, przyglądając się zapłakanej Holly, która wstała i podeszła do niego.

- Dziękuję. - Wyszeptała, przytulając się do niego.

- Za co?

- Za to, że ze mną wytrzymujesz. - Powiedziała, wtulając się w bruneta. - Wiem, że cię denerwuje i...

- Kochanie. - Spojrzał jej w oczy. - To prawda czasem jesteś denerwująca, irytująca i ogólnie wkurzająca, ale za to cię kocham. - Powiedział nie spuszczając z niej wzroku.

Po chwili brunet złączył ich usta. Blondynka na początku stała jak słup, zdziwiona tym, co zrobił Mark, jednak później odwzajemniła pocałunek.

A ja ze zdziwieniem przyglądałam się im. Jednak już po chwili na moich ustach pojawił się uśmiech.

SARA

Gdy po spacerze wróciliśmy do hotelu, Niall poszedł do sypialni porozmawiać z Liamem i Harrym przez Skype, a ja usiadłam w salonie i włączyłam telewizor. Jednak już po kilkunastu minutach nudziłam się, więc wyciągnęłam komórkę z kieszeni i wybrałam numer Emmy, która po chwili odebrała.

- Nareszcie dzwonisz! - Ucieszyła się. - Jak tam w Sydney?

- Świetnie. Za kilka dni odbędzie się sesja zdjęciowa, a w przyszłym tygodniu pokaz. - Mówiłam podekscytowana.

- Żałuję, że nie mogę tam być.

- Ustaliliśmy z Niallem datę ślubu. - Poinformowałam ją. - Odbędzie się 25 września.

- To wspaniale. A podjęliście już decyzję, gdzie się odbędzie?

- Nie. - Przyznałam. - Ale chcę zaproponować Niallowi byśmy wzięli ślub w Sydney.

- Dlaczego? - Zapytała zdziwiona.

- Wiesz dobrze, że zawsze uwielbiałam to miasto, no i o wiele bardziej chcę wziąć ślub tu niż w Londynie. - Mówiłam, patrząc na zachód słońca.

- Myślisz, że Niall się zgodzi?

- Taką mam nadzieję. - Przyznałam.

- No dobra, ale kiedy zdążycie zająć się wszystkim sprawami związanymi ze ślubem, skoro chcecie by odbył się za miesiąc?

- Zatrudnimy kogoś, kto pomoże nam z organizacją ślubu.

- Znalazłaś już kogoś? - Zapytała.

- Tak. - Przyznałam. - Holly Green. Ale jeszcze się z nią nie kontaktowałam.

***

Jak myślicie Holly przyjmie propozycję organizacji ślubu Nialla i Sary?

Komentujcie, gwiazdkujcie :)

Don't leave me / Niall HoranOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz