MIESZKAŃCY DALE ROZPOCZELI PRZYGOTOWANIA DO WALKI. Nie zamierzali tak łatwo odpuścić obiecanych im dóbr, a mając po stronie armii elfów mogli być spokojniejsi. W końcu w Samotnej Górze było jedynie trzynastu krasnoludów i jeden niziołek.
Zostały otwarte dawne arsenały, w których leżała zakażona broń jeszcze z czasów świetności miasta. Może nie była ona najnowsza, ale nic lepszego nie było. Broń znikała w zaskakującym momencie.
Krasnoludy także nie próżnowały. Wybierały najlepsza zbroję i broń, aby móc się bronić. Niektórzy przypominali sobie jak to jest dzierżyć prawdziwy krasnoludzki oręż.
Bilbo, który nie zamierzał brać udziały w tej bezsensownej walce, jak to sam uważał, trzymał się z boku. Nie ruszył on od razu z krasnoludami do zbrojowni. Dopiero, gdy kompania była już praktycznie gotowa podszedł do wejścia i spojrzał w ich stronę.
- Panie Baggins, tutaj!- zawołała Thorin, który czekał na niego.
Bilbo ruszył w jego stronę. Im bliżej był tym sylwetka Thorina stawała się wyraźniejsza. Syn Thraina także ruszył w jego kierunku.
- Może się przydać. Włóż ją.- powiedział, a Bilbo przeniósł wzrok na trzymana przez Thorina kolczugę i zdjął frak – Jest zrobiona z szarego blasku. – rozłożył ją – Mithril. Tak go nazywali moi przodkowie. Zatrzyma każde ostrze.
CZYTASZ
SŁONECZNA GWIAZDA ~ Droga Ku Przeznaczeniu [TomI]
Fanfiction"Ktoś mi kiedyś powiedział, że nieważne jest to kim się rodzimy, a to kim się potem staliśmy. " Życie lubi zaskakiwać wtedy, gdy się tego najmniej spodziewamy. Elanor przekonała się o tym na własnej skórze, kiedy to do Rivendell przybył Gandalf z ni...