Wyrocznie (UW)

5 0 0
                                    


"Mimo, że czułem się bardzo nieszczęśliwy, dostrzegłem iskierkę nadziei. Satyrowie Millard i Herbert najwyraźniej zdołali przekazać informację.

- To - odpowiedziałem Meg - jest Rachel Elizabeth Dare. Chodźmy przekonać się, co ma do powiedzenia Wyrocznia Delficka.

RACHEL ELIZABETH DARE była jedną z moich ulubionych śmiertelniczek. Od kiedy została Wyrocznią dwa lata temu, nadała tej profesji nowe życie i energię. 

 Oczywiście poprzednia Wyrocznia była zeschniętą mumią więc poprzeczka chyba nie była zawieszona wysoko. Niezależnie od tego poczułem się uskrzydlony, kiedy helikopter Dare Enterprises zniżył lot tuż za wschodnimi wzgórzami, za granicą obozu. Zastanawiałem się, co Rachel powiedziała ojcu -bajecznie bogatemu deweloperowi - żeby przekonać go do pożyczenia helikoptera. Wiedziałem, że Rachel potrafi być bardzo przekonująca.

 Pobiegłem przez łąkę, a Meg pospieszyła za mną. Wyobrażałem sobie już, jak Rachel będzie wyglądała, kiedy pojawi się na wzgórzu: kręcone rude włosy, radosny uśmiech, bluzka po plamiona farbą i dżinsy pokryte bazgrołami. Potrzebowałem jej poczucia humoru, mądrości i odporności. Wyrocznia wszystkich nas rozweseli. A najważniejsze: rozweseli mnie. 

 Nie byłem przygotowany na rzeczywistość. (Co znowu było zdumiewającą niespodzianką. Zazwyczaj to rzeczywistość przygotowuje się na mnie).

[...]

- Bestia powiedział, że jego organizacja jest wszędzie - przypomniałem sobie. - Wspominał, że ma kolegów.

Chejron machnął ogonem, posyłając pędzel na drugi koniec pomieszczenia.

- Dorośli herosi? Nie wyobrażam sobie, żeby byli Grekami, ale może to Rzymianie? Jeśli pomagali Oktawianowi w jego wojnie...

-  Och, pomagali- odparła Rachel. -Udało mi się znaleźć dokumenty... nie jest tego dużo, ale pamiętacie machiny oblężnicze, które Oktawian budował, żeby zniszczyć Obóz Herosów? 

-  Nie -oznajmiła Meg. 

 Byłbym ją zignorował, ale Rachel była bardziej wyrozumiała. 

Uśmiechnęła się łagodnie. 

-  Wybacz, Meg. Wydajesz się tu tak na miejscu, że zapomniałam, że jesteś nowa. Chodzi zasadniczo o to, że rzymscy herosi zaatakowali ten obóz ogromnymi katapultami zwanymi onagerami. Wszystko to było jednym wielkim nieporozumieniem. W każdym razie Holding Triumwirat zapłacił za te machiny. 

 Chejron zmarszczył brwi.

 -To zła wiadomość.

 - Znalazłam coś jeszcze bardziej niepokojącego - ciągnęła Rachel. - Pamiętacie, jak jeszcze wcześniej, podczas wojny z tytanami, Luke Castellan wspomniał, że ma sponsorów wśród śmiertelników? Posiadali dość pieniędzy, żeby kupić mu statek wycieczkowy, helikoptery, broń. Wynajmowali nawet ludzkich najemników. 

 - Tego też nie pamiętam - oznajmiła Meg. 

Przewróciłem oczami.

 - Meg, nie możemy zatrzymywać się i opowiadać ci o każdej większej wojnie! Luke Castellan był synem Hermesa. Zdradził ten obóz i sprzymierzył się z tytanami. Zaatakowali Nowy Jork. Była wielka bitwa. Wygrana dzięki mnie. I tak dalej. 

Chejron odchrząknął.

 - Ja z pewnością pamiętam, jak Luke przechwalał się, że ma mnóstwo zwolenników. Nigdy nie dowiedzieliśmy się dokładnie, kim byli.

- Teraz wiemy.

[...]

- Kimkolwiek są ci, którzy tworzą ten Triumwirat, musimy ich powstrzymać, zanim obejmą władzę nad Wyroczniami.

Rachel wyprostowała się. 

-  Przepraszam? Wyroczniami w liczbie mnogiej? 

-  Ach... nie mówiłem ci o nich, kiedy byłem bogiem? 

 Jej oczy odzyskały część swojej ciemnozielonej energii. Obwałem się, że obmyślała sposoby sprawienia mi cierpień za pomocą swoich narzędzi malarskich. 

- Nie -powiedziała sucho - nie powiedziałeś mi o nich nic.

- Och... no dobra, moja ludzka pamięć jest zawodna, wiesz. Musiałem przeczytać parę książek, żeby... 

-  Wyrocznie powtórzyła. - Liczba mnoga. d

Wziąłem głęboki oddech. Chciałem ją zapewnić, że te pozostałe Wyrocznie dla mnie nie znaczą! Rachel jest specjalna! Niestety wątpiłem, czy w obecnym stanie ona to doceni. Uznałem, że lepiej będzie wyłożyć kawę na ławę. 

 - W starożytności-zacząłem było wiele Wyroczni. Oczywiście Delfy były najsłynniejsze, ale istniały jeszcze cztery o porównywalnej potędze. 

 - Ale one zostały zniszczone wiele stuleci temu. - Chejron pokręcił głową.

- Też tak myślałem. Ale teraz nie jestem już pewny. Obawiam się, te Triumwirat chce opanować wszystkie starożytne Wyrocznie. I obawiam się, że najstarsza z nich wszystkich, gaj Dodony, znajduje się tu, w Obozie Herosów.

BYŁEM BOGIEM LUBIĄCYM DRAMATYZM. 

 Myślałem, że moje ostatnie oświadczenie to znakomita kwestia. Spodziewałem się krzyków, może jakiejś muzyki organowej w tle. Może światła zgasną, zanim zdołam powiedzieć coś jeszcze. I chwilę później zostanę znaleziony z nożem w plecach. To byłoby ekscytujące! 

 Zaraz. Jestem śmiertelnikiem. Zabójstwo mnie zabije. Zapomnijcie o tym.

 Tak czy owak, nic takiego nie nastąpiło. Trójka moich towarzyszy jedynie gapiła się na mnie. 

 - Cztery inne Wyrocznie - powiedziała w końcu Rachel. - Czyli masz jeszcze cztery inne Pytie... 

 - Nie, moja droga. Pytia jest tylko jedna i ty nią jesteś. Delfy są absolutnie wyjątkowe.

 Rachel nadal wyglądała, jakby chciała wbić mi w nos pędzel numer dziesięć.

 -A zatem te pozostałe cztery nie-wyjątkowe Wyrocznie... 

[...]

Zeus był świadomy istnienia Bestii i jego planów i przysłał mnie celowo, żebym uporał się z tą sytuacją... ta myśl nie prowokowała mnie do kupienia mu ładnego krawata na Dzień Ojca.

 Pamiętałem też inną część mojego snu: Bestia w purpurowym garniturze, zachęcający mnie, żebym znalazł Wyrocznię, bo to pozwoli mu ją spalić. Tylu rzeczy jeszcze nie rozumiałem, a musiałem działać. Ode mnie zależał los Austina i Kayli.

Rachel położyła dłoń na moim kolanie, aż się wzdrygnąłem. Dziwne, ale nie spowodowało to żadnego bólu. Jej spojrzenie było raczej szczere niż zagniewane. 

 - Musisz spróbować, Apollinie. Jeśli będziemy w stanie zajrzeć w przyszłość... no, to może być jedyny sposób, żeby wszystko wróciło do normy. - Rozejrzała się z  tęsknotą po pustych ścianach groty. - Chciałabym znowu mieć przyszłość.

 Chejron poruszył przednimi nogami.

 - Czego potrzebujesz, przyjacielu? Jak możemy ci pomóc? 

Zerknąłem na Meg. Niestety musiałem się z nią zgodzić. Byliśmy zdani na samych siebie. Nikt inny nie mógł podejmować ryzyka.

 - Meg ma rację -  powiedziałem. -  Sami się tym zajmiemy. Powinniśmy ruszać natychmiast, ale...

 - Nie zmrużyliśmy oka całą noc - oznajmiła Meg. - Musimy się wyspać.

 Rewelacja - pomyślałem. Teraz Meg kończy za mnie zdania. 

Tym razem nie kłóciłem się. Mimo że pragnąłem pobiec do lasu i ratować moje dzieci, musiałem działać ostrożnie. Nie mogę schrzanić tej misji ratunkowej. A byłem coraz bardziej przekonany, że Bestia na razie pozostawia swoich jeńców przy życiu. Potrzebuje ich, żeby zwabić mnie w pułapkę."

strona 185-186, 193, 194, 196-197, 203

Apollo i Boskie Próby: Moje ulubione fragmenty i cytatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz