"Will usiadł obok Nico i położył na jego pustym talerzu jabłko.
- Zjedz coś - powiedział.
- Hmmmm - mruknął Nico i lekko przytulił się do Willa.
[...]
- Taaak - mruknął Dionizos. - Zawsze lubiłem Nerona. Ma gość gest.
Meg zaatakowała batony widelcem i wypełniła usta słodkim smakołykiem, pewnie po to, żeby nie przeklinać. Siedzący po drugiej stronie stołu Nico pochwycił mój wzrok; jego ciemmne oczy były pełne lęku i gniewu. Jabłko na jego talerzu już zaczynało marszczyć się i schnąć.
- Hej, przestań! - powiedział Will i złapał go za rękę.
Twarz Nica nieco złagodniała, jabłko przestało przedwcześnie się starzeć.
- Przepraszam - syn Hadesa pokręcił głową - mam już po prostu dość problemów, których nie umiem rozwiązać. Chciałbym jakoś pomóc.
Słowo "pomóc" w jego wykonaniu zabrzmiało, jakby miał na myśli posiekanie naszych wrogów na małe kawałeczki. Nico di Angelo nie imponował wzrostem i posturą jak Sherman Yang ani nie miał autorytetu typowego dla Reyny Ramirez-Arellano, nie wydawał się też urodzonym dowódcą jak Hazel Levesque, szarżująca konno w bitwie. Ale nigdy, przenigdy nie chciałbym mieć w Nicu wroga. Był myląco spokojny, wyglądał na anemicznego i delikatnego, celowo stał z boku, ale Will miał rację, kiedy mówił, ile Nico w życiu przeszedł. Urodził się we Włoszech za Mussoliniego, przetrwał całe dekady w wyrwanym z czasu kasynie Lotos, we współczesnym świecie pojawił się nagle, doznając kulturowego szoku, a ledwie przybył do Obozu Herosów, stracił ukochaną siostrę Biankę, która zginęła podczas wykonywania niebezpiecznego zadania. Wybrał wygnanie i długo wędrował po Labiryncie, torturowany przez złego ducha, który wyprał mu mózg. Choć początkowo mało kto mu ufał, okazał się bohaterem bitwy o Manhattan. Podczas wojny z Gają schwytali go giganci - wtedy samotnie przeszedł przez Tartar i cudem przeżył. Na dodatek przez cały czas musiał walczyć z tym, że wychowano go na konserwatywnego włoskiego mężczyznę w latach trzydziestych, by w końcu zaakceptować, że jest gejem. Ktoś, kto to przetrwał, musi być twardszy od stygijskiego żelaza.
- Twoja pomoc będzie bardzo potrzebna - zapewniłem. - Meg opowiedziała ci o słowach przepowiedni?
- Opowiedziała Willowi, a Will mnie - wyjaśnił Nico. - Tercyna, jak u Dantego. Uczyłem się o nim we włoskiej szkole.
[...]
- Na przykład. - Uśmiech Nica był jak promień zimowego słońca przebijający się przez śnieżną zawieję. - Zakładając, że wam się uda, co mamy dalej robić?
Meg czknęła głośno.
- Wszystko jest w przepowiedni. W tym kawałku o Hadesa synu.
Twarz Nica spochmurniała.
- Jakim kawałku o Hadesa synu? - zapytał.
Will nagle zainteresował się opakowaniem swojego batonika śniadaniowego. Do Nica chyba właśnie wtedy dotarło, że Will nie podzielił się z nim całością przepowiedni.
- Williamie Andrew Solace - spytał Nico - czy masz mi coś do wyznania?
- Miałem o tym wspomnieć. - Will spojrzał na mnie błagalnie, jakby sam nie mógł się zmusić do wypowiedzenia tych słów.
- "Kompan jaskinncyh biegaczy nie dużych - wyrecytowałem - Hadesa syn, do tronu drogę wskaże".
Nico skrzywił się tak paskudnie, że bałem się, by Will nie zaczął się starzeć równie nagle jak jabłko.
- Nie sądzisz, że może warto by było wcześniej o tym napomknąć?
- Chwileczkę - powiedziałem, częściowo po to, by ochronić Willa przed gniewem Nica, a częściowo dlatego, że usiłowałem za wszelką cenę wymyślić, o co chodzi z "jaskinnymi biegaczami" , i kiepsko mi szło.
- Nico, czy ty wiesz, o co może chodzić w tym wersie? - spytałem.
Nico skinął głową
- Jaskinni biegacze to moi nowi przyjaciele - wyjaśnił.
- Żadni przyjaciele - mruknął pod nosem Will.
- To specjaliści od podziemnej geografii - powiedział Nico. - Rozmawiałem z nimi o... innych sprawach.
- Co nie jest dobre dla twojego zdrowia psychicznego - wtrącił się lekko przedrzeźniającym tonem Dionizos. Nikt rzucił mu morderczego spojrzenia.
- Jeżeli do wieży Nerona wiedzie sekretne wejście, to oni mogą je znać - zakończył Nico.
Will potrząsnął głową. wejście.
- Za każdym razem kiedy ich odwiedzasz... - Urwał, ale troska w jego ostrym jak popękany kawałek szkła głosie była wyraźna.
- To tym razem chodź ze mną - zaproponował Nico
Will wyglądał dość żałościwie. Bardzo chciał - to było widać - chronić Nica i pomóc mu na wszelkie możliwe sposoby, a jednocześnie nie miał najmniejszej ochoty odwiedzać tych jaskinnych biegaczy.
- Co to w ogóle za typy? - spytała Meg między kęsami leśnika. - Są okropni?
-Tak - powiedział Will.
- Nie-odrzekł Nico.
- Dobra, załatwione - oznajmił Dionizos. - Ponieważ pan di Angelo wydaje się zdecydowany, by lekceważyć moje wskazówki dotyczące jego stanu psychicznego i wyruszyć na tę wyprawę...
- To nie fair - przerwał mu Nico. - Przecież pan słyszał tę przepowiednię. Muszę jechać.
[...]
Nico skrzyżował ramiona na piersi.
-Potrzebuję trochę czasu, zanim wyjedziemy. Jeżeli mam poprosić moich nowych przyjaciół o przysługę, nie mogę przyjść z pustymi rękami - oznajmił.
- O, nie powiedział Will - chyba nie zamierzasz...
Nico spojrzał na niego spod uniesionych brwi, jakby mówił: "Naprawdę, kochanie? Nie pogarszaj swojej sytuacji".
Will westchnal.
- Dobrze. Pójdę ci pomóc... zebrać zasoby.
Nico skinął głową.
[...]
- Zaczniemy od Rachel - powiedział Will, skubiąc muffinkę z ponurą miną. - "Nieznana droga darem będzie w darze!"
Prawda ukluła mnie jak igła do akupunktury. Oczywiście, wersja Willa miała najwięcej sensu. Nasza przyjaciółka pewnie będzie w domu na Brooklynie, gotowa rozpocząć wakacje i kompletnie nieprzygotowana na to, że wpadnę jej do domu i zażądam pomocy.
- Rachel Elizabeth Dare - powiedziałem. - Moja delficka kapłanka.
- Super - zatarł ręce Dionizos. - Skoro już zaplanowaliście samobójczą misję, to możemy wrócić do śniadania? I przestań chomikować cały syrop, McCaffrey. Inni też jedzą naleśniki."
strona 96-98, 103-106, Wieża Nerona
CZYTASZ
Apollo i Boskie Próby: Moje ulubione fragmenty i cytaty
Short StoryCześć! W tej książce możecie znaleźć moje ulubione fragmenty i cytaty z trzeciej serii Ricka Riordana "Apollo i Boskie Próby". Każdy rozdział to inny cytat lub moment, specjalnie przeze mnie zatytułowany. W nawiasie obok tego tytułu możecie zobacz...