Pyton (WN)

2 0 0
                                    

" Nałożyłem kolejną strzałę.

- Odpełzaj stąd, wężu. Póki jeszcze możesz. 

W ślepiach Pytona błysnęło rozbawienie.

- Zabawne. Nadal nie nauczyłeś się pokory? Zastanawiam się, jak ty będziesz smakować. Jak szczur? Jak bóg? Podejrzewam, że są dość podobni.

Mylił się, i to bardzo. Nie co do smaku bogów i szczurów, o tym nie miałem pojęcia. Ale pokory to się nauczyłem. Nabyłem jej tyle, że teraz, gdy stałem przed pradawnym arcywrogiem, zżerały mnie wątpliwości. Nie byłem w stanie tego dokonać! Skąd mi to w ogóle przyszło do głowy!

A jednak, razem z pokorą, nauczyłem się czegoś jeszcze: a mianowicie poczucia, że bycie upokorzonym to dopiero początek, a nie koniec drogi. Czasami trzeba drugiej szansy na strzał, czasami trzeciej czy czwartej.

Wystrzeliłem. Strzała trafiła Pytona w pysk, odbijając się od lewej powieki i każąc mu nerwowo zamrugać. Syknął, unosząc głowę, aż znalazła się sześć metrów nade mną.

[...]

- Słyszałeś, co ci przeznaczone! - ryknął gad. Czułem nad sobą lodowatą obecność jego ogromnej głowy. - "Apollo upadnie"! To niewiele, ale dość!

Omal mnie nie złapał w swoje sploty, ale wyskoczyłem z pułapki. Moja stepująca przyjaciółka Lavinia Asimov byłaby dumna ze skomplikowanych kroczków, jakie wykonywałem.

[...]

Żałowałem, że nie ma tu moich przyjaciół. Oddałbym wszystko za eksplodujące pomidory Meg, miecz Nica ze stygijskiego żelaza, a nawet za druzynę prędkonogich troglodytów, którzy nosiliby mnie po jaskini i rzucali obelgami w wielkiego, pysznego gada.

[...]

- NIE UKRYJESZ SIĘ! - zawył Pyton. - NIE JESTEŚ BOGIEM!

To stwierdzenie zadziałało jak wiadro lodowatej wody. Nie miało w sobie wagi przepowiedni, ale i tak było prawdziwe. Przez chwilę nie byłem pewien, czym jestem. Na pewno nie byłem moją dawną boską osobą, ale też nie byłem tak do końca Lesterem Papadopoulosem. Z mojego ciała unosiła się para i dym. Pod skórą pulsowało mi światło, jak słońce, usiłujące przedrzeć się przez burzowe chmury. Kiedy to się zaczęło? Byłem zawieszony między naturami i zmieniałem się równie gwałtownie, jak sam Pyton. Nie byłem bogiem. Już nigdynie będę dawnym Apollinem. Ale w tej chwili miałem szansę zadecydować o tym, czym się stanę - nawet jeżeli to noweżycie potrwa ledwie parę sekund.To odkrycie wypaliło we mnie delirium. 

- Nie będę się chował. Nie zostanę w ukryciu - wymamrotałem. - Nie będę kimś takim.

[...]

Nie mogę, pomyślałem. Nie. 

TRZEBA - głos strzały był pełen rezygnacji, ale i pewności. 

Pomyślałem o wszystkich kilometrach, które przebyłem w towarzystwie tego małego kawałka drewna, i o tym, jak rzadko naprawdę przejmowałem się słowami strzały. Przypomniało mi się, jak opowiadała o wyrzuceniu jej z Dodony - była w końcu tylko małą, niepotrzebną gałązką, za którą niktnie zatęskni.

 Zobaczyłem twarz Jasona. Zobaczyłem Heloizę, Riffa, Pieniążkę, fauna Doria, Dakotę - wszystkich, którzy oddali życie, bym zdołał dotrzeć aż tutaj. Teraz zapłacić tę cenę gotowa była moja ostatnia towarzyszka, po to, żebym zrobił coś, czego mi zawsze zakazywała.

 - Nie - wychrypiałem. Było to zapewne ostatnie słowo w moim życiu.

 - A to co? - zapytał Pyton, myśląc, że mówię do niego. - Mały szczurek w końcu błaga o litość? 

Apollo i Boskie Próby: Moje ulubione fragmenty i cytatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz