Być sobą (LO)

1 0 0
                                    


Po kilku linijkach Piper zerknęła na mnie z wyrzutem: Może pomożesz

Ach, chciała, żebym ją wsparł muzycznie! 

Z wielką ulgą wyciągnąłem ukulele i włączyłem się z akompaniamentem. Po prawdzie głos Piper nie wymagał wsparcia. Podawała tekst z pasją i ze zrozumieniem: fale uderzeniową emocji, która była czymś więcej niż śpiewaniem z przejęciem, czymś więcej nawet niż czaromową. 

Przechadzała się wśród tłumu, wyśpiewując własne iluzoryczne życie. Przejęła tę piosenkę. Przydała jej słowom bólu i smutku, zmieniając pełną wigoru melodię Walsha w melancholijne wyznanie. Opowiadała o przebijaniu się przez ściany zmieszania, o znoszeniu małych niespodzianek, którymi zaskakiwało ją życie, o przedwczesnych wnioskach co do siebie samej.

 Nie zmieniała tekstu. A jednak czułem w każdym wersie jej opowieść: trudne dzieciństwo zaniedbywanego dziecka filmowego gwiazdora, mieszane uczucia, kiedy odkryła, że jest córką Afrodyty, i najbardziej bolesne uświadomienie sobie, że rzekoma miłość jej życia, Jason Grace, nie był kimś, z kim chciała być romantycznie związana. Nie rozumiałem tego wszystkiego, ale moc jej głosu była niezaprzeczalna. Moje ukulele odpowiedziało. Akordy stały się dźwięczniejsze, riffy bardziej z głębi duszy. Wszystkie dźwięki, które zagrałem, były wyrazem współodczuwania z Piper McLean, a moje muzyczne zdolności wzmocniły jej talent.

[...]

To była poza tym noc nowiu. Jakiekolwiek były plany Kaliguli wobec położonego sporo dalej na północ Obozu Jupiter, działo się to właśnie teraz. Mogłem jedynie mieć nadzieję, że Leo dotarł na czas do rzymskich herosów, żeby mogli odeprzeć wszelkie zbliżające się do nich niebezpieczeństwo. Niemożność udzielenia im jakiejkolwiek pomocy była przerażającym uczuciem. Przez moment poczułem, że nie mamy chwili do stracenia.

- Jednak - powiedziałem do Piper - przede wszystkim nie mamy czasu na to, żebyś mi tu umierała albo traciła przytomność. A zatem przez chwilę posiedzisz. Wyjdźmy na powietrze.

 Piper była zbyt słaba, żeby mocno protestować. Wątpiłem, żeby w obecnym stanie dała radę wytargować czaromową anulowanie mandatu za parkowanie. Zaniosłem ją na jacht czterdziesty, który okazał się garderobą Kaliguli.

Mijaliśmy kolejne pomieszczenia wypełnione ciuchami - garniturami, togami, zbrojami, sukienkami (czemu nie?) i pełnym asortymentem przebrań, od pirata przez Apollina po misia pandę. (W sumie czemu nie?)

Bardzo mnie kusiło przebrać się za Apollina, żeby móc się nad sobą poużalać, ale nie chciało mi się tracić czasu na nakładanie złotej farby. Dlaczego śmiertelnicy zawsze uważają, że jestem złoty? To znaczy mogę być złoty, ale cały ten blask tylko przesłania mój naturalnie cudowny wygląd. Poprawka: mój były naturalnie cudowny wygląd.

W końcu znaleźliśmy przebieralnię z kanapą. Przesunąłem stertę sukien wieczorowych i kazałem Piper usiąść. Wyciągnąłem pokruszony kawałek ambrozji i zmusiłem ją do zjedzenia.

[...]

-Ta piosenka, którą zaśpiewałaś najemnikom - odezwałem się. -  Life of Illusion.

Kąciki jej oczu zmrużyły się, jakby wiedziała, że ta rozmowa musi nastąpić, ale była zbyt zmęczona, żeby się przed nią bronić.

- To wczesne wspomnienie z dzieciństwa. Zaraz po tym jak tato dostał pierwszy większy kontrakt filmowy, puścił tę piosenkę w samochodzie. Jechaliśmy do naszego nowego domu w Malibu. Śpiewał to dla mnie. Byliśmy tacy szczęśliwi. Mogłamam mieć jakie... No, bylam chyba w przedszkolu.

Apollo i Boskie Próby: Moje ulubione fragmenty i cytatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz