Misja Herosów (GT)

2 0 0
                                    


" - Och. Co takiego? - dopytywała Meg. 

- Od kiedy spotkałam Franka... - Hazel urwała. - Dawnotemu Pluton powiedział mi, że potomek Posejdona zmyje moją klątwę. To skomplikowane, ale Frank jest potomkiem Posejdona po stronie mamy. Kiedy zaczęliśmy się spotykać... on jest po prostu dobrym człowiekiem, wiecie? Nie mówię, że potrzebowałam lubego, żeby rozwiązać moje problemy... 

- Lubego? - powtórzyła Meg. 

Prawa powieka Hazel zadrżała. - Wybacz. Dorastałam w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Czasem wyrażam się staroświecko. Nie mówię, że do rozwiązania moich problemów potrzebuję faceta. Chodzi tylko o to, że Frank miał własną klątwę, z którą musiał się uporać, więc mnie rozumiał. Pomogliśmy sobie wzajemnie przetrwać trochę ciężkich momentów... rozmawialiśmy, uczyliśmy się, jak być znów szczęśliwi. On sprawia, że czuję się...

 - Kochana? - podrzuciłem. 

[...]

Och, Jason Grace... Obiecałem ci, że będę pamiętał, co to znaczy być człowiekiem. Ale dlaczego ludzki wstyd musi tak boleć? Czemu nie ma wyłącznika?

A myśląc o Sybilli, nie byłem w stanie nie zastanawiać się nad losem innej młodej kobiety obarczonej klątwą: Reyny Avili Ramirez-Arellano.

[...]

- Gotowy do drogi? - zapytał.

- Czy kiedykolwiek jest się gotowym na coś takiego?

- W sumie racja.

[...]

- Hazel bardziej martwi się o ciebie - zaryzykowałem. - Wspomniała coś o szalonych wyczynach w ostatniej bitwie. 

Frank skrzywił się, jakby ktoś wrzucił mu kostkę lodu za koszulkę.

- To nie było tak. Zrobiłem, co musiałem.

- A ten kawałek drewna? - Wskazałem na sakiewkę u jego pasa. - Nie martwisz się o to, co powiedziała Ella... O ogniu i mostach?

Frank uśmiechnął się do mnie gorzko.

- Ja? Bać się?

Sięgnął do sakiewki i pozornie beztroskim gestem wyjął kawałek gałązki zawierający jego życie. Podrzucił go i złapał, prawie przyprawiając mnie o zawał. Równie dobrze mógłby zacząć żonglować własnym bijącym sercem.

Nawet Hannibal patrzył nerwowo na to, co się działo, przestępując z nogi na nogę i potrząsając olbrzymim łbem.

- Czy to drewno nie powinno leżeć w skarbcu? Albo  przynajmniej być pokryte magicznym środkiem ognioodpornym?

- Sakiewka jest  niepalna - wyjaśnił Frank. - Leo ją zrobił. Przez jakiś czas nosiła ją Hazel, rozważaliśmy tez inne sposoby na jej zabezpieczenie. Ale w sumie przyzwyczaiłem się już do zagrożenia. Wolę mieć ten przedmiot przy sobie. Wiesz, jest przepowiedniami: im bardziej chcesz ich uniknąć, tym mocniej się w nie plączesz.

 Nie mogłem zaprotestować przeciw ostatniemu stwierdzeniu. Niemniej granica między akceptacją własnego losu a kuszeniem go jest cienka. 

- Hazel, jak podejrzewam, uważa, że jesteś zbyt skłonny ryzyka.

- Ciągle o tym gadamy. - Frank ukrył drewienko z powrotem w sakiewce. - Ale przyrzekam, naprawdę nie szukam śmierci. Tyle że nie mogę pozwolić, by lęk stawał mi na drodze. Za każdym razem kiedy dowodzę legionem w bitwie, muszę ryzykować wszystko. Każdy z nas musi. Tylko tak można zaangażować się w bitwę na sto procent... i zwyciężyć.

Apollo i Boskie Próby: Moje ulubione fragmenty i cytatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz