Dzień przed (MrP)

3 0 0
                                    


" - Możecie mnie zabić, jeśli chcecie. Nie sprawi to wielkiej różnicy. Kommodus zmiażdży to miejsce wraz z wszystkimi, którzy się tu znajdują.

Thalia Grace wyjęła nóż myśliwski, ale zamiast wybebeszyć szermierza, wbiła ostrze w najbliższy stolik.

- Łowczynie Artemidy nie dopuszczą do tego. Stoczyłyśmy zbyt wiele beznadziejnych bitew. Straciłyśmy zbyt wiele towarzyszek, ale nigdy się nie wycofywałyśmy. Ostatniego lata, podczas bitwy pod Old San Juan... - Urwała.

Nie potrafiłem sobie wyobrazić Thalii na granicy łez, ale z trudem utrzymywała punkrockowy luz. Przypomniało mi się coś, co powiedziała mi Artemida, kiedy byliśmy razem wygnani na Delos... O walce Łowczyń i Amazonek z gigantem Orionem w Puerto Rico. Baza Amazonek została zniszczona. Wiele wojowniczek zginęło - w tym Łowczyń, które o ile nie polegną w walce, mogą żyć przez tysiąclecia. Jako Lester Papadopoulos nagle uznałem to za przerażające.

- Nie oddamy też Stacyjki - ciągnęła Thalia. - Staniemy u boku Josephine i Emmie. Skopałyśmy dziś Kommodusowi tyłek. Jutro zrobimy to samo.

Łowczynie wiwatowały. Ja może też wiwatowałem. Lubię, kiedy dzielni herosi zgłaszają się na ochotnika do bitew, w których ja nie mam ochoty walczyć.

[...]

- Ja nigdzie nie spadam. To jest nasz dom.

- Jeśli Emmie Jo zostają, to my też. One uratowały nam życie. Będziemy za nie walczyć na śmierć i życie. Prawda, Leo?

Leo uniósł maskę.

- Zdecydowanie. Aczkolwiek ja już przechodziłem przez cały ten cyrk z umieraniem, więc wolałbym walczyć do śmierci kogoś innego. Na przykład tego Komoda...

-Leo -ostrzegła go Kalipso.

- Tak, wchodzimy w to. Nie pokonają nas.

Jamie wysunął się przed linię Łowczyń. Pomimo swoich rozmiarów poruszał się z równą gracją co Agamedes, jakby płynął w powietrzu.

- Mam u was dług wdzięczności. - Skłonił głowę ku Łowczyniom, Meg i mnie, ku Josephine i Emmie. - Wyrwaliście mnie z więzienia tego szaleńca. Ale słyszę, że dużo mówi się o nas i o nich. Jestem zawsze podejrzliwy, kiedy ludzie tak mówią, jakby dało się ich tak łatwo podzielić na przyjaciół i wrogów. Większość z nas nawet się nie zna.

Potężny mężczyzna ogarnął gestem ręki tłum: Łowczynie, byłe Łowczynie, były bóg i była tytanka, herosi, wężowa kobieta, para gryfów, duch bez głowy. A na dole słoń o imieniu Liwia. Rzadko zdarzało mi się widzieć równie niedobraną zbieraninę obrońców.

[...]

- Apollo ma rację. Jutro zapewne zostaniemy zaatakowani, ale nasi wrogowie przekonają się, że Stacyjka umie bronić swoich ludzi. Kommodus nie wyjdzie z tej sieci żywy. Josephine i ja będziemy walczyć w obronie tego miejsca i każdego, kto znalazł się pod naszym dachem. Jeśli chcecie stać się częścią naszej rodziny, na jeden dzień lub na zawsze, zapraszamy. Wszystkich. - Spojrzała prosto na Lita.

Twarz Kosiarza pobladła, a blizny prawie znikły. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale wydał z siebie jedynie zduszony odgłos. Osunął się po ścianie, dygocząc i szlochając w milczeniu.

Josephine przykucnęła obok niego. Potoczyła wzrokiem po tłumie, jakby pytała: „Ktoś jeszcze ma problem z tym facetem?".

- Podobają mi się te kobiety - mruknął stojący obok mnie Jamie. - Mają igboyà.

[...]

- Damy radę - zapewniłem ją.

Meg pożarła resztkę tofu. Następnie popisała się jak zwykle wspaniałymi manierami, bekając i ocierając usta ramieniem.

Apollo i Boskie Próby: Moje ulubione fragmenty i cytatyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz